W 2008 roku będzie brakować tysiąca lekarzy
Szwedzka służba zdrowia będzie musiała zatrudnić w 2008 r. dodatkowo co najmniej tysiąc zagranicznych lekarzy, mających pełne uprawnienia zawodowe - wynika z opracowania statystycznego udostępnionego w poniedziałek przez Socialstyrelsen, instytucję nadzorująca służbę zdrowia.
10.07.2006 | aktual.: 10.07.2006 17:31
Już obecnie brak lekarzy prowadzi do tak drastycznych wypadków jak śmierć chorych, którzy nie mogą się doczekać interwencji medycznej w przychodniach szpitalnych.
Dzieje się tak chociaż w ubiegłym roku zatrudniono tysiąc lekarzy z innych krajów - więcej niż było absolwentów studiów medycznych w Szwecji.
Wielu z nowo zatrudnionych to przybysze z Polski. Nie ma jednak dostępnej statystyki informującej o krajach pochodzenia przyjmowanych do pracy lekarzy. Akcja ich werbowania nie jest sterowana centralnie. Organizują ją władze medyczne poszczególnych 21 województw. Z szacunkowych obliczeń wynika, że ponad połowa z tysiąca zatrudnionych lekarzy to Polacy. Wśród pozostałych najwięcej było Niemców, Hiszpanów i Węgrów.
Równocześnie wielu szwedzkich lekarzy opuszcza kraj i osiedla się w Norwegii czy Wielkiej Brytanii. W krajach tych także brakuje wykwalifikowanego personelu medycznego, a zarobki są wyższe niż w Szwecji.
Brak lekarzy odczuwają wszystkie regiony Szwecji. Np. w województwie Norrboten nieobsadzonych jest 50 etatów, w tym 40 - lekarzy pierwszego kontaktu. Tymczasem 13% pracujących tam lekarzy to przybysze z zagranicy. W regionie Vaestra Goetaland pracuje 200 lekarzy zwerbowanych za granicą. W województwie Joenkoping 31% lekarzy to cudzoziemcy. Zdaniem dyrektora personalnego we władzach tego województwa, Matsa Hoppego, "gdyby nie 130 lekarzy sprowadzonych zza granicy, głównie z Polski, sytuacja w regionie byłaby katastrofalna."
Według ocen specjalistów szwedzkie szkolnictwo medyczne nie jest w stanie rozwiązać problemu braku lekarzy, bo nawet gdyby zwiększono liczbę miejsc na studiach medycznych, nie udałoby się zapewnić studentom praktyk z powodu ograniczonej pojemności szpitali.
Michał Haykowski