PolskaW Platformie rozpoczyna się wielka batalia

W Platformie rozpoczyna się wielka batalia

W Platformie rozpoczyna się batalia o stanowiska w klubie parlamentarnym i w prezydium sejmu. Premier Donald Tusk będzie w tym tygodniu prowadził rozmowy z szefem klubu Platformy Tomaszem Tomczykiewiczem i wicemarszałkiem Stefanem Niesiołowskim na temat obsady najważniejszych posad - wynika z nieoficjalnych informacji od polityków tej partii.

W Platformie rozpoczyna się wielka batalia
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

17.10.2011 | aktual.: 17.10.2011 17:50

We wtorek Tusk ma spotkać się z szefem klubu PO Tomaszem Tomczykiewiczem, w ciągu kilku najbliższych dni szef rządu będzie też rozmawiał z wicemarszałkiem sejmu Stefanem Niesiołowskim o jego przyszłości w sejmie. Zaplanowane jest również spotkanie Tuska z senatorami Platformy.

O koalicji premier ma też rozmawiać z prezesem PSL Waldemarem Pawlakiem. Rzecznik sztabu PSL Krzysztof Kosiński powiedział, że Pawlak do środy przebywa w Brukseli. - Wraca w środę i wtedy rozmowy koalicyjne będą kontynuowane, ale nie ma jeszcze ustalonego terminu spotkani" - podkreślił. W czwartek do Brukseli z jednodniową wizytą udaje się Tusk.

Nie wiadomo, kiedy dojdzie do spotkania Tuska z marszałkiem sejmu Grzegorzem Schetyną. Rzecznik rządu Paweł Graś nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy Tusk i Schetyna spotkają się w poniedziałek.

Gorąca giełda nazwisk

W Platformie rozpoczyna się batalia o stanowiska w klubie parlamentarnym i w prezydium sejmu. Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) poinformowała dziennikarzy, że kandydatami na szefa klubu Platformy są: Sławomir Nowak, Waldy Dzikowski, Sławomir Rybicki i Tomasz Tomczykiewicz. - Wybór nowego szefa klubu dokona się na pierwszym lub drugim posiedzeniu nowego klubu parlamentarnego - zapowiedziała posłanka PO. Wymienione przez Kidawę-Błońską nazwiska od kilku dni funkcjonują na dziennikarskiej "giełdzie".

Tomczykiewicz powiedział, że jest gotów ponownie objąć stanowisko szefa klubu PO, ale - jak zastrzegł - decyzja w tej sprawie należy do premiera. - Jesteśmy umówieni, jeśli taka propozycja padnie, jestem gotów ją przyjąć - powiedział Tomczykiewicz. Jednak zdaniem polityków PO z władz partii, z którymi rozmawiała Polska Agencja Prasowa, Tomczykiewicz nie ma dużych szans na utrzymanie tego stanowiska.

Z kolei Rybicki - w ocenie części polityków PO - zostanie raczej jednym z zastępców nowego przewodniczącego niż nowym szefem klubu, m.in. dlatego, że uważany jest za bardzo bliskiego współpracownika Schetyny.

Dzikowski powiedział, że czeka cierpliwie na decyzję premiera w sprawie kandydata na szefa klubu. - Do premiera należy tutaj ruch, ale nie ma u mnie jakoś gorących emocji, nie stoję w blokach startowych. Jak na razie pełnię funkcję wiceprzewodniczącego klubu PO - zaznaczył. Jak dodał, informacje o swojej kandydaturze na szefa klubu PO traktuje na razie jako doniesienia medialne.

Pytany, czy jest umówiony na rozmowę z Tuskiem, Dzikowski powiedział: - Jak pan premier mnie poprosi, to oczywiście się stawię, na razie nie mam takich informacji (o spotkaniu).

