W Polsce nie było tajnych więzień
Członkowie Tymczasowej Komisji
Parlamentu Europejskiego ds. Transportu i Nielegalnych Zatrzymań
(powołanej do zbadania sprawy domniemanych tajnych więzień CIA w
Europie m.in. w Polsce) przyjęli cząstkowy raport z
dotychczasowych prac. W raporcie przyjętym w głosowaniu Komisja nie
wymienia Polski.
12.06.2006 | aktual.: 13.06.2006 07:38
W raporcie brak naszego kraju, choć komisja uznaje m.in., że nie jest możliwe, aby rządy niektórych państw europejskich nie wiedziały o przypadkach wydania w trybie nadzwyczajnym osób podejrzanych o terroryzm, na ich terytorium i w ich przestrzeni powietrznej lub na ich lotniskach. Wymienia jednak tylko Włochy w związku z uprowadzeniem przez agentów CIA w Mediolanie Egipcjanina Abu Omara w dniu lutym 2003 r.; Szwecję, która wydaliła egipskich obywateli - Mohammeda Al Zariego i Achmeda Agizę i wydała ich agentom CIA, oraz Bośnię i Hercegowinę, która wydała agentom CIA sześciu obywateli pochodzenia algierskiego. Członkowie komisji ostanowili też, że będą kontynuować pracę przez kolejne sześć miesięcy pozostałe do zakończenia rocznego mandatu.
Dzisiaj wykreśliliśmy nazwę Polski i Rumunii z tego raportu i zastąpiliśmy określeniem "różne kraje UE" - powiedział Józef Pinior (SdPl). Dodał jednak, że komisja zamierza we wrześniu poprosić rząd polski o dokładne wyjaśnienie "choćby sprawy lotniska w Szymanach" (istnieje podejrzenie, że było ono wykorzystywane jako punkt przerzutowy dla przewożonych przez CIA więźniów). Przyznał też, że nie wszyscy zgadzają się co do wszystkiego, co jest zawarte w tym raporcie, ale zwrócił uwagę, że wokół przyjętego dokumentu udało się skupić większość członków komisji.
W jego ocenie, sukcesem jest nie tylko to, że za raportem głosowała lewica i centrum, ale również to, że w tej kwestii podzieliła się prawica. Pinior podkreślił, że wstrzymując się od głosu, część chadecji opowiedziała się za przyjęciem tekstu. To jest bardzo ostrożny rozważny i spokojny raport - uważa. W ocenie posła SdPl, nie zawiera on przypuszczeń tylko fakty. Ten raport wymienia nazwiska osób, które podlegały tej procedurze porwania i nielegalnego śledztwa na terenie UE - przekonywał. - Nie ma tam nic, czego nie bylibyśmy pewni.
Konrad Szymański (PiS) powiedział, że odrzucone zostały "prawie wszystkie" poprawki centroprawicy. Sprawozdawca zdecydował się na to, by nie szukać kompromisu w całym Parlamencie, tylko pójść ryzykowną ścieżką podziału PE na pół - dodał. Poseł przewiduje, że będzie to oznaczało "klęskę raportu", ponieważ tego typu dokument, przygotowany nie w drodze politycznej dyskusji, tylko wielomiesięcznych dociekań, powinien być niekontrowersyjny i każdy powinien się ugiąć pod siłą jego argumentacji, faktów tam przedstawionych.
Tymczasem, jego zdaniem, niektóre przypadki wymienione w raporcie są raczej domniemaniami niż faktami, a ponadto brak dowodów, że państwa członkowskie UE "były w to wszystko włączone". Dla mnie istotne było to, żeby wyznaczyć granicę między hipotezami a niezbitymi faktami - w tym raporcie jest jedno z drugim wymieszane - ocenił Szymański. Poinformował też, że w przyszłym tygodniu biuro komisji zdecyduje jaki będzie harmonogram jej dalszych prac.
Barbara Kudrycka (PO) przyznała, że jej frakcja (Europejska Partia Ludowa-Europejscy Demokraci) w tym głosowaniu "się rozbiła". Poinformowała przy tym, że we wtorek zapadnie decyzja czy zostanie opracowana opinia mniejszości w tej sprawie.
W komisji nie udowodniono żadnych nowych faktów, które nie byłyby znane wcześniej i które pozwoliłyby na konkluzję, że mieliśmy do czynienia z dużą liczbą nielegalnie transportowanych więźniów i naruszaniem prawa międzynarodowego i praw człowieka - powiedziała.
Według Kudryckiej, komisja przekroczyła ponadto swoje kompetencje, ponieważ w raporcie mowa jest o naruszeniach prawa, do których doszło poza krajami UE i nie dotyczą to europejskiej przestrzeni powietrznej, ani obywateli Unii. Ponadto wybiórczo potraktowano materiały przedstawione przez osoby zaproszone na posiedzenia komisji. Posłanka Platformy podała przykład szefa unijnej dyplomacji Javiera Solany, który "wyraźnie" powiedział, że nie ma żadnych udokumentowanych dowodów naruszenia prawa międzynarodowego, ani prawa państw członkowskich, a jego słowa w raporcie pominięto.
W przyjętym dokumencie komisja PE uznała, że wielokrotnie doszło do poważnego i niedopuszczalnego naruszenia podstawowych praw człowieka poprzez uprowadzenie i nielegalne przetrzymywanie domniemanych terrorystów na terytorium państw członkowskich i za wydanie ich w trybie nadzwyczajnym. Komisja potępia w raporcie tę praktykę, dzięki której podejrzani zamiast przed sąd, trafiają do państw trzecich, gdzie są przesłuchiwani lub przetrzymywani w miejscach podlegających kontroli USA. Tymczasem m.in. w Egipcie, Jordanii, Syrii czy Afganistanie, podczas przesłuchania często stosowane są tortury.
W swoim raporcie europosłowie wyrazili także ubolewanie, że zasady działania tajnych służb "wydają się" w wielu państwach członkowskich Unii nieodpowiednie i wymagają skuteczniejszych kontroli, zwłaszcza jeśli chodzi o działania obcych tajnych służb na ich terytorium. Eurodeputowani uważają, że należy pilnie przyjąć środki prawne zarówno na szczeblu krajowym jak i na szczeblu Unii Europejskiej.