Uważaj, kto robi zdjęcia twoim dzieciom!
Reagujmy, gdy obcy ludzie robią zdjęcia dzieciom. Bo w ten sposób mogą działać pedofile. W Zgorzelcu postanowili znaleźć sposób, aby zapobiegać niebezpiecznym sytuacjom i w zarodku dusić pedofilskie zapędy.
03.09.2008 | aktual.: 03.09.2008 14:22
Wszystkie największe place zabaw w mieście zostaną objęte monitoringiem - zapowiada Rafał Gronicz, burmistrz Zgorzelca. Pierwsze kamery przy placach zabaw samorząd zamierza zainstalować jeszcze w tym roku. Obraz z kamer zostanie przekazany do straży miejskiej. Można będzie zareagować szybko oraz zidentyfikować podejrzane osoby.
My tymczasem sprawdziliśmy, czy rodzice są świadomi niebezpieczeństwa. W Zgorzelcu na placach zabaw, gdzie codziennie jest mnóstwo maluchów, można pstrykać fotki do woli. Rodzice nie reagują na obcych. Tylko jedna matka poczuła się zaniepokojona. Była jedyna na sześciu placach zabaw, na których przeprowadziliśmy eksperyment. W słoneczny dzień z aparatem fotograficznym robiliśmy zdjęcia bawiącym się dzieciom. Nic. Zero reakcji dorosłych.
Przy ul. Orzeszkowej rodziców właściwie nie było. Plac zabaw jest duży, zabudowania dość daleko. Ale przy ul. Prusa, Emilii Plater, w parku Paderewskiego i przy ul. Kościuszki obcy mężczyzna cykający zdjęcia maluchom także nie zwrócił niczyjej uwagi. Tylko na niedawno przebudowanym placu zabaw przy ul. Konarskiego młoda kobieta podeszła do fotoreportera i zapytała: przepraszam, co pan robi? Nie życzę sobie, żeby moje dziecko było fotografowane. W rozmowie wyjaśniliśmy, że to zdjęcia do gazety. Młoda mama nie dała jednak za wygraną. Proszę się wylegitymować! Czy mogę zobaczyć jakiś dokument? - nalegała.
Brawo! Właśnie takiej reakcji oczekiwaliśmy. Ale w taki, prawidłowy sposób zareagowała tylko jedna z kilkudziesięciu matek, które były w pobliżu, gdy robiliśmy zdjęcia maluchom. Pedofil zawsze idzie tam, gdzie są dzieci - ostrzega Jakub Śpiewak z Fundacji Kidprotect, zajmującej się wyszukiwaniem w sieci i ściganiem pedofilów. Gdy jesteśmy z dzieckiem na placu zabaw, pilnujmy go - apeluje. Uczula rodziców, by nie pozwalali na robienie zdjęć przez obcych ludzi. Nie ma żadnego powodu, dla którego nieznajomy człowiek fotografuje nasze dzieci - tłumaczy szef fundacji.
Nie wyobrażam sobie, że ktoś fotografuje moje dziecko, a ja nie wiem, dlaczego - mówi Śpiewak. Niedawno była podobna historia w Sopocie. Facet robił zdjęcia, nie powiedział rodzicom, więc wezwali policję. To był strzał w dziesiątkę. Po sprawdzeniu jego komputera, okazało się, że miał na nim dziecięcą pornografię - dodaje. Czujność na placach zabaw to nie wszystko. Czasem rodzice sami ułatwiają pedofilom zadanie - alarmuje Jakub Śpiewak. W internecie są tysiące zdjęć małych dzieci - przestrzega. Ich opiekunowie - czasem zupełnie nieświadomi - publikują tam na przykład fotki z kąpieli maluchów. Pytam ich wtedy: czy macie świadomość, że przy takich zdjęciach masturbują się pedofile? Chcecie tego? - mówi ostro szef fundacji.
Kidprotect uświadamia, że to co dla nas jest niewinne i zabawne, może stać się pożywką dla zboczeńców. Na swojej stronie internetowej kidprotect.pl ma szereg porad, jak uchronić dziecko przed pedofilem. Zamieściłam zdjęcia córeczek bawiących się nad morzem w piasku, bo jestem z nich dumna - mówi Krystyna Kowalczyk z Jeleniej Góry. Ale po ostrzeżeniach usunę zdjęcia z bloga - zapowiada.
Czy Fundacja Kidprotect nie przesadza ostrzegając przed zamieszczaniem zdjęć własnych dzieci w internecie? Czekamy na opinie.
Janusz Pawul