W PiS pojawił się pomysł odwołania Adama Bodnara. To skutek materiału "Wiadomości" TVP
• W PiS nie ma jednomyślności ws. możliwości odwołania Adama Bodnara z funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich
• Wśród jastrzębi pojawił się pomysł zdymisjonowania Bodnara, ale i wśród nich zarysowała się różnica zdań
• Stanisław Pięta: jest za co odwołać Adama Bodnara
• Jacek Żalek: nie warto kibicować sztucznie wygenerowanej narracji opozycji nawołując do odwołania RPO ze stanowiska
• Wcześniej Jarosław Kaczyński napisał w prywatnym liście, że PiS "nie będzie podejmować dziś działań zmierzających do skrócenia kadencji Bodnara"
• Adam Bodnar: nie walczę o władzę i nie ubiegam się o stanowiska polityczne
07.11.2016 | aktual.: 09.11.2016 12:48
Dyskusja o możliwości odwołania dr. Adama Bodnara z funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich wybuchła po tym, jak rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek stwierdziła, że partia zastanowi się nad tym. Dlaczego? Bo "Wiadomości" TVP wskazywały na rzekome związki Adama Bodnara z pracownikami ONZ, którzy przygotowywali krytyczny wobec Polski raport o przestrzeganiu praw człowieka.
Wedle informacji Wirtualnej Polski wśród jastrzębi PiS faktycznie pojawił się pomysł odwołania Bodnara. Ale i w tym gronie nie ma zgody. Bardzo krytyczny wobec Bodnara jest poseł PiS Stanisław Pięta. - W mojej ocenie jest za co go odwołać - mówi wprost w rozmowie z WP.
W jego ocenie Bodnar "zachowuje się skandalicznie jednostronnie". - W Łodzi próbował zmusić drukarza do wydrukowania materiałów środowiska homoseksualnego, a - z drugiej strony - jest bezczynny ws. blokowania profili narodowców na Facebooku. Pan rzecznik nie uwolnił się od sowich korzeni i nie jest rzecznikiem praw obywatelskich - dodaje poseł PiS.
RPO można odwołać większością 3/5 głosów Sejmu. Przy pełnej sali oznaczałoby to, że przeciwko Bodnarowi musiałyby zagłosować całe kluby PiS, Kukiz'15 i posłowie koła Kornela Morawieckiego.
Swój krytycyzm wobec RPO - jeszcze ostrzej niż Pięta - wyraziła również prof. Krystyna Pawłowicz. Według niej Bodnar to "rzecznik praw antypolskiej lewicy", który "aktywnie spiskuje, we wszystkich możliwych lewackich agendach świata, przeciwko wyłonionej demokratycznie nowej polskiej władzy ustawodawczej i wykonawczej". Według niej Bodnar bierze udział "w puczu przeciwko Polsce".
Pięta w rozmowie z WP zaznacza, że pozostaje kwestia skuteczności próby odwołania dr. Bodnara. - To byłoby możliwe, gdyby wszyscy wybrani do Sejmu z list PiS i Kukiz'15 zagłosowali za odwołaniem. Gdyby ktoś zatrzasnął się w toalecie albo się spóźnił, to głosowanie zakończyłoby się porażką - podkreśla.
Wśród jastrzębi PiS nie ma zgody ws. odwołania Bodnara. - Zakładam, że dyskusja o możliwości odwołania Adama Bodnara jest wszczynana na użytek partii, które popierają Bodnara w jego dążeniach wykorzystania urzędu RPO do realizacji celów politycznych. Przy tej okazji szukają pretekstu, by mówić o rzekomym zagrożeniu dla RPO, utożsamianym oczywiście z zagrożeniem dla demokracji - mówi Jacek Żalek, jeden z najbardziej konserwatywnych posłów w szeregach klubu PiS. Przy swoim krytycyzmie wobec RPO dodaje, że "nie warto kibicować sztucznie wygenerowanej narracji opozycji nawołując do odwołania RPO ze stanowiska". - W bojce politycznej uczestniczy TK, a teraz chce dołączyć RPO - dodaje.
Klub Kukiz'15 nie ma stanowiska w sprawie RPO. - Informacja, że taki wniosek może się pojawić, to nowa rzecz. Musimy to przedyskutować na klubie. Nie będziemy jak PO czy Nowoczesna, więc na starcie nie jesteśmy przeciwni każdemu pomysłowi, który pojawia się w szeregach PiS. A to i tak o niczym nie przesadza, bo to, kto jak by głosował, mogłoby się rozstrzygnąć już na sali plenarnej - mówi WP Jakub Kulesza, rzecznik Kukiz'15. Możliwość znalezienia większości 3/5 dla takiego wniosku uznaje za rzecz "mocno teoretyczną".
Smaku tej sprawie dodaje fakt, że niewiele wcześniej (14 października) prezes PiS Jarosław Kaczyński napisała w prywatnym liście do Piotra Ikonowicza, że PiS nie bierze RPO na celownik. Jarosław Kaczyński ocenił, że Bodnar jako RPO "podejmuje wiele działań wypełniających misję jego urzędu, ale angażuje się także w sprawy wykraczające poza nią, wykazując przy tym zupełny brak bezstronności"
- Zauważamy to, ale jednocześnie musimy przykładać wagę do przestrzegania zasad odnoszących się do kadencyjności, a więc stabilności personalnej funkcji ważnych dla przestrzegania praw obywatelskich w naszym kraju. Dlatego nie będziemy podejmować dziś działań zmierzających do skrócenia kadencji pana ministra Adama Bodnara - zaznaczył prezes PiS.
Adam Bodnar odrzuca zarzuty o inspirowanie działań ONZ ws. Polski i zaangażowanie polityczne. - Nie jestem politykiem. Nie należę i nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej. Nie walczę o władzę i nie ubiegam się o stanowiska polityczne - zaznaczył w oświadczeniu.
Bodnar podkreślił zarazem, że opublikowane kilka dni temu rekomendacje Komitetu Praw Człowieka ONZ dot. Polski powstały "w duchu dialogu" na podstawie sprawozdania polskiego rządu oraz stanowisk innych organizacji i instytucji, w tym RPO.
- Tym bardziej niepokoją niezrozumiałe ataki na Rzecznika Praw Obywatelskich w Telewizji Polskiej. Pragnę oświadczyć, że choć w większości zgadzam się z zaleceniami Komitetu Praw Człowieka ONZ dla Polski, to nie miałem na ich treść wpływu większego niż poprzez przedstawienie swojego raportu. Chciałbym w związku tym zaapelować do mediów publicznych oraz do polityków rządzącej większości, aby nie traktowali mnie instrumentalnie, nie upolityczniali mojej funkcji i na siłę nie wciągali do wojny polsko-polskiej. Nie jestem waszym, ani niczyim wrogiem. Mamy po prostu różne role w państwie, a ja dochowując najwyższej staranności staram się wypełniać to, do czego jestem zobowiązany Konstytucją i ustawą o RPO - podkreślił Bodnar.