"W Platformie nasila się kryzys przywództwa"
Politolodzy prof. Kazimierz Kik i prof.
Jacek Wódz uważają, że wejście Zyty Gilowskiej do rządu Kazimierza
Marcinkiewicza może spowodować przepływ części elektoratu
Platformy Obywatelskiej do Prawa i Sprawiedliwości. Obaj zwracają
uwagę na nasilający się kryzys przywództwa w Platformie.
10.01.2006 | aktual.: 10.01.2006 18:26
Prof. Kazimierz Kik z Akademii Świętokrzyskiej uważa, że wejście Gilowskiej do rządu zmienia układ sił w PO na niekorzyść Donalda Tuska. Zdaniem Kika, jeśli Gilowska realizować będzie w rządzie racjonalną politykę gospodarczą, w Platformie może nasilić się niezadowolenie z fiaska koalicji rządowej.
Pojedynczy politycy Platformy mogą zacząć odchodzić do PiS. Chyba taki jest zamysł Kaczyńskich, żeby odebrać najlepszych, a nie wchodzić w układ z Platformą; to taka polityka na "wydłubywanie" - ocenił Kik.
Kik nie sądzi, aby doszło do zmiany układu sił w kierownictwie partii. To Tusk decydował o kształcie list wyborczych, w parlamencie zwolennicy Tuska mają przewagę - argumentował. Ale nie mają przewagi w terenie. I to właśnie w terenie może dojść do secesji - ocenia Kik. Na Tusku zemści się też decydowanie przez niego o kształcie list wyborczych przed wyborami parlamentarnymi. To początek kryzysu przywództwa - powiedział.
Elektorat Platformy to w dużej części duże miasta i bogatsze regiony kraju. Obecność Gilowskiej w rządzie będzie prawdopodobnie oddziaływała na część elektoratu wielkomiejskiego Platformy. Ponieważ nie jest to elektorat ideologiczny, a racjonalny, chcący spokoju, stabilizacji, odrzucający awanturnictwo, może zacząć się skłaniać w stronę Prawa i Sprawiedliwości - argumentował Kik.
Profesor socjologii z Uniwersytetu Śląskiego Jacek Wódz ocenił, że w PO dokonuje się powolny rozpad więzi między liderami oraz członkami partii. Nominacja Gilowskiej wpisuje się w ten proces. Przywódcy PO robią dobrą minę do złej gry, ale jest w polityce coś takiego, że jeśli ktoś ponosi kolejne porażki, to wytwarza się w opinii społecznej takie przekonanie, że ta osoba jest zakażona porażką- ocenił Wódz.
Jak podkreślił, nominacja Gilowskiej pokazuje, że PO będzie zdecydowanie tracić na znaczeniu. Wódz przewiduje, że Platforma rozpadnie się, ale - jak ocenił - jeszcze nie w tej chwili. Jego zdaniem, w PO nasila się "wyraźny kryzys przywództwa". Dodał, że obydwaj przywódcy - zarówno Tusk, jak i Jan Rokita są - jak to określił - "naznaczeni klęską".
Zdaniem Wodza, jedynym liderem, który zachowuje się rozsądnie, jest Bronisław Komorowski. Wyłania się on jako nowy przywódca PO, albo jakiejś nowej formacji - dodał. Tusk okazał się człowiekiem słabym, bez zasad, bez kręgosłupa moralnego, a Rokita to po prostu bajarz ludowy i nikt go poważnie nie traktuje - ocenił.
Wódz powiedział, że PO skupiała ludzi, którym się powiodło w życiu i którzy chcieli być w partii władzy. Ponieważ to nie jest partia władzy, to oni pomału z niej odchodzą - na razie w granicach 5-10%, przede wszystkim do PiS - ocenił.
Z tą diagnozą nie zgadza się z kolei dr Radosław Markowski, politolog i socjolog z Polskiej Akademii Nauk i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Zyta Gilowska od ośmiu miesięcy nie jest już członkiem Platformy, to nie jest tak, że człowieka z PO wzięto bezpośrednio do rządu - powiedział.
Nie podzielam opinii, że Platforma jest w kryzysie. Schizofrenię z Gilowską ma natomiast Prawo i Sprawiedliwość, a na pewno część jego elektoratu - ocenił. To przecież zło w czystej postaci - liberalny diabeł startuje na ministra finansów w randze wicepremiera - ironizował.