Dzikowski jest postacią lubianą w klubie. Jednak źródła we władzach klubu przypominały już wcześniej o ciążących na Dzikowskim zarzutach korupcyjnych. Chodzi o wydarzenia z przełomu 1997-98 roku. Przedsiębiorca budowlany Marek Trzmielewski ujawnił, że jego firma miała nieodpłatnie remontować dom Dzikowskiego w zamian za wygrane przetargi na prace w Tarnowie Podgórnym. Prokuratura Krajowa wystąpiła sejmu o uchylenie mu immunitetu, ale ten go nie uchylił.

Nowak dementuje na Twitterze

Dziennikarzom nie udało się skontaktować ze Sławomirem Nowakiem. W piątek Nowak napisał na Twitterze: "Uprzejmie proszę o wykreślenie 'mojej osoby' z różnych giełd stanowisk. Dziękuję". W sierpniu ub.r. Nowak był jednym z 12 kandydatów na wiceszefa klubu PO; nie otrzymał jednak wówczas wystarczającego poparcia.

Kidawa-Błońska poinformowała też, że jeśli Ewa Kopacz zostanie marszałkiem sejmu, to wicemarszałek z ramienia PO będzie mężczyzną - nie wymieniła jednak żadnych nazwisk. Niektórzy politycy PO oceniają, że wicemarszałkiem sejmu mógłby zostać Cezary Grabarczyk.

Jednak według niektórych polityków z władz klubu PO podkreśla, że Grabarczyk, uznawany za jednego z najgorszych wizerunkowo ministrów, ma w najbliższym czasie odejść z rządu. - Trudno sobie wyobrazić, żeby tuż po dymisji z rządu został teraz wicemarszałkiem sejmu - uważają rozmówcy z władz klubu. Przypominają, że wpływy tzw. "spółdzielni" Grabarczyka zmalały ze względu na słabe wyniki związanych z nią polityków (sam Grabarczyk przegrał w Łodzi nie tylko z ministrem sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim, ale też z posłem PO Johnem Godsonem).

Obecny wicemarszałek Stefan Niesiołowski powiedział, że w "ciągu kilku" dni spotka się z premierem, aby porozmawiać o swojej przyszłości w sejmie. - To będzie decyzja premiera, nie jestem przywiązany specjalnie do żadnych funkcji. Czekam cierpliwie, nie ma gorących emocji - zapewnił. Część polityków PO zaznacza, że znany z ostrych wypowiedzi Niesiołowski nie będzie wystarczającą przeciwwagą dla Ewy Kopacz uważanej za osobę emocjonalną, dlatego może się dokonać zmiana na stanowisku wicemarszałka.

Według Kidawy-Błońskiej, każdy z klubów sejmowych - zgodnie z "obyczajem parlamentarnym" - będzie miał swojego wicemarszałka. Koalicja będzie miała w takiej sytuacji trzy osoby w prezydium sejmu: marszałka, wicemarszałka z PO i wicemarszałka z PSL; opozycja będzie miała również trzech przedstawicieli: z PiS, Ruchu Palikota i SLD.

Zgodnie z regulaminem sejmu, prezydium podejmuje uchwały większością głosów, w wypadku równej liczby głosów decyduje głos marszałka - czyli koalicja będzie miała większość.

Politycy PSL oficjalnie zapewniają, że jest za wcześnie, aby Tusk z Pawlakiem rozmawiali o personaliach w przyszłym rządzie. Pawlak mówił dziennikarzom, że w rządzie chciałby pracować zarówno z Jolantą Fedak, jak i Markiem Sawickim.

Tusk nie chce Fedak?

Politycy PO z kierownictwa partii nieoficjalnie przyznają, że Tusk nie chce Jolanty Fedak w rządzie na stanowisku ministra pracy; jak mówią, nie ma między nimi "chemii". - Fedak była tym ministrem, który najskuteczniej pomógł budżetowi państwa - ograniczyła emerytury pomostowe i kwestia OFE. I takiego ministra się pozbywać? Nie wierzę w to - powiedział PAP poseł PSL Eugeniusz Kłopotek.

