W Meksyku lockdownu nigdy nie wprowadzą. Nie ma takiej możliwości
Czwarta fala pandemii trwa w najlepsze. Kolejne kraje świata wprowadzają dodatkowe restrykcje w obawie przed nowym wariantem COVID-19. Meksyk nie może sobie jednak pozwolić na lockdown. Sytuacja ekonomiczna mieszkańców wyklucza nawet jeden dzień bez pracy.
12.12.2021 08:49
Z powodu czwartej fali oraz pojawienia się na świecie wariantu omikron, coraz więcej krajów decyduje się na zaostrzenie restrykcji związanych z pandemią, a nawet na czasowy lockdown. Nie wszędzie jednak taka opcja jest w ogóle realna. W Meksyku nie pozwala na to sytuacja ekonomiczna.
Magdalena Bembenek jest w Ameryce Środkowej właściwie od początku pandemii. Znalazła się w Meksyku, ponieważ przyleciała odwiedzić swojego przyjaciela. Niestety, z powodu sytuacji na świecie nie mogła wrócić do kraju. Obecnie bardzo chwali sobie sytuację życiową i nie planuje powrotu na stałe do ojczyzny. Zna jednak meksykańską sytuację pandemiczną od podszewki.
Lockdownu nie było i nie będzie
Meksyk nigdy nie wprowadził oficjalnego lockdownu. - Od początku pojawiały się zalecenia dotyczące bezpieczeństwa. Wszystkie hasła w stylu: "quédate en casa" czyli "zostań w domu", były raczej uprzejmą sugestią ze strony rządu. Sytuacji ekonomicznej Meksykanów nie da się porównać do komfortu finansowego Polaków. W tym kraju jeden dzień bez pracy równa się jednemu dniowi bez jedzenia dla całej rodziny. Z tego względu nawet w szczycie pandemii można było zobaczyć ludzi na ulicach, zdecydowanie mniej, ale w dalszym ciągu miasta nie pustoszały - tłumaczy Polka mieszkająca na stałe w Meksyku.
Niestety, również tam sytuacja pandemiczną pogarsza się z dnia na dzień. - Aktualnie liczba zachorowań niestety wzrasta. Pięć północnych stanów jest oznaczonych kolorem żółtym, który informuje o możliwych aktywnościach poza domem, ale z zachowaniem ostrożności - informuje Magdalena Bembenek w wypowiedzi dla WP Wiadomości.
Co ciekawe, Meksykanie bardzo skrupulatnie stosują się do zaleceń. - Chodzą w maseczkach, dezynfekują ręce i w miarę możliwości zachowują bezpieczną odległość. Przy wejściu do sklepów są ustawione plastikowe wycieraczki wypełnione płynem odkażającym oraz pracownicy mierzą klientom temperaturę. Nikt się nie sprzeciwia zaleceniom i nie podważa ich słuszności - dodaje Polka.
Informacje te potwierdza Juan Diego, Meksykanin mieszkający w tej chwili w Warszawie. - Bardzo dużo ludzi zwyczajnie się boi. Używają maseczek wszędzie, nawet na ulicy. Większość moich rodaków chce się szczepić. Wolą uniknąć kłopotów ekonomicznych i zdrowotnych. Rodzina zdaje mi relację na bieżąco - wyjaśnia Diego.
Temat pandemii nie znika z telewizji czy prasy. Codziennie podawane są aktualne statystyki. Media przypominają również o zasadach bezpieczeństwa. W krytycznym momencie pandemii w Meksyku brakowało trumien i aktów zgonu. Kraj jest ogromny, łatwo więc o eskalację problemu. Liczba zgonów potrafiła sięgać 1500 dziennie.
Zobacz także
Jak informuje Magdalena Bembenek, podejście Meksykanów do tematu pandemii jest wzorowe. - Nie bagatelizują zagrożenia, jakim jest pandemia, tłumnie przybywają do punktów szczepień, nie trzeba ich do tego specjalnie zachęcać i kusić nagrodami, jak w niektórych krajach. Oczywiście zdarza się usłyszeć tu i ówdzie spekulacyjne komentarze i teorie spiskowe, ale nie aż na taką skalę jak w Polsce. Rzekłabym, że są świadomymi i odpowiedzialnymi obywatelami oraz dbają o siebie nawzajem - wyjaśniła Polka.
Meksykanie przestrzegają zasad bezpieczeństwa, mimo że w kraju jest kilkukrotnie mniej zachorowań niż w Polsce. Nikt nie bagatelizuje problemu, ponieważ jest to naród niezwykle rodzinny, dbający o najbliższych oraz otoczenie. Ponadto mało kogo stać na choćby jeden dzień bez pracy. Zamknięcie sklepów czy dużych zakładów dla wielu oznacza głód. To ogromna motywacja do rozważnego podejścia do światowego problemu.