W sprawie postrzelenia poznańskiego biznesmena - dwie tezy śledztwa
Usiłowanie zabójstwa lub spowodowanie
poważnych obrażeń ciała w celu zastraszenia ofiary - to dwie
główne tezy śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w związku z
postrzeleniem w ubiegłym tygodniu poznańskiego biznesmena Piotra
B. - poinformował rzecznik Prokuratury
Okręgowej w Poznaniu Mirosław Adamski.
W miniony piątek w willowej dzielnicy Poznania Sołaczu nieznany sprawca sześciokrotnie strzelił do przebywającego w domu Piotra B. Ofiara została trafiona trzema kulami w rękę i w nogę. Piotr B. trafił do szpitala, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Albo było to usiłowanie zabójstwa, albo było to działanie mające na celu spowodowanie u niego poważnych obrażeń ciała, mające na celu zastraszenie ofiary - powiedział Adamski. Prokuratura jako mało prawdopodobny traktuje wątek, jakoby sam biznesmen mógł zlecić zamach na siebie. W takich przypadkach nie każe się strzelać do siebie kilka razy - powiedział Adamski.
Policja znalazła pistolet, z którego prawdopodobnie strzelano do poznańskiego biznesmena. W poniedziałek Sąd Rejonowy w Poznaniu do 14 listopada odroczył proces dziesięciu osób związanych z władzami Banku Staropolskiego, oskarżonych o doprowadzenie do upadku tego banku, w którym głównym oskarżonym jest Piotr B.
Proces ten rozpoczął się na początku października. Według prokuratury Piotr B. i dziewięć innych osób z kierownictwa banku przekroczyło w latach 1993-1999 swoje uprawnienia. Oskarżeni mieli narazić bank na szkodę w wysokości 560 mln zł. W sprawie pokrzywdzonych jest ok. 40 tys. osób, które złożyły w tym banku swoje oszczędności.
Policja nie wyklucza związku napaści na Piotra B. z toczącym się procesem. Z banku wypłynęło kilkaset milionów złotych, było wielu poszkodowanych, a ofiara może mieć znaczną wiedzę na ten temat - powiedział rzecznik poznańskiej policji podinsp. Andrzej Borowiak. Piotr B. w rozmowach z dziennikarzami mówił, że wie, kto to zrobił, ale nie ma na to dowodów.