PolskaW Pałacu Prezydenckim o silnej Polsce w silnej Europie

W Pałacu Prezydenckim o silnej Polsce w silnej Europie

Sens wejścia do Unii Europejskiej polega przede wszystkim na nadrobieniu zaległości i opóźnień gospodarczych oraz cywilizacyjnych - podkreślił prezydent Aleksander Kwaśniewski podsumowując poniedziałkową debatę w Pałacu Prezydenckim pod hasłem "Silna Polska w silnej Europie". Hasło to - zdaniem prezydenta - jest "osiągalne i realne".

W Pałacu Prezydenckim o silnej Polsce w silnej Europie
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Rybarczyk

Do Pałacu Prezydenckiego zaproszono polityków, przedstawicieli środowisk akademickich, nauki, mediów oraz młodzież. Była to pierwsza z cyklu zapowiedzianych przez Kwaśniewskiego debat o miejscu Polski w UE. Kolejne będą odbywać się co miesiąc i poświęcone będą polityce zagranicznej Unii, w tym jej wymiarowi wschodniemu, modelowi finansowania UE po 2006 roku oraz Strategii Lizbońskiej - unijnego programu ożywiania gospodarki i poprawy konkurencyjności.

Debata mniej emocjonalna, a bardziej praktyczna

Otwierając debatę Kwaśniewski zauważył, że sprawa obrony przez Polskę nicejskiego systemu głosowania w unijnej konstytucji zdominowała ostatnio w naszym kraju dyskusję europejską. Jego zdaniem, potrzebujemy debaty mniej emocjonalnej, a bardziej praktycznej. "Katalog kwestii europejskich jest daleko bogatszy niż tylko podejmowanie lub blokowanie decyzji w poszerzonej Unii" - ocenił prezydent.

Podkreślił, że chcemy Polski silnej gospodarczo i politycznie, wpływającej na politykę europejską i regionalną - Polski sprawnej w solidarnej Europie.

Zaapelował do polityków, ekspertów i przedstawicieli mediów o mobilizowanie "do wielkiego, narodowego zadania, jakim jest przygotowanie Polski do akcesji w Unii". Na 74 dni przed akcesją wciąż mamy w Polsce pracę domową do odrobienia, a wielkość kraju i liczba ludności nie może usprawiedliwiać opóźnień w przygotowaniach - podkreślił.

Pozycja Polski w UE będzie zależeć od siły wewnętrznej kraju

"Udowodnijmy, że umiemy nie tylko twardo negocjować, ale przede wszystkim, że umiemy spełniać zobowiązania, reagować na pojawiające się problemy, być odpowiedzialni i konsekwentni" - dodał Kwaśniewski.

Podobnego zdania był wicepremier, szef MSWiA Józef Oleksy. Jak podkreślił, pozycja Polski w UE będzie zależeć nie tylko od systemu głosowania, ale przede wszystkim od siły wewnętrznej kraju - nowoczesnej gospodarki, ładu wewnętrznego, gotowości do porozumienia, otwartości kraju czy wykształcenia społeczeństwa.

"To będzie silna Polska w UE i niczego nie będzie hamować, jeżeli tu wewnątrz będziemy umieli się urządzić" - ocenił Oleksy.

Dodał, że to, co możemy zrobić na rzecz Unii Europejskiej, to inwestowanie w innowacyjność kraju i gospodarki. Obecnie - według Oleksego - z punktu widzenia potencjału gospodarczego wejście Polski do UE jest mało istotne: udział naszego PKB w unijnym to zaledwie 2%, a udział eksportu do Polski w całym eksporcie Unii wynosi 3,7%.

Rząd dał związać sobie ręce

Były premier Tadeusz Mazowiecki zganił rząd za to, że dał związać sobie ręce pod wpływem opozycji, które rzuciła hasło "Nicea albo śmierć". Obowiązkiem polskiego rządu była obrona Nicei, ale nie do śmierci - powiedział. Zdaniem byłego premiera, na zewnątrz Polska zyskała wizerunek państwa niezdolnego do negocjacji i kompromisu.

Jak dodał, obrona interesów Polski może nastąpić nie tylko w ramach rozwiązania nicejskiego, lecz także w myśl propozycji Konwentu Europejskiego, np. poprzez podniesienie progu liczby ludności wymaganej do podjęcia decyzji.

Mazowiecki podkreślił, że "Polska nie może ekonomicznie wejść do Europy politycznie się od niej odwracając". Zwrócił uwagę na konieczność partnerstwa z Francją i Niemcami, które w zasadzie decydują o potencjale Unii. Tymczasem toczymy z nimi spór, który bardzo niedobrze odciska się w opinii społecznej - ocenił były premier.

Demonizuje się zwykłe różnice zdań

Polską debatę o unijnej konstytucji, która toczyła się w ostatnich miesiącach, skrytykował prof. Wojciech Sadurski z Uniwersytetu Europejskiego we Florencji. Jego zdaniem, dyskusja ta przypomina "buchalteryjną polemikę" o wpływie na unijne decyzje i uzyskaniu jak najlepszego miejsca przy stole. Demonizuje się - jak podkreślił - zwykłe różnice zdań przedstawiane jako egoistyczne interesy wielkich państw. Według Sadurskiego, społeczeństwa krajów Unii z rozbawieniem patrzyły, jak bronimy Traktatu z Nicei, którego nikt nie chce.

Zdaniem szefowej Instytutu Spraw Publicznych prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, błędem było, że po referendum nie przedstawiono społeczeństwu nowych celów polityki polskiej, a całą uwagę skupiono na obronie modelu głosowania. Doprowadziło to do spadku poparcia dla wejścia Polski do UE.

Polska była i jest gotowa do otwartej dyskusji

Na głosy krytyczne wobec polskiego stanowiska w sprawie konstytucji UE zareagował szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. Przyznał, że ponieśliśmy cenę polityczną, jednak - niesprawiedliwie. Cimoszewicz podkreślił, że zawsze w oficjalnych prezentacjach stanowiska naszego kraju odwoływano się do wspólnych wartości. Polska była i jest gotowa do otwartej dyskusji, ale nie można osiągnąć porozumienia, gdy nie ma partnerów do tej dyskusji - zaznaczył.

Silna Polska - w opinii ministra - to Polska, która rozumie swe obowiązki i współodpowiedzialność, ale jednocześnie wierzy w swoje racje i prawa.

Traktat Konstucyjny UE będzie źródłem budowania

Prezydent powiedział na zakończenie dyskusji, że wierzy, iż "kompromis jest do osiągnięcia, a Traktat [Konstytucyjny UE] będzie źródłem budowania, a nie konfliktów".

Zdaniem Kwaśniewskiego, kontrowersje wokół Traktatu wynikają m.in. z niedostatecznego zrozumienia racji obu stron: niektóre kraje Unii dziwią się, że nie można w tej sprawie osiągnąć porozumienia, natomiast kraje kandydujące uważają, że zmienia się "reguły gry" tuż przed momentem ich akcesji do Unii. Dodał, że teraz jest bardzo dobry moment na inicjatywy dyplomatyczne w tej sprawie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)