Viktor Orban zapowiada budowę ogrodzenia także na granicy z Chorwacją
W opublikowanym wywiadzie dla austriackiego dziennika "Die Presse" premier Węgier Viktor Orban zapowiedział zbudowanie powstrzymującego migrantów ogrodzenia także w niektórych miejscach granicy z Chorwacją.
16.09.2015 | aktual.: 17.09.2015 07:23
Ogrodzenie blokuje obecnie granicę węgiersko-serbską. Podjęto też wstępne prace nad wzniesieniem ogrodzenia na granicy węgiersko-rumuńskiej.
- Jest oczywiste, że trasa (migrantów) nie przebiega już przez granicę węgiersko-serbską. Będą szli gdzie indziej. Dlatego postanowiliśmy zbudować ogrodzenie także na granicy z Rumunią. Ogrodzenie wzniesiemy także w określonych miejscach granicy chorwackiej - powiedział Orban.
Dodał, że rozmawiał o tym z węgierskim ministrem spraw wewnętrznych, a plany całego przedsięwzięcia są już gotowe.
Większość przebiegu granicy Węgier z Chorwacją tworzy rzeka Drawa wraz ze swym dopływem Murą.
Zapytany o to, dlaczego Węgry, których 200 tys. mieszkańców znalazło po antykomunistycznym powstaniu w 1956 roku schronienie za granicą, nie chcą obecnie przyjąć dodatkowych uchodźców, Orban odparł: - W ciągu ubiegłych pięciu lat przyjęliśmy 1500 rodzin, przede wszystkim po tak zwanej arabskiej wiośnie. W 2012 roku podpisałem porozumienie z koptyjskimi chrześcijanami. Jesteśmy oczywiście gotowi przyjąć dalszych uchodźców. Ale teraz nie czas, by o tym dyskutować.
Rozwijając temat dodał: - Musimy najpierw porozmawiać o tym, jak możemy ich zatrzymać. Gdy mówi się o kwotach, to jest to jak zaproszenie. Teraz musimy przynajmniej położyć kres chaosowi. Nie jest moim zadaniem myślenie głową migrantów, ale dla nich nie jest to przecież także dobre. 10 do 15 proc. ludzi traci życie w drodze do Europy.
Na argument, że stanowi to przejaw desperacji, węgierski premier odpowiedział: - Pakistańczykiem nie powoduje desperacja. On chce po prostu lepszego życia. To zrozumiałe. Powstaje tylko pytanie, czy jest to stosowna zasada dla organizowania życia na tej planecie. Uważam, że nie.
- Przestudiowaliśmy to, co stało się w ubiegłych latach w państwach zachodnioeuropejskich. Mimo znacznych wysiłków zachodnich rządów wspólnoty muzułmańskie nie zintegrowały się. Jeśli naród chce mieć społeczeństwa równoległe, to ma do tego prawo. My Węgrzy nie chcemy społeczeństw równoległych. Bowiem pod względem liczebnym chrześcijanie straciliby. Gdy wpuści się muzułmanów na nasz kontynent, będzie ich wkrótce więcej niż nas. To po prostu kwestia demografii, matematyki i nieograniczonych zasobów muzułmanów w świecie islamskim" - kontynuował Orban. Dodał, że dostrzega słabość społeczeństw chrześcijańskich, a "muzułmanie są silniejsi, mają większy szacunek wobec życia, rodziny i dzieci, większy szacunek wobec jedności kulturalnej".
Premier Węgier zadeklarował, że będzie głosował na forum unijnym przeciwko obowiązkowym kwotom przyjmowania uchodźców, ale w razie przegranej podporządkuje się wspólnej decyzji. - Gdy nabierze to mocy obowiązującej, nie będziemy mogli pod względem prawnym nic zrobić. W przeciwnym razie Węgry przegrałyby przed sądem. To instytucjonalna pułapka - zaznaczył.