Viagra polityki
Aleksander Kwaśniewski - pierwszy, Lech Kaczyński - dwunasty w rankingu najseksowniejszych polskich polityków.
10.07.2006 09:09
W polityku najbardziej seksowna jest inteligencja, a potem charyzma. Tak deklarują Polacy badani przez instytut Homo Homini. Tak naprawdę najbardziej seksowna jest sama władza. Jak mawiał Henry Kissinger, "władza to najlepszy afrodyzjak". Może tylko dziwić, że za najbardziej seksownego polityka wciąż jest uważany były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Obecnego prezydenta - Lecha Kaczyńskiego (zajął 12. miejsce) - bije on prawie pięciokrotnie większą liczbą wskazań. Z obecnie rządzących najbardziej seksowni są premier Kazimierz Marcinkiewicz (2. miejsce) oraz wicepremier Roman Giertych (4. miejsce). Najpotężniejszy obecnie polski polityk - Jarosław Kaczyński - znalazł się dopiero na 14. miejscu rankingu najseksowniejszych, co by znaczyło, że silniejszym afrodyzjakiem jest władza formalna niż nieformalna. A odsunięcie od władzy czyni polityka nieatrakcyjnym seksualnie, co najlepiej pokazują przykłady Leszka Millera i Józefa Oleksego. Zaskakuje, że spośród polityków opozycji najwyżej znalazł się lider SLD
Wojciech Olejniczak (3. miejsce), a nie szef PO Donald Tusk (5. miejsce).
Pierwsza kobieta w rankingu najseksowniejszych (Zyta Gilowska - podczas badania jeszcze wicepremier) zajęła 6. miejsce, a następna - Hanna Gronkiewicz-Waltz - znalazła się na 10. miejscu. - Kobiety pożądają mężczyzn, którzy mają władzę. Z kolei mężczyźni wolą kobiety, które mają władzę, a jednocześnie im ulegają. W ten sposób mają wrażenie, że władza ich partnerek staje się ich udziałem - mówi Randall Cronin, socjolog władzy. Kobiety zyskują na atrakcyjności, w miarę jak zajmują coraz wyższe stanowiska. Dobrze to pokazuje pozycja w rankingu Katarzyny Piekarskiej z SLD i Renaty Beger z Samoobrony. Beger jest wyżej niż Piekarska (odpowiednio 11. i 13. miejsce), gdyż jest postrzegana jako osoba mająca coraz więcej władzy. - Odkąd zostałam posłanką, regularnie dostaję propozycje randek. Niedawno jeden pan chciał, bym rzuciła dla niego męża - opowiada Beger. Piekarska jest z kolei powszechnie uważana za znacznie ładniejszą od Beger, ale jej polityczne znaczenie wyraźnie osłabło.
Seks i władza
Aż 58 proc. Polaków uważa, że rodzimi politycy nie są atrakcyjni - wynika z sondażu, jaki dla "Wprost" przeprowadziła firma Homo Homini. Zaledwie 5 proc. respondentów uznało przedstawicieli naszej władzy za osoby przystojne czy piękne. - Podobne rezultaty przynoszą badania w innych krajach. Regułą na świecie jest to, że do polityki trafiają ludzie, którym daleko do wyglądu aktorów bądź modeli - mówi Tomasz Leonowicz, sekretarz Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej.
Dlaczego więc politycy, choć poza polityką byliby uznani za nieatrakcyjnych, stają się obiektami marzeń czy pożądania? - Walka mężczyzn o władzę ma u podstaw pragnienie reprodukcyjnego sukcesu. Przywódca jakiejś społeczności był jednocześnie liderem prokreacji, więc nawet liczne kochanki i nieślubne dzieci zwiększały jego prestiż. Przywódca był zwycięskim myśliwym, który pokonał innych w walce o terytorium i najatrakcyjniejsze kobiety. Był tym bardziej seksualnie atrakcyjny, im miał więcej władzy, a więcej władzy miał też dzięki temu, że był uważany za seksualnie atrakcyjnego - mówi Laura Betzig, antropolog z University of Michigan.
Biologiczne podłoże ma zachowanie kobiet lgnących do mężczyzn dzierżących władzę - spodziewają się one, że właśnie ktoś taki zapewni im i ich potomstwu nie tylko odpowiednie środki do życia, ale też wyższy status społeczny i pozycję. Często przywoływany jest w tym kontekście przykład Helen Herron, nastolatki, która z wycieczką zwiedzała Biały Dom. Postanowiła wtedy, że wyjdzie za mężczyznę, który będzie prezydentem USA. Sprawdziła, kto ma największe na to szanse, i postawiła na Williama H. Tafta - mimo że ważył 150 kg i nie był atrakcyjny. I istotnie, Taft został prezydentem (27. w historii USA, w latach 1909-1913), a Helen jego żoną (mieli troje dzieci).
Agaton Koziński