W Donbasie zginął dowódca separatystycznego pułku kozaków Paweł Driomow. Z rąk rosyjskich służb?
W Donbasie na wschodniej Ukrainie w zamachu zginął w sobotę komendant tzw.
kozackiego pułku separatystycznej Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) Paweł Driomow. Ukraińscy komentatorzy uważają, że został on zabity przez rosyjskie służby specjalne.
12.12.2015 16:54
Według mediów Driomow głośno krytykował kierownictwo ŁRL, a szczególnie jej samozwańczego przywódcę Ihora Płotnickiego. Pochodzący z miasta Stachanow watażka miał także negatywnie wyrażać się o władzach Rosji, przez co naraził się tamtejszej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa. W wywiadach mówił, że w Donbasie znajdują się rosyjskie wojska, czemu Moskwa konsekwentnie zaprzecza.
Media separatystów w Donbasie poinformowały, że Driomow zginął dzień po swoim ślubie, który zawarł z mieszkanką rosyjskiego Petersburga. W sobotę wracał z wesela z Pierwomajska do rodzinnego Stachanowa na zachód od Ługańska. Został zabity, gdy samochód, którym był wieziony, eksplodował w pobliżu jednej ze stacji benzynowych. W wyniku wybuchu zmarł kierowca tego pojazdu.
Rzecznik MSW Ukrainy Artem Szewczenko napisał z kolei na swoim Facebooku, że Driomow wziął ślub w Petersburgu 5 grudnia, a w sobotę jechał na wesele w Stachanowie. - Śmierć Driomowa (...) mogła być następstwem swarów między niekontrolowanymi przywódcami kozackimi a ich rosyjskimi kuratorami - ocenił.
Konflikt między siłami rządowymi a separatystami na wschodzie Ukrainy ciągnie się od wiosny ubiegłego roku. Obecnie obowiązuje w nim formalny rozejm, jednak walki na linii rozdziału wciąż trwają. Według najnowszego raportu Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCR) od kwietnia ubiegłego roku w konflikcie zginęło ponad 9 tysięcy osób, a ponad 20 tysięcy zostało rannych.