W poniedziałek nowy proces Saddama - o ludobójstwo na Kurdach
Były prezydent Iraku Saddam Husajn,
zagrożony karą śmierci w procesie o masakrę 148 szyitów, ma w
poniedziałek stanąć przed sądem w drugim procesie, oskarżony o
ludobójstwo podczas Operacji Anfal (Łupy Wojenne) w latach 1987-
88, w której irackie siły bezpieczeństwa uśmierciły dziesiątki
tysięcy irackich Kurdów.
20.08.2006 | aktual.: 20.08.2006 16:14
Iraccy sędziowie śledczy uznali tę operację za ludobójstwo na Kurdach. Saddam przedstawiał ją oficjalnie jako kampanię przeciwko proirańskiej partyzantce kurdyjskiej, podjętą w czasie, gdy Irak prowadził wojnę z Iranem.
Według różnych ocen, w trakcie ośmiu ofensyw przeprowadzonych w ramach Operacji Anfal zabito od 80 tysięcy do 180 tysięcy Kurdów, w tym kobiety, starców i dzieci. Saddamowskie siły bezpieczeństwa wypędziły wtedy kilkaset tysięcy Kurdów, zrównały z ziemią przeszło 2 tysiące wiosek i zniszczyły uprawy. Wielu mężczyzn przewieziono do obozów i zgładzono w miejscach oddalonych od ludzkich siedzib. Tych, którzy zlekceważyli nakaz wysiedlenia albo powrócili po pewnym czasie w rodzinne strony, traktowano jak sabotażystów lub agentów irańskich i zabijano.
W dokumencie ogłoszonym w kwietniu tego roku, gdy pion śledczy Wysokiego Trybunału Irackiego zakończył dochodzenie w sprawie Operacji Anfal, napisano, że saddamowskie siły bezpieczeństwa przeprowadzały "okrutne ataki zbrojne na cywilów" i "stosowały gazy trujące, aby uśmiercić lub okaleczyć wieśniaków i wypędzić ich z rodzinnych domów". Sędziowie śledczy informowali, że mają dowody, iż zgładzono wtedy co najmniej 50 tysięcy Kurdów.
Oprócz Saddama o zbrodnię ludobójstwa, w tym użycie broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej, jest oskarżony jego kuzyn Ali Hasan al-Madżid o przydomkach "Chemiczny Ali" i "Rzeźnik Kurdystanu". Był on w latach 1987-89 sekretarzem Północnego Biura saddamowskiej partii Baas i kierował na miejscu Operacją Anfal.
Pięciu pozostałych oskarżonych, którzy staną przed sądem w nowym procesie, będzie odpowiadać za zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne. Są to: dowódca wojsk uczestniczących w Operacji Anfal, a po 2001 roku minister obrony - Sultan Haszim Ahmad, dawny szef wywiadu wojskowego - Sabir Abdel Aziz ad-Duri, zastępca dowódcy operacji - Husajn Raszid at-Tikriti, gubernator prowincji Niniwa w końcu lat 80. - Taher Mohammed al-Ani oraz były szef wywiadu wojskowego w sektorze północnym - Farhan Mutlak Dżuburi.
Gromadzenie dowodów w sprawie Operacji Anfal, która swą nazwę wzięła od tytułu ósmej sury (rozdziału) Koranu, ulubionej sury Saddama, trwało wiele lat. W roku 1992, kiedy północny Irak był już praktycznie poza kontrolą władz saddamowskich, przedstawiciele międzynarodowej organizacji praw człowieka Human Rights Watch (HRW) przeprowadzili tam rozległe badania i ustalili, że irackie siły bezpieczeństwa zabiły z premedytacją co najmniej 50 tysięcy, a może nawet 100 tysięcy Kurdów.
Przedstawiciel HRW Nehal Bhuta powiedział, że dowody przeciwko reżimowi Saddama są mocne, ale wyraził obawę, iż trybunał iracki może nie poradzić sobie ze zgodnym z prawem międzynarodowym przeprowadzeniem skomplikowanej sprawy o ludobójstwo przeciwko ówczesnej głowie państwa.
