W przedszkolach za darmo tylko od 8 do 13
Krakowskie przedszkola sztywno wyznaczają bezpłatny czas opieki nad dzieckiem. Jeśli rodzice przyprowadzą swoje pociechy później, tracą gratisowe godziny. Dyrektorzy placówek odpowiadają, że tak musi być, aby mogli realizować program wychowania.
12.09.2011 | aktual.: 12.09.2011 11:30
Zgodnie z obowiązującymi od września przepisami, pięć godzin pobytu dziecka w przedszkolu jest za darmo. Za pozostałe rodzice muszą płacić po 3,50 zł (to jedna z najwyższych stawek w Polsce). Dotychczas rodzice musieli uiścić zryczałtowaną opłatę (167 zł miesięcznie), bez względu na to, ile godzin dziecko przebywało w przedszkolu.
W placówce nr 45 przy ul. Piekarskiej bezpłatne godziny wyznaczono między 8 a 13. - Po śniadaniu w domu, przyprowadzam dziecko na dziewiątą i już mam tylko cztery bezpłatne godziny - mówi pan Marcin (nazwisko do wiadomości redakcji). - Nie ma opcji wyznaczenia w indywidualnych przypadkach innych godzin bezpłatnych. Odmówiono mi, argumentując, że "będzie chaos".
Pan Marcin dziwi się, że nie można wpisać innych bezpłatnych godzin do umowy, jaką rodzic podpisuje z przedszkolem. - Wydaje mi się, że intencją sejmu, który zmienił zasady funkcjonowania przedszkoli było zapewnienie pięciu bezpłatnych godzin wszystkim dzieciom, a nie tylko tym, których rodzice pracują od samego rana - kwituje nasz Czytelnik. Dyrektorzy przedszkoli zasad zmieniać jednak nie chcą. - Nasze przedszkole czynne jest od godziny 6 do 17. Bezpłatne godziny wyznaczyliśmy między 8 a 13. W godzinach tych praktycznie wszystkie dzieci przebywają w przedszkolu, a jest ich 145 - mówi Teodora Zając, dyrektor Przedszkola nr 9 przy ulicy Mlaskotów.
Dyrektor Zając nie wyobraża sobie, żeby każde dziecko miało inne bezpłatne godziny. - W trakcie tych godzin realizowane są m.in. zajęcia wychowawczo-dydaktyczne i opiekuńcze, spacery, wycieczki, wyjścia do teatru - przypomina Zając.
Dyrektorzy uważają, że rodzice powinni zrobić wszystko, aby przyprowadzać wtedy dzieci do przedszkoli. Inaczej mogą się pojawić różnice w kształceniu. W bezpłatnych godzinach realizowane jest bowiem minimum programowe nauczania. W pozostałym czasie zajęcia dodatkowe, jak język angielski, rytmika czy taniec towarzyski.
Indywidualne dostosowanie godzin do każdego dziecka spowodowało chaos. Mogłoby się zdarzyć, że Jaś siedziałby sam w placówce, kiedy jego koledzy i koleżanki bawiliby się w parku lub szli do kina. Chaos natomiast i tak zgotują rodzicom radni miejscy. Jak już informowaliśmy, chcą oni zmniejszyć uchwaloną w lipcu stawkę 3,5 zł za godzinę pobytu. Radni PO proponują 3 zł, PiS - 2,5 zł. Koszty mogą się więc zmniejszyć, ale zmiana uchwały spowoduje potrzebę podpisania przez rodziców nowych umów.
Radni tłumaczą się, że w lipcu przegłosowali jedną z najwyższych stawek w Polsce, bo urzędnicy wprowadzili ich w błąd, podając zaniżone wyliczenia. Rodzice natomiast twierdzą, że radni sami mogli wykonać proste mnożenie i wtedy nie byłoby obecnego zamieszania.
Polecamy: Nadzieja na zdrowie poleciała do nieba