PolskaW Bieżanowie rządzą chuligani. Ludzie boją się wychodzić po zmroku

W Bieżanowie rządzą chuligani. Ludzie boją się wychodzić po zmroku

Park Aleksandry, stacja Orlenu przy ul. Jerzmanowskiego i rejon ul. Rydygiera - w tym trójkącie ścierają się wpływy pseudokibiców Wisły i Cracovii. Mieszkańcy po zmroku wolą nie wychodzić z domów. Chuligani wszczynają burdy, piją pod blokami. A komisariat policji znajduje się kilkaset metrów dalej - przy ul. Ćwiklińskiej.

W Bieżanowie rządzą chuligani. Ludzie boją się wychodzić po zmroku
Źródło zdjęć: © WP.PL

28.03.2012 | aktual.: 28.03.2012 12:17

Pas zieleni przy Wielickiej zdobi obrazek Jezusa na krzyżu owinięty szalikiem Cracovii i plastikowa butelka z żółtymi tulipanami. Tu w sobotę zginął 17-letni Krzysztof B., zatłuczony drewnianymi słupkami w kibolskiej bójce. To miejsce dzieli wiślacki Bieżanów i kibicujące Cracovii Rżąkę i Prokocim.

- Nigdy nie wychodzę, gdy jest ciemno - mówi młoda matka pchająca wózek z dzieckiem przy ul. Rydygiera (200 m od miejsca tragedii). - Często słychać krzyki kiboli, gromadzą się pod sklepem albo na boisku przy bloku. Strach wyjść, zwłaszcza po meczu. - Ulica Rydygiera to teren Cracovii, za ulicą są wiślacy. Zdarza się, że wracają po meczu naszą stroną. Biada temu, kogo spotkają na drodze - dodaje Kuba, mieszkający przy ul. Rydygiera.

Kilkaset metrów dalej kilka lat temu stanął nowoczesny, VI komisariat policji. Stoi przy parku Aleksandry. - Ale w tym parku wszystkie bójki się zaczynają. Patrol policji to może ze trzy razy widziałam. Jakby się sami bali chuliganów - opowiada Grażyna Pałac z ul. Jerzmanowskiego.

Policja, choć utrzymuje, że teren do niebezpiecznych nie należy, po zabójstwie podwoiła liczbę patroli. - Będziemy też rozmawiać z gminą, żeby uporządkować i oświetlić park Aleksandry - zapowiada nadkom. Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji. Nadal nie wiadomo, kto zabił Krzysztofa. Kilkunastu świadków przesłuchanych w prokuraturze wypuszczono do domów. Nie wskazali zabójców.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)