W lutym koniec Nowoczesnej? Marek Jakubiak: ja to wiem
- O Nowoczesnej możemy zacząć mówić w czasie przeszłym - stwierdził poseł Kukiz'15 Marek Jakubiak. Dlaczego? Jak zapewnił, w lutym dojdzie do rozpadu ugrupowania.
30.01.2018 | aktual.: 30.01.2018 13:58
Kilka dni temu PO i Nowoczesna podjęły decyzję o budowaniu koalicji opozycyjnej na wybory samorządowe. - Priorytetem są w tej chwili sejmiki, ale będziemy rozmawiać też o wspólnych listach do gmin i powiatów. A także wspólnych kandydatach na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast - zadeklarowała Katarzyna Lubnauer.
Właśnie o to pytany był Jakubiak na antenie wPolsce.pl. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że Nowoczesna była odłamem Platformy Obywatelskiej. To, że dziś się łączą, nie jest niczym nowym. Widać, jak elektoraty przepływają. Myślę, że w zasadzie chodzi tu o pieniądze. A tak naprawdę skończy się to tak, że PO zmieni nazwę, połączy się z Nowoczesną. Tylko nie wiem, co wtedy z dofinansowaniem - komentował poseł.
Podkreślił, że jeśli PO miałaby utracić dofinansowanie, to nie zamieniłaby nazwy. - Natomiast niewątpliwie jest wejście pod próg Nowoczesnej, która podzieliła się na dwie równe części. To nie daje powodu, żeby mówić, ze jest wszystko w porządku - kontynuował.
Pytany, kiedy formalnie dojdzie do rozpadu Nowoczesnej, odpowiedział, że w lutym, o czym zapewnił, że wie. - Z Nowoczesnej wyłonią się dwa zupełnie odrębne organizmy. Bardzo możliwe, że taki jest plan Petru. Jedna część połączy się z PO, druga zostanie. Zobaczymy, czy wystarczy posłów, żeby stworzyć klub. Ale o Nowoczesnej możemy zacząć mówić w czasie przeszłym - podsumował.
Konfilkt
O konflikcie w Nowoczesnej mówi się od listopada. Właśnie wtedy Katarzyna Lubnauer pokonała Ryszarda Petru w wyborach na szefa partii. Później doszło między nimi do ostrej wymiany zdań za pośrednictwem mediów. Na początku stycznia z kolei Petru zabrakło wśród nowych przewodniczących partii.
Apogeum nastąpiło jednak po fiasku głosowania ws. projektu liberalizującego dostęp do aborcji. Nie wzięło w nim udziału aż 10 posłów tej partii. W konsekwencji jeden z nich zdecydował się na odejście z ugrupowania, a troje zawiesiło swoje członkostwo w nim. Głosy nt. możliwego rozpadu Nowoczesnej się nasiliły.
Z kolejnych doniesień mediów wynikało, że przewodniczący PO Grzegorz Schetyna chce pozbyć się byłego szefa Nowoczesnej z ogólnopolskiej polityki - ma dążyć, by Petru został wspólnym kandydatem opozycji na prezydenta Wrocławia. "Nieprawda" - zapewniał Petru w rozmowie z WP.