W 2011 roku dojdzie tam do katastrofy?
Po wyborczej farsie Afgańczycy coraz mniej wierzą swojemu prezydentowi Hamidowi Karzajowi. Rząd upatruje nadziei na pokój w negocjacjach z talibami. Ci jednak ani myślą złożyć broń, dopóki w kraju są obce siły zbrojne. Szybkie wycofanie wojsk skończyłoby się polityczną katastrofą dla USA i ich sojuszników. Co przyniesie 2011 rok w ogarniętym wojną Afganistanie, gdzie stacjonują również polscy żołnierze? - zastanawia się dziennikarz, podróżnik i afganolog Jakub Gustaw Gajda.
30.12.2010 | aktual.: 18.01.2011 12:39
Hamid Karzaj od początku piastowania swojego urzędu uważany był za marionetkę w rękach Zachodu. Po kontrowersyjnej reelekcji na urząd prezydencki w 2009 roku stał się jeszcze mniej wiarygodny. Z każdym rokiem ma coraz większą liczbę przeciwników zarówno na afgańskiej scenie politycznej, jak i wśród obywateli swego kraju.
"Wycofać obce wojska!"
Tegoroczny blamaż demokracji w wyborach parlamentarnych dodatkowo skomplikował sytuację na szczytach afgańskiej władzy. Wybrani w atmosferze terroru, farsy i oszustw członkowie Wolesi Dżirgi (parlamentu) podobnie jak prezydent nie będą cieszyć się popularnością wśród mieszkańców większości prowincji. Administracja państwowa będzie więc miała jeszcze mniejszy wpływ na kształtowanie sytuacji w kraju. Wynika z tego, że sympatie ludności afgańskiej w 2011 roku mogą skłaniać się bardziej niż dotychczas w kierunku przeciwników rządu.
Szansy na ustabilizowanie sytuacji w Afganistanie upatruje się w dialogu afgańskich władz z talibami i innymi grupami rebelianckimi, przede wszystkim Hezb-e-Islami. Trudno ocenić na ile realne jest porozumienie, póki doniesienia o rozmowach pokojowych są sprzeczne i nieprecyzyjne (a tak było w mijającym roku). Pomimo potwierdzonych informacji o spotkaniach przedstawicieli rządu z rebeliantami, nie ma nawet pewności czy w toczących się w 2010 roku rozmowach brali udział przedstawiciele wszystkich najważniejszych frakcji antyrządowych. Z drugiej strony powszechnie wiadomo, że i tak większość rebeliantów z talibami na czele stawia warunki niemożliwe do spełnienia przez administrację Karzaja. Pierwszy i najważniejszy punkt żądań zbrojnej opozycji to całkowite wycofanie sił amerykańskich z kraju.
Zamachy, wybuchy, zabójstwa
Mimo odwoływania się do afgańskiej tradycji, wartości muzułmańskich i innych zabiegów by przypodobać się Afgańczykom, polityka prezydenta rządu ma na celu wprowadzenie na grunt afgański wielu zachodnich wzorców i prozachodnich postaw. Tego nie zaakceptują rebelianci. Tak więc ewentualna ugoda pomiędzy rządem i rebeliantami z pewnością, wcześniej czy później, oznaczać będzie kompletną klęskę jeśli chodzi o afgańskie cele zachodnich koalicjantów. Doprowadzenie do ogólnonarodowego pojednania i powrót talibów do struktur władzy nie leży w rzeczywistym interesie koalicjantów. Jest więc wielce wątpliwe, by rok 2011 był w tej kwestii przełomowy.
Póki co, w przyszłym roku talibowie konsekwentnie będą stosować swą dotychczasową strategię walki - zamachy samobójcze wymierzone w zwolenników rządu, ataki bombowe na wojska NATO i zabójstwa polityków. Dowództwo sił ISAF oficjalnie podaje do wiadomości, że spodziewa się nawet nasilenia ataków na całym terytorium kraju. Pod względem bezpieczeństwa sytuacja w ostatnim półroczu znacznie się pogorszyła, o czym świadczą dane ONZ i Pentagonu.
