ŚwiatW RPA do gwałtu dochodzi co kilka minut

W RPA do gwałtu dochodzi co kilka minut

Nigdzie na świecie kobiety nie padają ofiarą gwałtów tak często jak w Republice Południowej Afryki. Policyjne statystyki przyznają, że do gwałtu dochodzi tam co kilka minut.

W RPA do gwałtu dochodzi co kilka minut
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

03.03.2013 | aktual.: 03.03.2013 10:25

Gdy na początku lutego po kraju rozeszła się wieść o zbiorowym zgwałceniu i zabiciu 17-letniej Anene Booysen, południowoafrykańskie rozgłośnie radiowe przez kilka dni przerywały swoje programy głośnym piskiem. Sygnał pojawiał się co cztery minuty i oznaczał, że w kraju doszło do nowego gwałtu. Ze zwyczaju przerywania programów zrezygnowano, gdy słuchacze otrząsnęli się ze wstrząsu po mordzie na 17-latce, zajęci bez reszty historią sportowego idola Oscara Pistoriusa, oskarżonego o zabicie swojej dziewczyny.

W 2012 r. południowoafrykańska policja odnotowała prawie 65 tys. gwałtów. Działacze praw człowieka uważają, że w rzeczywistości liczba ta może być nawet dziesięciokrotnie wyższa. Nie brakuje opinii, że do gwałtu dochodzi tu nie co kilka minut, ale co kilkadziesiąt sekund.

Nie ma dnia, by gazety nie informowały o kolejnym brutalnym gwałcie. Według organizacji Lekarze Bez Granic ofiarą gwałtów padają głównie dziewczęta w wieku od 12 do 17 lat, ale gwałcone są także kilkuletnie dziewczynki i staruszki.- Prawdopodobieństwo, że dziewczyna w Południowej Afryce zostanie zgwałcona, jest większe niż to, że uda się jej skończyć szkołę średnią - zaznaczyła BBC.

Specjalny raport ogłoszony przed trzema laty przez johannesburską Radę Badań Medycznych stwierdził, że co czwarta kobieta padła ofiarą gwałtu, a co druga - przemocy. Raport wykazał też, że co trzeci mężczyzna w Południowej Afryce brał udział w gwałcie, a co siódmy w gwałcie zbiorowym. Dwie trzecie gwałcicieli stwierdziło, że zmuszenie kogoś siłą do seksu nie jest aktem przemocy, a kobiety "same się o to proszą". Co trzeci uważał też, że tak naprawdę kobiety lubią taką formę seksu.

Z raportu wynikało też, że prawie dwie trzecie kobiet i dziewcząt pada ofiarą gwałtu ze strony mężczyzn dobrze im znanych - krewnych, mężów, narzeczonych, szkolnych kolegów, odrzuconych adoratorów, sąsiadów. Wstyd i niewiara w skuteczność wymiaru sprawiedliwości sprawiają, że zaledwie co dziesiąta ofiara zgłasza się ze skargą na policję, a co dziesiąty ścigany gwałciciel ląduje przed sądem i w więzieniu.

Rachel Jewkes z Rady Badań Medycznych uważa, że główną przyczyną plagi gwałtów jest patriarchalny charakter społeczeństwa południowoafrykańskiego - zarówno białej, jak i czarnej jego części - oraz panujący od dziesięcioleci zwyczaj rozwiązywania konfliktów i problemów przy użyciu przemocy.

- Obowiązuje zasada, że ten, kto ma władzę i siłę, ten ma również rację - mówi Jewkes. - W ten sposób mężczyźni wymuszali posłuszeństwo na kobietach i dowodzili swojej pierwszoplanowej roli w społeczeństwie. Wielu naszych mężczyzn uważa, że przysługuje im prawo do seksu i nie muszą o niego prosić kobiety, że przemoc jest oznaką męskości. Gwałt i przemoc są codziennością nie tyle w naszym kraju, ile w naszych domach.

Do wzrostu przemocy przyczynił się także obowiązujący w latach 1948-91 ustrój apartheidu, rasowej segregacji, który zmuszając czarnych do migracji zarobkowej, rozdzielał ich rodziny. Pozbawione opieki ojców, pracujących jako górnicy w kopalniach złota w Johannesburgu, i matek służących w białych domach, czarne dzieci dorastały, nie przejmując żadnych wspólnotowych wzorów zachowań. Chłopcy kopiowali postawy mężczyzn koczowników, wędrujących za chlebem, posiadających wiele kobiet i dzieci, ale niepoczuwających się do odpowiedzialności za nie.

Badacze doszukują się przyczyn agresji i gwałtów także w społecznych nierównościach i frustracji czarnej biedoty, której upadek apartheidu nie przyniósł poprawy losu. - Nikt mnie nie przekona, że ktoś z powodu biedy gwałci staruszkę lub kilkumiesięczne dziecko - nie zgadza się Zwelenzima Vavi, szef największej centrali związkowej COSATU.

- Przemoc zawsze była tu problemem. W pierwszym odruchu sięgamy po przemoc, a dopiero potem myślimy o konsekwencjach - uważa Nadine Gordimer, południowoafrykańska laureatka literackiego Nobla z 1991 r., która została napadnięta i obradowana we własnym domu. - Nie sądzę, by dobrą receptą na przemoc była nowa przemoc. Młodym trzeba zapewnić edukację, zajęcie, cel i przyszłość w życiu.

Za gwałt grozi w Południowej Afryce od 15 lat więzienia do dożywocia. Po gwałcie i mordzie na Anene Booysen wielu polityków, a szczególnie kobiet, zażądało, by władze i sądy nie okazywały gwałcicielom litości. Premier prowincji północno-zachodniej Thandi Modise, która jako nastolatka sama padła ofiarą gwałtu, zażądała przymusowej sterylizacji gwałcicieli.

Surowych kar dla gwałcicieli domagał się też prezydent Jacob Zuma, który w 2006 r. sam odpowiadał przed sądem za gwałt na córce przyjaciela. Zuma został uniewinniony, a przed sądem zeznawał, że seks z dziewczyną uważał za swój honorowy obowiązek jako mężczyzny i Zulusa.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)