Zarówno politycy PO, jak i PSL zgodnie zapewniają, że koalicja nie "padnie" przez Fedak. - Jeśli premier nie będzie jej chciał na stanowisku ministra pracy, to trzeba będzie znaleźć jakiś kompromis i porozumienie. Nie warto tego ministra tracić z pola widzenia - podkreślił Kłopotek.

Wicepremier, prezes PSL Waldemar Pawlak pytany w Brukseli przez dziennikarzy o datę rozpoczęcia rozmów o formowaniu rządu, odparł: "po 6 listopada". - Myślę, że nie wcześniej, bo teraz będziemy zajmowali się administrowaniem i pracami związanymi choćby z Unią Europejską tak, żeby nie tracić czasu - zaznaczył.

Pytany, jakie resorty chciałoby otrzymać PSL, czy te same, które ma obecnie, ocenił, że "to jest dobra pozycja wyjściowa". - Ale, jak państwo wiedzą, proces formowania nowego rządu będzie przebiegał dopiero gdzieś od połowy listopada i dopiero wtedy pewnie prezydent powierzy misję formowania rządu kandydatowi na premiera, a więc w początku grudnia będzie dopiero ogłoszony skład rządu. W tej chwili jest to więc raczej dyskusja czysto teoretyczna i wydaje się, że po takim gorącym przyjęciu pana marszałka Schetyny w poczet członków rządu, to wydaje się, że w tej chwili dyskutowanie o szczegółach jest daleko przedwczesne - powiedział Pawlak.

Pytany, czego oczekiwałby od swojego koalicjanta, odparł, że zaufania. - Myślę, że to podstawa, na której opierała się dobra współpraca w czasie tej kadencji. Zdarzały się czasem różne trudne chwile, ale udawało nam się znaleźć dobre kompromisowe rozwiązania - powiedział prezes PSL.

Na pytanie, czy nie będzie zmian w "drużynie Pawlaka", odparł, że "nie ma powodów, żeby dokonywać tutaj jakiegoś przemeblowania, także my jesteśmy 'poukładani' w tej chwili dość klarownie".

Wszystko w rękach premiera

Politycy PSL przyznają też, że chcą, aby dotychczasowa wicemarszałek sejmu Ewa Kierzkowska - która w wyborach parlamentarnych nie zdobyła mandatu poselskiego - weszła do rządu. Prawdopodobnie zastąpi na stanowisku ministerialnym Eugeniusza Grzeszczaka - który ma zostać wicemarszałkiem. Grzeszczak - minister w kancelarii premiera - odpowiadał za relacje na linii rząd-parlament.

- Byłoby źle, gdybyśmy stracili takiego skutecznego polityka jak Kierzkowska z pola naszego zainteresowania. Gdyby zastąpiła Grzeszczaka, to jak najbardziej by sobie poradziła, szczególnie na stanowisku, gdzie jest potrzebna umiejętność znajdowania kompromisów - ocenił Kłopotek.

Politycy PO uważają, że Kierzkowska to dobra kandydatura. Nie chcą przesądzać jednak sprawy, bo - jak podkreślają - wszystko jest w rękach premiera. - Ale nie widzę najmniejszego problemu ze zgodą Tuska na jej kandydaturę, Kierzkowska to polityk lubiany, kontaktowy, a taki jest potrzebny na tym stanowisku - mówi polityk z władz PO.

Tusk spotka się też w najbliższym czasie z senatorami PO - aby porozmawiać m.in. o stanowisku marszałka senatu.

Być może marszałkiem senatu zostanie ponownie Bogdan Borusewicz. Tusk nie przesądził tego, ale w ubiegłym tygodniu pytany, czy Borusewicz pozostanie na stanowisku podkreślał, że niezwykle go ceni, m.in. za opozycyjną przeszłość. - Pamiętam go jako człowieka najodważniejszego, jakiego wówczas można było spotkać - mówił premier.

- Ale senatorowie to jest grupa bardzo ceniąca swój osobisty wynik, szczególnie teraz przy okręgach jednomandatowych, więc bez pierwszego spotkania z senatorami ja nic więcej na ten temat nie powiem - podkreślił Tusk.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (86)