W Europie powstaje wojskowa strefa Schengen?
• Polski rząd przyjął projekt ustawy o zasadach pobytu obcych wojsk na terytorium Polski w czasie pokoju
• Czy jest to wstęp do utworzenia tzw. "wojskowej strefy Schengen"?
• Prof. Krzysztof Kubiak: w pewnym sensie na pewno tak
• Istotne jest, by silne państwa NATO zdecydowały się na nadanie procedurom dotyczącym przemieszczania się wojsk sojuszniczych charakteru automatycznego - dodaje
WP: Polski rząd przyjął projekt ustawy o zasadach pobytu obcych wojsk na terytorium Polski w czasie pokoju. Jak pan ocenia nowe regulacje?
Prof. Krzysztof Kubiak (ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach): Projekt ustawy jest bardzo klarowny i upraszcza pewne procedury. Poprzednie rozwiązania były pisane w zupełnie innej rzeczywistości międzynarodowej, gdy sytuacja na świecie była bardziej stabilna. Zmiany w tej materii wymusiły jednak wprowadzenie nowych rozwiązań prawnych. One będą stanowić gwarancję naszego bezpieczeństwa, dlatego bardzo dobrze, że zostały skierowane na drogę legislacyjną.
WP: Tzw. szpica NATO została powołana do życia już ponad rok temu. Dlaczego dopiero teraz zaczęliśmy myśleć o zmianach legislacyjnych, które realnie pozwolą wzmocnić nasze bezpieczeństwo?
- Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Powinno się je skierować raczej do innych osób. Gdybym chciał być sarkastyczny, to mógłbym powiedzieć, że wcześniej rządzący krajem mieli poważniejsze sprawy na głowie. Jest to dla mnie niezrozumiałe, gdyż z jednej strony mówiliśmy głośno o tym, że obecność wojsk sojuszniczych jest jednym z gwarantów naszego bezpieczeństwa, a z drugiej nie robiliśmy nic, by stworzyć podstawy prawne umożliwiające udzielenie nam pomocy.
WP: Dowódca sił lądowych USA w Europie, generał Ben Hodges już od dłuższego czasu mówił o konieczności stworzenia w Europie czegoś na kształt wojskowej strefy Schengen. W jego opinii Polska w tym przedsięwzięciu miałaby do odegrania szczególną rolę. Czy można więc powiedzieć, że ostatnie zmiany legislacyjne są początkiem realizowania tego planu?
- W pewnym sensie na pewno tak. Musimy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że samo określenie "wojskowa strefa Schengen" zostało użyte do celów publicystycznych. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której państwa mające swoje własne interesy, przyjmują zasadę, że interes Sojuszu Północnoatlantyckiego jest nadrzędny. Tak nie jest i warto sobie z tego zdawać sprawę. Istotne jest natomiast, by silne państwa NATO zdecydowały się na nadanie procedurom dotyczącym przemieszczania się wojsk sojuszniczych charakteru automatycznego.
WP: Jak pod tym względem wygląda sytuacja w innych europejskich krajach NATO? Jest to coś nowego, czy może podobne koncepcje pojawiały się już w przeszłości?
- W okresie zimnej wojny na terenie Belgii, Niemiec oraz Holandii istniały jednostki podwójnego bazowania. Chodziło o to, że sprzęt np. amerykańskich ciężkich dywizji był przechowywany w stanie stałej konserwacji na terytorium danych państw. Wówczas w momencie kryzysu wystarczyło przerzucić drogą lotniczą jedynie żołnierzy. Dużą część tych relacji regulowano umowami dwustronnymi. To jest to, o co Polska zabiega w tej chwili. Te rozwiązania kształtowały się jednak na samym początku powstawania NATO. Polska wstępowała do Sojuszu w innej sytuacji politycznej. Podjęto wówczas zobowiązania w stosunku do Rosji, związane z nierozbudowywaniem infrastruktury wojskowej na obszarze państw wchodzących niegdyś w skład Układu Warszawskiego. Do tej pory NATO nie określiło się jednoznacznie, czy te rozwiązania są nadal wiążące, czy może po aneksji Krymu oraz w obliczu wojny na Ukrainie przestały obowiązywać. Jakbyśmy na to nie patrzyli, dzieliło to członków Sojuszu na dwie kategorie. Polska dopiero teraz zaczyna się z tego
wydobywać i domagać równego traktowania.
WP: Czy w tym kontekście można więc mówić o przełomie w sposobie funkcjonowania NATO?
- O przełomie w Sojuszu będziemy mogli mówić wtedy, gdy NATO zdecyduje się na rozmieszczenie znaczących sił we wschodniej flance. Mogą to być np. wspomniane już jednostki podwójnego bazowania. Rotacyjna obecność wojsk Sojuszu w Polsce jest krokiem w dobrym kierunku, ale musimy nadal starać się o stałą obecność istotnych sił NATO na naszym terytorium. Nie jest jednak tajemnicą, że w dużym stopniu sprzeciwiają się temu Niemcy. Ich wizja układania stosunków politycznych w Europie Środkowej i Wschodniej znacząco odbiega od naszej. Po wstąpieniu Polski do NATO w naszym kraju zapanowało przeświadczenie, że zapewni nam to w długotrwałej perspektywie totalne gwarancje bezpieczeństwa. Tymczasem polityka jest grą. Z jednej strony jesteśmy sojusznikami potęg zachodnich, a z drugiej mają one swoje partykularne interesy. Dobrym przykładem jest tu umowa pomiędzy Niemcami a Rosją ws. budowy rurociągu Nord Stream 2. Tego nie można wyjmować z kontekstu bezpieczeństwa europejskiego i traktować jako umowy o charakterze czysto
ekonomicznym. Polityka jest więc grą, której musieliśmy się uczyć. Teraz staramy się zrobić z tej nauki, jak najlepszy użytek. Miejmy nadzieje, że regulacje prawne, o których w tej chwili mówimy, w istotny sposób się do tego przyczynią.