W Rosji niezbyt pochlebnie o ukraińskich wyborach
Rosyjscy politycy i komentatorzy krytycznie ocenili przebieg wyborów parlamentarnych na Ukrainie. Najczęściej pojawiały się opinie, że była to kolejna próba "legitymizacji zbrojnego przewrotu i nielegalnego przejęcia władzy".
Na anektowanym przez Rosję Krymie o ukraińskich wyborach wspominano tylko tyle, ile miejsca poświęcono im w rosyjskich mediach.
Tylko nieliczni mieszkańcy półwyspu zdecydowali się przekroczyć granicę, aby wziąć udział w głosowaniu. Większość przypominała, że gdyby nie rosyjska aneksja, to na półwyspie doszłoby do takiej sytuacji jak w Donbasie.
Już wcześniej szef administracji Kremla Siergiej Iwanow zapowiedział, że Rosja raczej uzna wyniki wyborów na Ukrainie, ale przypomniał, iż "każdy naród ma prawo do decydowania o swoich losach". Takie stwierdzenia sugerują, że Moskwa może również uznać wybory zapowiedziane przez prorosyjskich separatystów Donbasu na 2 listopada.
Tymczasem samozwańczy wicepremier separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej Andriej Purgin, nazwał ukraińskie wybory "farsą".
- Wybory niczego nie zmieniły, ugruntowały tylko tę konfigurację władzy, która niczego dobrego Ukrainie nie przyniosła - tak ocenił ukraińskie wybory szef komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej Aleksiej Puszkow.