ŚwiatW Bagdadzie zginęli dziennikarze

W Bagdadzie zginęli dziennikarze

Dwaj dziennikarze - z telewizji Reutera i jednej z hiszpańskich stacji - zginęli, a trzech zostało rannych w wyniku amerykańskiego ostrzału hotelu "Palestine" w Bagdadzie. Mieszkali tam zagraniczni dziennikarze relacjonujący wojnę z Irakiem.

W Bagdadzie zginęli dziennikarze

08.04.2003 | aktual.: 08.04.2003 16:53

Obraz
© Ranny kamerzysta hiszpańskiej stacji Telecinco (fot. AFP)

Jednym z zabitych jest 35-letni Taras Procjuk, Ukrainiec mieszkający w ostatnich latach w Warszawie. Dla Reutera pracował jako operator od 1993 r., m.in. w Bośni, Czeczenii, Afganistanie i Kosowie. Druga ofiara śmiertelna to operator hiszpańskiej stacji Telecinco, Jose Couso. Zmarł w szpitalu.

Reporter, fotograf, i technik telewizyjny Reutera również trafili do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Generał brygady Vincent Brooks z centrum dowodzenia sił sojuszniczych w Katarze wyraził ubolewanie z powodu ostrzelania bagdadzkiego hotelu. Podczas konferencji prasowej gen. Brooks podkreślił, że Amerykanie ostrzelali hotel w odpowiedzi na ogień Irakijczyków, którzy zajęli pozycje wewnątrz budynku.

Gen. Brooks dodał, że siły sojusznicze czynią wszystko, by uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej. "Uznajemy za jak najbardziej nieszczęśliwe i niepożądane jakiekolwiek straty wśród ludności cywilnej. To nie jest coś, co chcemy robić" - powiedział generał Brooks. Podkreślił jednak, że żołnierze i bojownicy iraccy często używają cywilów jako żywych tarcz. "Takie postępowanie" - powiedział Brooks - "nie daje nam żadnych szans".

Ostrzelanie hotelu, w którym są zakwaterowani dziennikarze, ostro potępiła Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy, określając to jako zbrodnię wojenną. Według organizacji osoby odpowiedzialne za ostrzelanie hotelu powinny stanąć przed sądem.

Od momentu rozpoczęcia konfliktu, w Iraku zginęło jedenastu dziennikarzy. Oprócz Tarasa Procjuka i Hiszpana José Couso w Bagdadzie zginął we wtorek jordański reporter telewizij Al-Dżazira, Tarek Ajub. Obok biura tekewizji eksplodował rano pocisk artyleryjski. W wybuchu ranny został także jeden z pracowników stacji.

Przedstawiciel hiszpańskiego ministerstwa obrony zapowiedział, że Hiszpania będzie domagać się wyjaśnień od Waszyngtonu w sprawie ostrzelania hotelu.

Rzecznik Pentagonu Bryan Whitman powiedział we wtorek, że amerykański departament obrony wyraża głęboki żal z powodu śmierci dziennikarza Reutera i obrażeń innych osób w następstwie ostrzału hotelu. Whitman oświadczył, że resort obrony miał świadomość, iż w hotelu "Palestine" znajdują się dziennikarze, lecz - jak powiedział - doniesienia mówiły o ostrzale prowadzonym z hotelu.

Dowódca zajmującej Bagdad trzeciej dywizji piechoty zmechanizowanej USA generał Buford Blount powiedział Reuterowi, że jeden z amerykańskich czołgów został ostrzelany z okien hotelu "Palestine" i dlatego otworzył ogień.

Budynkiem wstrząsnęła eksplozja. W ogniu stanęło jedno z wyższych pięter, a na ziemię posypały się odłamki szkła. Dziennikarze wynosili rannych kolegów na zakrwawionych prześcieradłach i wieźli ich do szpitala. Al-Dżazira pokazała obrazy paniki.

Korespondent brytyjskiej telewizji Sky David Chater obserwował wydarzenia i widział, jak amerykański czołg strzela w kierunku wysokiego hotelu. Nie słyszał jednak żadnych strzałów z okien budynku ani w ogóle z tej części wschodniego wybrzeża Tygrysu. Podał natomiast, że atak "w żadnym wypadku" nie był wypadkiem, bowiem czołg wyraźnie celował w budynek. (jask)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)