PublicystykaW PiS wymyślili, co zrobić, żeby królować w sondażach. Opozycja "bije brawo"

W PiS wymyślili, co zrobić, żeby królować w sondażach. Opozycja "bije brawo"

500+, darmowe leki dla seniorów, przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego czy walka z patologią w polskich sądach. To wszystko obietnice wyborcze PiS, które konsekwentnie krok po kroku realizują. Jak się okazuje, aż tyle i tylko tyle, politycy tej partii musieli zrobić, by 2 lata po wygranych wyborach czytać w nagłówkach: "Poparcie rządu najwyższe od początku jego funkcjonowania". A jak ze spełnianiem obietnic danych obywatelom radzili sobie ich poprzednicy?

W PiS wymyślili, co zrobić, żeby królować w sondażach. Opozycja "bije brawo"
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk
Patryk Osowski

43 proc. badanych popiera rząd Beaty Szydło - wynika z najnowszego sondażu CBOS. To najwyższe poparcie od momentu przejęcia władzy przez PiS i wynik, którym zachwycają się nawet ich najzagorzalsi rywale. - Prawo i Sprawiedliwość obiecuje i potem to wykonuje. Ludziom się to podoba. To novum na gruncie naszej polityki - przyznaje w Polskim Radiu poseł Paweł Rabiej z Nowoczesnej. - PiS nawiązał kontakt z olbrzymią częścią społeczeństwa, z którą my nie nawiązaliśmy kontaktu - dodaje w RMF FM poseł PO Rafał Trzaskowski. Przyznaje też, że gdyby PiS nie podejmowało sensownych decyzji i "nie wyciągało ludzi z biedy", "nie miałoby takich wyników".

Politycy często zapominają o tym, że obywatele nie lubią być oszukiwani. Uśmiechają się i obiecują, ale po wygranych wyborach łapią oddech i sądzą, że przez kilka najbliższych lat - do następnych wyborów - mogą już robić co chcą. Nie jest to oczywiście jedynie przypadłość polskich "wybrańców narodu". Jak pokazują sondaże, już miesiąc temu procent niezadowolonych z nowego prezydenta Francji Manuela Macrona wzrósł w porównaniu z lipcem, z 43 do aż 57 proc. To nie przypadek.

"Niespełnione obietnice - temat zastępczy: kibice"

Podobnie bywało dotąd w Polsce. Np. podczas kampanii wyborczych w 2007 i 2011 roku Platforma Obywatelska obiecywała Polakom gigantyczne zyski z wydobycia gazu łupkowego, likwidację PIT, obniżkę VAT, powroty z emigracji, szybkie wejście do strefy euro, a nawet zniesienie obowiązku posiadanie przy sobie przez kierowcę dowodu rejestracyjnego i prawa jazdy. Zapewnień, że "Będzie żyło się lepiej" były setki, jeśli nie tysiące. Co z nich wyszło? Od pewnego momentu nie musiała już o tym mówić nawet sejmowa opozycja, bo słynne hasło "Niespełnione obietnice - temat zastępczy: kibice" co kilka dni pojawiał się na wszystkich stadionach w kraju.

W deklaracjach programowych PO z 2007 i 2011 roku byliśmy zapewniani, że drogi i autostrady będą powstawały "na nieznaną dotąd w Polsce skalę". Obiecywano m.in. wybudowanie 1000 centrów kultury "Świetlik" i "radykalne zwiększenie ulg rodzinnych". Jak pokazują słupki poparcia PiS, w dłuższej perspektywie czasem lepiej obiecać nieco mniej. Czy oznacza to, że w kampanii partii Jarosława Kaczyńskiego ustrzeżono się "lania wody" i "mydlenia ludziom oczu"? Oczywiście nie, ale jak się okazuje, tego mydła było zdecydowanie mniej.

Kompletny odlot Platformy Obywatelskiej. Obiecują jak nigdy

Czy widząc swoje błędy Platforma Obywatelska wyciągnie teraz odpowiednie wnioski. Nie. Skąd to wiem? Partia Grzegorza Schetyny wystartowała ostatnio z ciekawą kampanią internetową. Zapewniono w niej, że po dojściu PO do władzy, "Polacy będą zarabiać w euro tyle, ile dziś zarabiają w złotówkach". Śmiać się czy płakać? Dowiedzieliśmy się też, że krytykująca PiS za rozrzutność partia, rozszerzy program 500+ nawet na pierwsze dziecko i zlikwiduje próg dochodowy.

Czy między PiS i PO jest jeszcze jakaś zasadnicza różnica? Co najmniej jedna. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego opowiadają Polakom, że są dla kraju zbawieniem i szansą na lepsze czasy. To zdecydowanie lepsza taktyka niż ciągłe straszenie ludzi swoim przeciwnikiem. "PiS u władzy jest śmiertelnym zagrożeniem", "PiS traktuje przejściowe dochody jako trwałe", "PiS funduje nam niestabilność" - grzmiał niedawno na forum ekonomicznym w Krynicy uchodzący za eksperta PO w sprawach ekonomii Andrzej Rzońca. Platforma nieustannie koncentruje się więc na próbie zohydzenia Polakom PiS. To już nie działa.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)