W Rosji znów można przeklinać
Rada Federacji, wyższa izba rosyjskiego parlamentu, odrzuciła w środę projekt ustawy, która zabraniała używania w określonych sytuacjach zwrotów obcojęzycznych, kolokwializmów i przekleństw.
Ustawę odrzucono przygniatającą większością 126 głosów. Za jej przyjęciem opowiedziało się zaledwie siedmiu senatorów. Jednocześnie postanowiono utworzyć komisję rozjemczą z udziałem senatorów, deputowanych Dumy, izby niższej, i językoznawców, w celu dopracowania ustawy.
Duma Państwowa przyjęła 5 lutego Ustawę o języku rosyjskim jako języku państwowym głosami 248 deputowanych, przy 37 głosach sprzeciwu.
Ustawa zakazuje używania w publicznych wystąpieniach i w środkach masowego przekazu "przekleństw, słów wulgarnych, lekceważących i obelżywych oraz wyrażeń obrażających godność człowieka". Na prasę nakłada obowiązek "przestrzegania (...) norm ortograficznych, gramatycznych, stylistycznych i innych".
Zobowiązuje reklamodawców do umieszczenia na obcojęzycznych banerach i plakatach reklamowych tekstu po rosyjsku. "W celu obrony języka rosyjskiego jako języka państwowego Federacji Rosyjskiej przed nieuzasadnionym zapożyczaniem obcojęzycznych słów, terminów i zwrotów, zaśmiecających mowę rosyjską", ustawa przewidywała "użycie słów, terminów i wyrażeń rosyjskich".
Przeciwko przyjęciu nowego prawa zgodnie głosowali posłowie dwóch liberalnych ugrupowań - Jabłoka i Sojuszu Sił Prawicy (SPS).
Przewodniczący Rady Federacji Siergiej Mironow powiedział w środę, że Duma "nadmiernie pospieszyła się z przyjęciem ustawy, która nie da się zastosować". Gdyby chciano to uczynić, należałoby, zdaniem Mironowa, wprowadzić około 30 poprawek do Konstytucji Federacji Rosyjskiej poczynając od jej tytułu, który sam zawiera aż dwa słowa obcego pochodzenia: "konstytucja" i "federacja". (reb)