"W niektórych białoruskich okręgach wybory już się zakończyły"
Opozycyjne Zjednoczone Siły Demokratyczne (ZSD)
oświadczyły w sobotę, że w niektórych okręgach wyborczych na
Białorusi wybory do parlamentu już się praktycznie zakończyły, a
frekwencja w głosowaniu przedterminowym przekroczyła 50%.
27.09.2008 | aktual.: 27.09.2008 19:12
Na konferencji prasowej w Mińsku przedstawiciele opozycyjnej koalicji ocenili warunki, w jakich organizowane są wybory, podając przykłady nadużyć, do których doszło w trakcie przedterminowego głosowania trwającego już od wtorku. Opozycja zarzuca władzom, że nakłaniają wyborców do przedterminowego głosowania, bo stwarza ono największe możliwości manipulowania.
W niektórych okręgach wybory już się odbyły, do lokali do piątku przyprowadzano studentów, lokatorów burs i pracowników zakładów - powiedział jeden z liderów Białoruskiego Frontu Narodowego (BNF) Wincuk Wieczorka. Jak podkreślił, niektóre urny pozostawione były bez jakiejkolwiek kontroli, nie pilnowała ich milicja, nie było na nich urzędowej pieczęci.
Przywódca Partii Komunistów Białorusi (PKB) Siarhiej Kaliakin ocenił, że naciski władz na opozycjonistów nie tylko się utrzymały, ale i zwiększyły w porównaniu z poprzednimi wyborami do parlamentu. Jak tłumaczył, wielu kandydatom opozycji nie pozwalano przygotować materiałów wyborczych, innym oddano je z druku na tydzień przed głosowaniem.
Mechanizmy pozostały te same. Rezultaty to sprawa wtórna - podkreślił, odnosząc się do opisywanych nadużyć wyborczych. Jako przykłady przytaczał zarządzenia zakładowe, gwarantujące wysokie premie finansowe pracownikom, oddającym głos jeszcze przed właściwym dniem wyborów - 28 września.
Według lidera komunistów w jeden z mińskich komisji przez trzy dni od rozpoczęcia przedterminowych wyborów zagłosowało nawet 90 proc. uprawnionych. Kaliakin zaznaczał, że podobne sytuacje zdarzały się głównie tam, gdzie głosowali studenci w akademikach i na uczelniach czy pracownicy w swoich zakładach.
Przewodniczący Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (ZPO) Anatol Labiedźka uznał, że Zjednoczone Siły Demokratyczne wystawiły silnych kandydatów.
Przedstawiciele koalicji uznali, że 28 z 70 startujących w obecnych wyborach opozycyjnych kandydatów jest zdolnych do rywalizacji z kandydatami władzy. Ci pozostali startują natomiast w okręgach, gdzie o wiele mocniejszą pozycję mają kandydaci władzy.
Zniszczyliśmy mit, że władza jest silna - ocenił Labiedźka.
Opozycjoniści zwrócili również uwagę, że władze będą próbowały przekonać zagranicznych obserwatorów, iż wybory były uczciwe.
Kaliakin przewiduje, że władza pokaże "otwarte" wybory w miejscach, gdzie przeciw sobie staje dwóch jej kandydatów. Do fałszerstw dojdzie głównie w okręgach, gdzie walczą ze sobą kandydaci władzy przeciw opozycji - dodał.
Wieczorka zaznaczył, że Zachód obecnie stoi przed bardzo poważnym dylematem, czy uznać te wybory za farsę, czy nie.
W dużej mierze od reakcji Zachodu będą zależały wybory prezydenckie w 2010 roku - podkreślił.
Michał Zabłocki