Pewną pomocą mogą okazać się materiały z procesu, jaki toczył się w zeszłym roku przed sądem holenderskim. W grudniu sąd ten skazał na 15 lat więzienia biznesmena Fransa van Anraata za sprzedanie reżimowi Saddama chemikaliów do produkcji gazów bojowych użytych potem przeciwko Kurdom. Sąd uznał w uzasadnieniu wyroku - pierwszym w ogóle, jaki dotyczył zbrodni Saddama - że wymordowanie tysięcy Kurdów było aktem ludobójstwa. Sąd holenderski nie był władny sądzić Saddama, ale w akcie oskarżenia prokuratorzy wymienili Saddama i "Chemicznego Alego" jako uczestników zmowy przeciwko Kurdom. Trybunał iracki ma dostęp do materiałów tego procesu, obejmujących m.in. dokument nr 4008, podpisany przez Saddama 20 czerwca 1987 roku. Jest w nim mowa o "specjalnych pociskach artyleryjskich dla zabicia możliwie największej liczby ludzi" na terenach kurdyjskich. Według prokuratorów holenderskich "specjalne pociski" to pociski chemiczne.
Od października zeszłego roku Saddam był sądzony razem z siedmioma swymi pomocnikami za zgładzenie 148 mężczyzn i chłopców z szyickiej miejscowości Dudżail w odwecie za zamach na dyktatora dokonany tam w roku 1982. W lipcu sąd wysłuchał końcowych wystąpień stron i odroczył proces do 16 października, kiedy ma ogłosić wyrok. Prokurator zażądał kary śmierci dla Saddama i dwóch innych oskarżonych.
Trybunał wybrał na początek stosunkowo mało znaną sprawę, bo uznał, że łatwiej będzie w niej wykazać osobistą odpowiedzialność Saddama niż w wypadku innych, znacznie większych zbrodni, które na nim ciążą.
HRW oświadczył w piątek, że podczas procesu w sprawie Dudżailu trybunał iracki dopuścił się "poważnych" uchybień, i wezwała go, aby "jeśli ma wymierzyć sprawiedliwość, poprawił swe postępowanie".
W ocenie HRW sędziowie i inni prawnicy trybunału nie wykazali się należytym zrozumieniem międzynarodowego prawa karnego. Administracja sądowa działała "chaotycznie", wskutek czego "nie można było uczciwie przeprowadzić tak wielkiego procesu". Organizacja wytknęła trybunałowi, że tak bardzo polegał na anonimowych świadkach, iż oskarżeni nie mogli konfrontować ich zeznań, gdy chcieli je podważać.
Trybunał godził się, by świadkowie zeznawali anonimowo i zza zasłony, gdyż obawiali się oni zemsty ze strony zwolenników Saddama.
HRW wspomniał też o fatalnym stanie bezpieczeństwa w Iraku i o zamachach, w których zginęło trzech adwokatów występujących na procesie.
"Ofiary Operacji Anfal nie doczekają się sprawiedliwości, jeśli iracki trybunał nie spisze się znacznie lepiej niż podczas procesu w sprawie Dudżailu" - oświadczył jeden z dyrektorów HRW, Richard Dicker.
Przewodniczącym pięcioosobowego składu sędziowskiego, przed którym stanie Saddam i jego pomocnicy, jest 54-letni prawnik szyicki Abdullah al-Amiri. Ze względów bezpieczeństwa jego nazwisko utrzymywano w tajemnicy do ostatnich dni przed procesem.
Iracki Kurdystan, miejsce Operacji Anfal, jest dziś autonomicznym regionem Iraku, kraju rządzonego przez kruchą koalicję jedności narodowej. Premierem Iraku jest szyicki polityk Nuri al-Maliki, a prezydentem iracki Kurd Dżalal Talabani.
Przyszłość Kurdystanu rysuje się niejasno. Trudności przysparza spór o sąsiadujący z tym regionem Kirkuk, ośrodek wydobycia ropy naftowej, zamieszkany także przez Turkmenów i Arabów. Za Saddama wysiedlono z niego tysiące Kurdów w ramach programu "arabizacji" tego ważnego okręgu. Teraz Kurdowie chcą włączyć Kirkuk do Kurdystanu, co budzi sprzeciwy mniejszości turkmeńskiej i Arabów.
Nowy proces Saddama może usatysfakcjonować Kurdów, pokazując, że władze Iraku mają wolę polityczną ukarania ludzi winnych zbrodni przeciwko ich społeczności, stanowiącej 20 proc. mieszkańców Iraku. Może jednak również otworzyć stare rany i ożywić uśpione dążenia niepodległościowe Kurdów.