Uwaga, nadchodzi wyż demograficzny!
Przez kilka ostatnich lat demografowie
załamywali ręce nad spadkiem liczby urodzeń. Teraz tendencja się
odwraca, lecz zamiast być powodem do radości staje się źródłem
stresu. Szczególnie dla rodziców, którzy obawiają się, czy ich
dzieci nie będą uczyły się na zmiany w przepełnionych szkołach - pisze "Trybuna".
28.11.2008 | aktual.: 28.11.2008 04:03
Przyczyn rosnącej liczby urodzeń jest kilka. Przede wszystkim dzieci pierwszego powojennego wyżu (osób, które w najbliższej przyszłości staną się emerytami) zakładają rodziny. Są w odpowiednim wieku (urodzili się na początku lat 80.), poza tym konsumują efekty kilkuletniego wzrostu gospodarczego - zauważa gazeta.
Według Głównego Urzędu Statystycznego, najniższą w powojennej historii liczbę urodzeń zanotowano w 2003 r. (351,1 tys.). Od tej pory tendencja się odwraca i to dynamiczniej niż część demografów przewidywała. W tej chwili Polaków w wieku 14 lat i młodszych jest zaledwie 15,5 proc. (to także najniższy wskaźnik od lat), jednak biorąc pod uwagę wzrost urodzeń szybko będzie się to zmieniało.
Czy odpowiedzialni za potrzeby edukacyjne polskich dzieci znają te dane? - docieka "Trybuna". Czy GUS przygotowuje rekomendacje dla instytucji rządowych? - Rządowa Rada Ludnościowa podległa prezesowi GUS sporządza raporty nt. sytuacji demograficznej kraju. Tam znajdują opracowania, a w nich rekomendacje. Nie jest to jednak gotowy plan z zakresu działań polityki społecznej - wyjaśnił gazecie Wiesław Łagodziński, rzecznik GUS.
Prognozy demograficzne nie martwią urzędników Ministerstwa Edukacji Narodowej. Zdaniem Michała Federowicza, doradcy wiceministra MEN, liczba szkół w Polsce nie maleje, a nawet lekko wzrasta, system będzie w stanie to wszystko przyjąć bez kłopotów. W jego opinii, likwidacja wiejskich szkół też nie jest problemem. Jak twierdzi, z punktu widzenia władzy centralnej do podjęcia odpowiednich kroków zmusi gminy fakt stopniowego wprowadzania do szkół sześciolatków w ciągu trzech najbliższych lat.