ŚwiatW europarlamencie wysłuchanie na temat polskich wyborów samorządowych

W europarlamencie wysłuchanie na temat polskich wyborów samorządowych

"Nieprawidłowości w wyborach samorządowych jako zagrożenie dla demokracji" - to temat wysłuchania publicznego, które zorganizowano w Parlamencie Europejskim w Brukseli z inicjatywy europosłów Prawa i Sprawiedliwości.

W europarlamencie wysłuchanie na temat polskich wyborów samorządowych
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

To, co wydarzyło się w Polsce w trakcie listopadowych wyborów samorządowych, "nie ma precedensu w demokratycznej Europie" - powiedział szef delegacji PiS we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Ryszard Legutko, tłumacząc decyzję swojej grupy o organizacji spotkania.

Relacje na temat przebiegu wyborów w Polsce zdali słuchaczom europosłowie PiS Krzysztof Szczerski i Ryszard Czarnecki, a także przedstawiciele inicjatyw społecznych i mediów. W dyskusji wzięło udział kilkoro polityków z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Bułgarii.

Szczerski podkreślił, że do nieprawidłowości doszło w kraju, w którym rządzą partie uważające się za proeuropejskie i demokratyczne. Zwrócił uwagę, że aż trzy miliony oddanych głosów uznano za nieważne, a jedna z partii rządzących (PSL) uzyskała wynik trzykrotnie wyższy, niż wskazywały sondaże przed wyborami. Według Szczerskiego w dwóch regionach - na Mazowszu i na Śląsku - były po dwa protokoły wyborcze, które znacznie się od siebie różniły. Polityk mówił też m.in. o tym, że w trakcie liczenia głosów istniało zagrożenie włamania do systemu informatycznego oraz o przypadkach zastraszania mężów zaufania.

Zdaniem Szczerskiego jeszcze gorsza niż przebieg wyborów była reakcja władz, które - jak powiedział - z góry mówią, że nie można zadawać pytań o nieprawidłowości, a także atakują opozycję, żądającą sprawdzenia wyników wyborów.

Czarnecki ocenił, że "mamy do czynienia z przesuwaniem się naszego kraju na Wschód - ze standardów zachodnich i europejskich do standardów wschodnich, rosyjskich i białoruskich". Krytykował też reakcję sądów na protesty wyborcze i zarzucił politykom rządzącym uprawianie propagandy, że każdy głos kwestionujący przebieg wyborów to głos przeciwko państwu. - Ja ten język pamiętam z okresu komunizmu, stanu wojennego, gdy komuniści mówili to samo o opozycji, domagającej się wolnych wyborów - powiedział. - To jest język Putina, propagandy rosyjskiej! - dodał.

Przewodniczący frakcji EKR, brytyjski konserwatysta Syed Kamall powiedział, że wydarzenia w Polsce są "powodem do zmartwienia". - Nieprawidłowości wyborcze nie są czymś bardzo niezwykłym, jednak nie przypominam sobie nieprawidłowości o takiej skali w całym kraju UE. Liczba protestów wyborczych, ponad 1500, oznacza, że są pytania, które wymagają odpowiedzi. To nie są protesty w błahych sprawach - ocenił.

Dodał, że wątpliwości co do przebiegu wyborów dotyczą "jednego z najważniejszych krajów UE". Przypomniał, że na listopadowej sesji plenarnej PE frakcja EKR zwróciła się o debatę PE w tej sprawie, a po odrzuceniu wniosku przez europarlament przyjęła własną rezolucję.

Zdaniem Kamalla polskie władze powinny szybko wyciągnąć wnioski z sytuacji wokół wyborów samorządowych, aby zapewnić właściwy przebieg wyborów prezydenckich i parlamentarnych w 2015 r.

Brytyjski europoseł Charles Tannock powiedział, że jego szczególne zaniepokojenie wzbudziła duża liczba głosów, uznanych za nieważne. - W Wielkiej Brytanii taki odsetek nieważnych głosów byłby powodem do wielkiego niepokoju - podkreślił. Dodał, że zna wielu Polaków, którzy mieszkają w jego okręgu wyborczym w Wielkiej Brytanii i uważa, że Polacy są inteligentni. - Karta do głosowania może być bardzo skomplikowana, ale jest zaskoczeniem, że tak wielu ludzi mogło ją niewłaściwie wypełnić. Nie spotkałem się z taką sytuacją - dziwił się Tannock.

Dodał, że gdyby do takich wydarzeń, o których mówiono na spotkaniu w PE, doszło w kraju spoza UE, gdzie byłby obserwatorem wyborów, to na pewno kwestionowałby ich uczciwość.

Zorganizowanie wysłuchania publicznego na temat wyborów samorządowych w Polsce skrytykowali europosłowie PO i PSL. "Wysłuchanie publiczne zorganizowane przez posłów PiS i przeprowadzone dziś w Parlamencie Europejskim, sugerujące, że w Polsce demokracja jest zagrożona, to bezprzykładny atak godzący w wizerunek Polski za granicą. To kolejna próba przeniesienia wewnętrznej walki politycznej na poziom europejski" - podkreślili europosłowie w oświadczeniu.

Jak podkreślili, dwa tygodnie temu cały Parlament Europejski odrzucił wniosek europosłów Prawa i Sprawiedliwości w sprawie przeprowadzenia debaty oraz przyjęcia rezolucji na temat wyborów w Polsce.

Dodali, że organizacja spotkania w PE to "politycznie wyjątkowo szkodliwe działanie partii opozycyjnej, o tyle paradoksalne, iż apel o zaangażowanie Parlamentu Europejskiego w sprawy Polski wychodzi z ust partii eurosceptycznej, która zazwyczaj uważa, iż Unia Europejska nie powinna ingerować w sprawy państwa polskiego."

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)