W Iraku dręczono więźniów tak jak na Kubie
Metody znęcania się nad więźniami, jakich używano wobec Irakijczyków w więzieniu Abu Ghraib, stosowano wcześniej w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie - ujawnili wyżsi oficerowie z Pentagonu na przesłuchaniach w Kongresie.
Kontrowersyjne techniki przesłuchań, zaaprobowane przez ministra obrony Donalda Rumsfelda, wypróbowano na Mohammedzie Qathanim, domniemanym niedoszłym "20 porywaczu" jednego z samolotów, których Al-Kaida użyła w ataku 11 września 2001 r.
Pod koniec 2002 r. - jak relacjonowali w środę oficerowie przed komisją Sił Zbrojnych Senatu - zmuszano go m.in. do noszenia na głowie damskiej bielizny i straszono psami.
Podobne sposoby upokarzania więźniów stosowano w rok później wobec zatrzymanych w więzieniu Abu Ghraib pod Bagdadem. Kazano im tam rozbierać się do naga, symulować akty homoseksualne i szczuto psami. Pilnujący ich żołnierze - w tym kobiety - fotografowali się na tle piramid z nagich więźniów.
Oficerowie, którzy prowadzili w Pentagonie dochodzenie w sprawie traktowania więźniów, określili te metody w Kongresie jako "agresywne" i "pomysłowe". Upierali się jednak, że nie sprowadzały się one do tortur.
Tymczasem poniżanie więźniów przez obnażanie ich i eksploatowanie motywów seksualnych jest szczególnie dotkliwą formą tortury psychicznej dla muzułmanów. Islam zakazuje mężczyznom obnażania się w obecności kobiet nie będących ich żonami.
Analogia między metodami stosowanymi w Guantanamo i w więzieniu Abu Ghraib jest ponadto kolejnym dowodem, że dręczenie więźniów w Abu Ghraib nie było wybrykiem szeregowych żołnierzy, lecz metodą sankcjonowaną przez najwyższych dowódców.
Wymienia się tu szczególnie byłego komendanta więzienia w Guantanamo generała Jeffreya Millera, który potem nadzorował więzienie Abu Ghraib.
Za znęcanie się nad Irakijczykami w Abu Ghraib wytoczono procesy przed sądem wojskowym siedmiorgu żołnierzom żandarmerii wojskowej, bezpośrednim sprawcom. Uznany za ich prowodyra szeregowiec Charles Graner został już skazany na 10 lat więzienia.
Wszyscy żołnierze tłumaczyli się, że wykonywali tylko rozkazy przełożonych, którzy działali na życzenie oficerów wywiadu wojskowego i CIA. Tym ostatnim - jak zeznawali - zależało na "zmiękczeniu" więźniów przed przesłuchaniami.
Tomasz Zalewski