W Białymstoku zaczął się proces kierowników Biedronki
Przed białostockim sądem rejonowym rozpoczął
się proces trzech kierowników rejonów sieci sklepów
Biedronka, nadzorujących pracę sklepów w kilku miastach
województwa podlaskiego. Oskarżono ich o podżeganie do
poświadczenia nieprawdy i uporczywe naruszanie praw pracowniczych.
Śledztwo w tej sprawie było prowadzone po zawiadomieniach złożonych przez Okręgową Inspekcję Pracy i pracownika jednego ze sklepów. Dwaj byli pracownicy sieci handlowej Biedronka są w sprawie oskarżycielami posiłkowymi.
Zarzuty w tej sprawie postawiono m.in. kilkunastu kierownikom sklepów; wobec nich prokuratura wystąpiła jednak do sądu o warunkowe umorzenie postępowania. Uznała bowiem, że naruszali prawa pracowników m.in. zmuszając ich do pracy bez wynagrodzenia w nadgodzinach, ale robili to w obawie przed utratą pracy, naciskani przez kierowników rejonów. Tych zdecydowała się postawić przed sądem.
Zarzucono im przede wszystkim podżeganie szefów sklepów do poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Chodzi o listy obecności pracowników, w których wykazywano 6-godzinny czas pracy, gdy w rzeczywistości pracowali oni dłużej i nie dostawali za to wynagrodzenia.
Oskarżeni odpowiadają także za "uporczywe naruszanie" praw pracowniczych. Chodzi m.in. o nakazywanie kierownikom sklepów, by zlecali pracownikom pracę niezgodną z przepisami. Jako przykład prokuratura podaje przewożenie towarów o wadze przekraczającej 450 kg przy użyciu wózków ręcznych i ręczne ich rozładowywanie, nadgodziny bez dodatkowego wynagrodzenia i nieujmowanie godzin szkoleń bezpieczeństwa i higieny pracy jako czasu pracy.
Oskarżeni kierownicy rejonów - dwie kobiety i mężczyzna (nie pracuje już w sieci Biedronka) - nie przyznają się do stawianych im zarzutów. Jak wyjaśniali przed białostockiej sądem, nikogo nie namawiali do fałszowania danych dotyczących godzin pracy pracowników sklepów, nie mieli też wpływu na to, jakimi wózkami przewożone są tam towary, bo nie od nich zależy wyposażenie sklepów.
Jedna z oskarżonych przyznała, że "były sygnały" od kierowników sklepów, że przy użyciu wózków ręcznych przewożone są tak duże ciężary. Ja to przekazywałam do kierownika okręgu, a ten do osób odpowiedzialnych za wyposażenie sklepów - mówiła oskarżona.
Wszyscy troje zgodnie mówili, że jako kierownicy rejonów, bywali w sklepach zaledwie 1-2 razy w tygodniu i nie mieli wpływu na to, jak organizowano w nich pracę. Zajmowałem się tylko wyglądem sklepu i "zatowarowaniem"- mówił oskarżony mężczyzna.
Po złożeniu krótkich oświadczeń, wszyscy odmówili odpowiedzi na pytania sądu, prokuratora i oskarżycieli posiłkowych. Podobnie było w śledztwie, gdy odmawiali składania wyjaśnień.
Sąd odroczył proces do połowy maja i wyznaczył też dwa inne, kolejne terminy rozpraw, w czasie których zamierza przesłuchać w sumie ponad pięćdziesięciu świadków, przeważnie pokrzywdzonych pracowników sieci Biedronka.