Na mapie Afganistanu z każdym kolejnym miesiącem pojawiają się nowe rejony aktywności rebeliantów i nie skupiają się, tak jak było to dotychczas, wyłącznie na pasztuńskim południu. To kolejny powód, przez który rozbicie wewnętrzne kraju może się pogłębić. Przy takim obrocie spraw rozpoczęcie wycofywania wojsk amerykańskich w połowie roku 2011 przywodzi bardziej na myśl wycofywanie się z pola bitwy, a nie stopniowe przekazywanie odpowiedzialności w ręce kompetentnego afgańskiego rządu.
Problemy z sąsiadami
Warto zwrócić też uwagę na sytuację Afganistanu w regionie. W nadchodzącym roku z pewnością będzie trwał niełatwy dialog z Pakistanem i próba wypracowania wspólnego porozumienia wobec działań na terenach wzdłuż Linii Duranda (granica afgańsko-pakistańska). Tutaj wiele będzie zależeć od sytuacji politycznej w samym Pakistanie, w którym prezydent Asif Ali Zardari traci poparcie na rzecz ludzi związanych z armią.
W sferze gospodarczej niezwykle ważnym elementem w polityce regionu będzie realizacja projektu TAPI – gazociągu, który ma transportować surowiec z Turkmenistanu do Indii i Pakistanu. W grudniu 2010 roku, po 15 latach starań, doszło do podpisania międzyrządowych umów z Azjatyckim Bankiem Rozwoju o rozpoczęciu budowy, która ma ruszyć pełną parą w 2011. Instalacje mają przebiegać przez najniebezpieczniejsze tereny Afganistanu. W związku z tym afgański rząd zobowiązał się do wysłania siedmiu tysięcy żołnierzy do ochrony projektu. Proces jego implementacji będzie niezwykle ważną kwestią dla rozwoju gospodarki w całym regionie. Może również zdeterminować przyszłość Afganistanu jako państwa tranzytowego, które zacznie czerpać zyski ze swego dotychczas niekorzystnego położenia geograficznego.
Ponadto w najbliższych dwunastu miesiącach swe wpływy gospodarcze w Afganistanie nadal będzie wzmacniał Iran (rozbudowa infrastruktury kolejowej i drogowej na północy i zachodzie kraju), a eksploatacją afgańskich złóż mineralnych i rozwojem afgańskiego przemysłu wydobywczego na szerszą skalę będą chciały zająć się Chiny. Jeśli tylko uda się utrzymać w Afganistanie względny spokój, z pewnością można liczyć na dobry okres dla rozwoju gospodarki w tym kraju.
Pozytywny rozwój wydarzeń na arenie azjatyckiej mógłby stać się motorem postępu w Afganistanie. Wobec niepomyślnie rozwijającej się afgańskiej misji Ameryki i Zachodu, zbliżenie z sąsiadami może być jedyną szansą na pokazanie perspektyw społeczeństwu, jak i na utrzymanie się przy władzy dzisiejszych polityków. Jest tego świadomy także prezydent Karzaj i dlatego w roku 2011 można się spodziewać prób zbliżenia z sąsiadami oraz przyciągania ich kapitału. Z drugiej strony jednak interesy azjatyckich graczy często bywają całkowicie sprzeczne, w związku z czym w perspektywie długoterminowej Afganistan może pozostać krajem skazanym na chaos, w jakim jest pogrążony od ponad trzech dekad.
Jakub Gustaw Gajda – orientalista, dziennikarz i publicysta, niezależny ekspert ds. Iranu i Afganistanu, współautor największego w Polsce serwisu informacyjnego o tematyce afgańskiej - Afganistan.waw.pl, właściciel firmy Orient Ekspert.