ŚwiatUzależnienie od satelitów - pięta achillesowa sił zbrojnych USA. Mocarstwa przygotowują się do wojny w kosmosie

Uzależnienie od satelitów - pięta achillesowa sił zbrojnych USA. Mocarstwa przygotowują się do wojny w kosmosie

• Przewaga technologiczna USA może zostać obrócona przeciwko nim

• Amerykańskie siły zbrojne są uzależnione od systemów satelitarnych

• Satelity są jednak bezbronne, co mogą wykorzystać Rosjanie i Chińczycy

• Moskwa i Pekin intensywnie pracują nad systemami antysatelitarnymi

• Pentagon podejmuje kroki, by utrzymać swoją przewagę w kosmosie

Uzależnienie od satelitów - pięta achillesowa sił zbrojnych USA. Mocarstwa przygotowują się do wojny w kosmosie
Źródło zdjęć: © US Navy
Tomasz Bednarzak

29.04.2016 | aktual.: 30.04.2016 11:33

Trwająca już od kilku dziesięcioleci dominacja technologiczna sił zbrojnych USA nad resztą świata nie podlega dyskusji. Ale to, co miało dać Amerykanom globalną przewagę, może też stać się ich piętą achillesową. Amerykańska machina wojenna jest bowiem uzależniona od systemów satelitarnych, bez których staje się praktycznie głucha i ślepa. I Pentagon dopiero od niedawna zaczął na poważnie uświadamiać sobie skalę zagrożeń z tym związanych.

USA umieszczają satelity na orbicie już od przeszło pół wieku i ich rola w systemie obronnym kraju rosła wraz z rozwojem nowoczesnych technologii. Dziś wojsko praktycznie nie mogłoby sobie bez nich poradzić, bo trudno znaleźć dziedzinę, w której satelity nie byłyby szeroko wykorzystywane. Odgrywają kluczową rolę w nawigacji i komunikacji, w naprowadzaniu systemów precyzyjnego rażenia i kierowaniu pojazdami bezzałogowymi, nie wspominając już o agencjach wywiadowczych, które nie wyobrażają sobie pracy bez zwiadu satelitarnego. Podobnie jak wielu kierowców czy turystów nie wyobraża sobie dziś życia bez GPS-a.

Wróg nie śpi

Problem w tym, że wróg nie śpi. Nadmierne uzależnienie USA od satelitów nie uszło uwadze Rosjan i Chińczyków. - Dziś nasi przeciwnicy postrzegają kosmos jako słabe ogniwo w naszym systemie odstraszania - przyznaje Douglas Loverro z amerykańskiego departamentu obrony, cytowany przez serwis Washington Free Beacon.

- Jeżeli wróg byłby w stanie odciąć nas od kosmosu, nasza zdolność do rozstrzygającej projekcji siły na transoceanicznych dystansach, co jest istotą naszego konwencjonalnego odstraszania, zostałby krytycznie osłabiona - podkreśla z kolei Robert Work, zastępca sekretarza obrony.

Amerykanie mają powody do niepokoju. Dobitnie pokazały to ubiegłoroczne gry wojenne, których rezultat dopiero niedawno stał się przedmiotem publicznej dyskusji. Jak podaje portal Daily Beast, symulowany atak na satelity wywołał prawdziwy popłoch w szeregach obsługi naziemnej i wykazał całkowite nieprzygotowanie personelu do neutralizowania tego typu zagrożeń.

Według Pentagonu Moskwa i Pekin już od dobrych kilku lat rozwijają swoje zdolności ofensywne, których celem jest paraliż amerykańskiej sieci satelitarnej. W grę wchodzą takie systemy jak pociski zdolne do niszczenia obiektów na orbicie (Chiny już w 2007 roku przeprowadziły test takiej rakiety, niszcząc swojego starego satelitę meteorologicznego), tzw. satelity zabójcy (umieszczone w kosmosie mają niszczyć wrogie satelity zderzając się z nimi), lasery czy szeroko pojęte systemy zakłócające. Sieci satelitarne są też podatne na ataki hakerskie.

Kontrofensywa Pentagonu

Daily Beast podkreśla, że Amerykanie również dysponują całą gamą ofensywnego uzbrojenia do prowadzenia wojny w kosmosie. Jednocześnie jednak całkowicie zlekceważyli kwestię zabezpieczenia własnych satelitów. Efekt jest taki, że kosmiczna obrona USA leży na całej linii. U Chińczyków czy Rosjan nie jest wcale z tym lepiej, ale dla nich utrata satelitów nie byłaby tak bolesna, bo ich siły zbrojne są o wiele mniej zaawansowane technicznie.

Przerażony własną słabością Pentagon zaczął w pośpiechu reformować i doinwestowywać orbitalny system bezpieczeństwa. Powołano nowe centrum operacyjne (Joint Interagency Combined Space Operations Center, JICSpOC), którego celem jest zbieranie i integracja informacji ze wszelkich możliwych instytucji prowadzących działania w przestrzeni kosmicznej oraz opracowywanie strategii dotyczącej tego obszaru. Najważniejszym krokiem jest jednak wyłożenie dodatkowych pięciu miliardów dolarów (do 2020 roku) na kosmiczne programy wojskowe, z czego dwa miliardy mają zostać przeznaczone wyłącznie na systemy defensywne.

- Sprawimy, że nasze satelity ciężko będzie znaleźć, ciężko złapać, ciężko trafić i ciężko zabić - zapowiada Work, cytowany przez agencję Reutera. Radykalnym zmianom poddawane są też procedury i szkolenia personelu. Daily Beast jako przykład podaje kroki podjęte przez siły powietrzne, które podzieliły zespoły odpowiadające za operowanie satelitami na dwie grupy. W czasie, gdy jedna zajmuje się działaniami bieżącymi, druga uczy się nowych taktyk orbitalnych. Co miesiąc następuje zamiana ról.

Niezależnie od tego, amerykańskie siły zbrojne starają się jak najlepiej przygotować do sytuacji, w której nie będą mogły liczyć na wsparcie z orbity. Zakłócanie systemów satelitarnych, takich jak GPS, czy środków łączności, stało się stałym elementem ćwiczeń wojskowych. W tym duchu do łask w marynarce wojennej USA wróciła astronawigacja, praktycznie wycofana z akademii morskich prawię dekadę temu. Jednocześnie Pentagon pracuje nad innowacyjnymi technologiami, które mogłyby choć w części zmniejszyć uzależnienie wojska od systemów satelitarnych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (163)