ŚwiatW 25 lat populacja muzułmanów w Wielkiej Brytanii wzrosła trzykrotnie. Dochodzi do coraz większej liczby napięć na tym tle

W 25 lat populacja muzułmanów w Wielkiej Brytanii wzrosła trzykrotnie. Dochodzi do coraz większej liczby napięć na tym tle

• Liczba muzułmanów w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy przekroczyła 3 mln

• W niektórych rejonach wyznawcy islamu stanowią niemal połowę społeczności

• Władze próbują walczyć z coraz szerszym problemem islamskiego ekstremizmu

• Wielu brytyjskich muzułmanów uważa jednak, że stali się celem nagonki

• Tymczasem brytyjscy nacjonaliści organizują tzw. chrześcijańskie patrole

W 25 lat populacja muzułmanów w Wielkiej Brytanii wzrosła trzykrotnie. Dochodzi do coraz większej liczby napięć na tym tle
Źródło zdjęć: © AFP | STRINGER
Piotr Gulbicki

16.03.2016 | aktual.: 16.03.2016 10:59

Jeszcze ćwierć wieku temu stanowili 1,9 proc. brytyjskiego społeczeństwa. Dzisiaj ten wskaźnik jest niemal trzykrotnie wyższy i ciągle rośnie. Według najnowszych danych opublikowanych przez Narodowe Biuro Statystyczne, w Zjednoczonym Królestwie mieszka ponad 3 miliony muzułmanów, podczas gdy w 1991 roku było ich 950 tys. To efekt rosnącej imigracji i wysokiego wskaźnika urodzeń. Jeśli te trendy się utrzymają, w ciągu dekady wyznawcy islamu na niektórych terenach będą stanowić większość mieszkańców.

Tracąc oblicze

- Część muzułmanów zawsze będzie trzymała się z boku. Oni widzą świat w odmienny sposób od nas - ta wypowiedź byłego szefa Komisji ds. Równouprawnienia i Praw Człowieka Trevora Phillipsa wywołała liczne komentarze. Niepoprawna politycznie zyskała jednak wielu zwolenników, obawiających się utraty przez Wielką Brytanię jej dotychczasowego oblicza. Dołożył do tego swoją cegiełkę lord Andrew Green, szef organizacji Migration Watch UK, który stwierdził, że ostatnie dane dowodzą, iż imigranci zmieniają naturę brytyjskiego społeczeństwa, mogąc zagrozić jego spójności.

I rzeczywiście - w niektórych rejonach Londynu niemal połowę populacji stanowią wyznawcy islamu. Najbardziej muzułmańskie dzielnice to Tower Hamlets (45,6 proc.) i Newham (40,8 proc.). Ale i poza stolicą wskaźniki są wysokie: Blackburn (29 proc.), Slough (26 proc.), Luton (25,7 proc.), Birmingham (23 proc.), Leicester (20 proc.), Manchester (18 proc.).

Biorąc pod uwagę masowy napływ fali uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej można się spodziewać, że te liczby w najbliższym czasie znacząco poszybują w górę.

Cel nagonki

Podkreślają swoją odrębność - etniczną i kulturową. Burki, nikaby, charakterystyczne stroje. Na ulicy, w sklepach, a nawet w sądach. Przedstawiciele Temidy przyznają, że mają poważne problemy ze świadkami, którzy godzą się na zeznawanie w procesach, ale tylko z zakrytymi twarzami. Podobne problemy są w szkołach.
Patową sytuację pogłębia zwiększająca się liczba muzułmanów trafiających za kratki. Obecnie co piąty skazany odbywający wyrok w najcięższych brytyjskich więzieniach to wyznawca Mahometa. Ma na to wpływ podatność tego środowiska na radykalizację i działania terrorystyczne, szczególnie dotyczy to ludzi młodych.

Rząd próbuje różnych rozwiązań. Premier David Cameron zaapelował do muzułmanek, żeby pomogły w walce z ekstremizmem... ucząc się angielskiego. A minister spraw wewnętrznych Theresa May zamierza wziąć pod lupę islamskie sądy, opierające się na prawie szariatu, które - jak twierdzą obrońcy praw człowieka - dyskryminują kobiety.

Wielu brytyjskich muzułmanów uważa jednak, że problem jest wyolbrzymiany, a oni sami stali się celem nagonki. Protestują przeciwko wrzucaniu wszystkich do jednego worka podkreślając, że zdecydowana większość wyznawców Mahometa to uczciwi ludzie, mający duży wkład w rozwój Zjednoczonego Królestwa.

- Różnorodność kulturowa, etniczna i narodowościowa współczesnej Wielkiej Brytanii ma swoje odzwierciedlenie we wszystkich sferach życia - stwierdził rzecznik Muslim Council of Britain. Ta organizacja w ubiegłym roku opracowała raport, w którym akcentuje szereg problemów z jakimi mają do czynienia brytyjscy muzułmanie, na które rząd powinien zwrócić uwagę. Chodzi głównie o sprawy ekonomiczne, dyskryminację oraz przejawy wrogości.

W chrześcijańskim patrolu

Zaniepokojenia rosnącą populacją muzułmanów nie kryją miejscowi narodowcy. - To brytyjskie miasto i chrześcijański kraj. Ja jestem Brytyjką, nasi działacze są Brytyjczykami, dlatego będziemy tu chodzić. Nikt nie będzie nas zastraszał - mówiła Jayda Fransen, wiceszefowa Britain First. Ta uznawana za skrajnie narodową formacja niedawno zorganizowała tzw. chrześcijańskie patrole. Z białymi krzyżami w rękach jej członkowie przemaszerowali przez Bury Park, dzielnicę Luton uważaną za siedlisko brytyjskich dżihadystów. Doszło do słownych utarczek z muzułmańską społecznością, a wideo z patrolu biło rekordy popularności w sieci.

Podobną kilkugodzinną akcję przeprowadzono we wschodnim Londynie. Manifestanci rozdawali ulotki w różnych miejscach, między innymi przed lokalnym meczetem. "To kampania sprzeciwu i kontrakcja przeciwko patrolom muzułmańskim, których uczestnicy mieli przy sobie alkohol i zaczepiali kobiety. Nasze działania będą kontynuowane" - czytamy na stronie Britain First.

Tymczasem lider tej organizacji Paul Golding oraz jego zastępczyni Jayda Fransen zostali aresztowani przez policję pod zarzutem naruszenia prawa podczas marszu w Luton. Oboje wypuszczono za kaucją, ale mają zakaz wstępu do miasta.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (286)