PolskaW Rosji karzą łagrem za polskie leki

W Rosji karzą łagrem za polskie leki

Czternaście lat ciężkich robót. Tak karze
się w Rosji za handel dostępnymi bez recepty w każdej polskiej
aptece tabletkami na kaszel - pisze "Dziennik".

13.10.2007 | aktual.: 13.10.2007 03:11

Gdy dwaj młodzi chłopcy z białoruskich Baranowicz znaleźli w internecie pochodzącą z Moskwy ofertę zakupu produkowanych przez polski Biofarm pastylek Tussal, byli przekonani, że szykuje im się znakomita okazja do szybkiego zarobku. Na Białorusi, gdzie lek na kaszel masowo sprowadza się z Polski, jest on znacznie tańszy niż w Rosji. Ale w Moskwie, dokąd przyjechali ze 100 opakowaniami, czekali już tajniacy z Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Oferta z internetu okazała się prowokacją - czytamy w "Dzienniku".

Chłopcy zostali osadzeni w pamiętającym ponure czasy NKWD więzieniu na Łubiance. A wkrótce za próbę kontrabandy 100 opakowań Tussalu zostali skazani na karę 14 lat (!) w kolonii o ostrym reżimie. Oficjalny powód: w leku znajduje się niewielka ilość dekstrometorfanu hydrobromidu, substancji o działaniu psychotropowym. W 100 opakowaniach preparatu jest jej łącznie przeszło 15 gram - dla Rosjan okazało się to wystarczająco dużo, aby uznać to za próbę przemytu narkotyków - relacjonuje gazeta.

Polski konsul generalny w Brześciu nie ma wątpliwości. Ta sprawa wpisuje się w psychozę wrogości Rosji wobec Polski. Buduje się obraz zdrowego rosyjskiego narodu, który narkotyzować próbują Polacy - mówi "Dziennikowi" Jarosław Książek.

Teraz spodziewam się nagłośnienia tej sprawy w Rosji i na Białorusi. I wzbudzenia w ten sposób podejrzeń, że lepiej leków i innych produktów z Polski nie kupować - dodaje konsul Książek.

Taktyka Kremla już przynosi efekty. Aby uniknąć kłopotów na przyszłość Aleksander Łukaszenka zasygnalizował, że wszystkie leki z Polski będą na Białorusi kupowane wyłącznie na receptę. Białoruski dyktator chce też przy okazji wzmocnić swój obraz dobrodusznego ojca narodu i rozważa wystąpienie o łaskę dla obu skazanych u Władimira Putina - czytamy w "Dzienniku". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)