Trwa ładowanie...
dddxx3p
03-09-2007 12:17

Utopia z drewna

Aby podkreślić swoje korzenie, reżyser Emir Kusturica zbudował wioskę w górach zachodniej Serbii.

dddxx3p
dddxx3p

Tradycyjne drewniane budynki o spadzistych dachach stoją rozrzucone wśród soczystej zieleni lasu. Emir Kusturica przywiózł tu – kawałek po kawałku – drewniane elementy z opuszczonej wioski leżącej nieopodal i pracowicie poskładał je z powrotem, tworząc niezwykłe ustronie: są tu domki do wynajęcia, kawiarnie, atrapa więzienia, a także imponująca cerkiew, a w niej dwie ikony w bizantyjskim stylu przedstawiające świętego Sawę, patrona Serbów. Gdy nie podróżuje dookoła świata, nie pracuje nad kolejnym filmem, nie zasiada w jury w Cannes, Kusturica większość czasu spędza właśnie tutaj, w swojej własnej, malowniczej i mocno wyidealizowanej wersji staroświeckiej bałkańskiej wsi.

Historia i tradycja

Dla Kusturicy budowa tej wioski to próba nawiązania kontaktu z historią i tradycją, a przynajmniej z tą częścią historii i tradycji, którą stara się sobie przypomnieć. Urodzony w muzułmańskiej rodzinie w Sarajewie, Kusturica stara się zasłużyć na szacunek i sympatię Serbów i odświeżyć swoje nowo odnalezione serbskie korzenie.

W świecie filmu Kusturica jest znany przede wszystkim z bezlitosnego portretowania życia na Bałkanach, w sposób, który łączy w sobie zarówno cyrk jak i tragedię, często przechodzącą w slapstikowy czarny humor. Jego najgłośniejszy film „Underground”, za który otrzymał drugą Złotą Palmę w Cannes w 1995 roku, to metafora rozpadu Jugosławii. Metafora, która zdaniem wielu jego oponentów rozgrzesza Serbów. Kusturica otrzymał również w Cannes nagrodę dla najlepszego reżysera w 1989 roku za „Czas Cyganów”. Film stał się kanwą dla punk opery, która miała tego lata premierę w Paryżu. W całej Europie Kusturica uchodzi za wielką gwiazdę, ale w byłej Jugosławii pozostał postacią kontrowersyjną. Wiele osób zarzuca mu, że opuścił swój kraj, Bośnię i Hercegowinę, gdy był on w największej potrzebie.

Kiedy w 1992 roku wybuchła wojna i serbskie wojska oblegały Sarajewo, zabijając dziesiątki tysięcy Boś­niaków, rodzina Kusturicy uciekła do Czarnogóry. Sam reżyser, który przebywał w tym czasie za granicą, wrócił do Serbii, czyli do obozu wroga. Zamieszkał w Belgradzie. Po pewnym czasie odrzucił wiarę muzułmańską, w której się wychował, czyli religię większości mieszkańców Bośni. Dopełnieniem jego zerwania z tą religią – według informacji w serbskich mediach, których Kusturica nigdy nie zdementował – było przyjęcie wiary prawosławnej i chrzest w dużym klasztorze. Przyjął wtedy serbskie imię Nemanja na cześć założyciela potężnej dynastii, który został kanonizowany.

dddxx3p

Chociaż jego rodzina od kilkuset lat wyznawała islam, Kusturica twierdził, że jego przodkowie przyjęli tę religię tylko po to, aby przetrwać pod turecką okupacją, podobnie jak wielu Bośniaków w tamtych czasach. On sam jest przekonany, że przez cały czas w głębi ducha pozostawali Serbami. – Skończyłem już pięćdziesiątkę i teraz każda sprawa dotycząca życia łączy się dla mnie z myślą o śmierci. Kiedy odejdę, nie chcę, aby moje dzieci miały wątpliwości co do swej tożsamości. Dla wielu Bośniaków to była największa zdrada. Jego filmy przez wiele lat były zakazane w Sarajewie i do dziś dnia Kusturica nie może, albo też nie chce, wrócić do tego miasta, dawniej tak dumnego ze swej wieloetniczności. Śliwowica zamiast coli

Znany ze zmiennych nastrojów reżyser, ciągle zasypywany (przez media, oponentów, a nawet fanów) pytaniami na temat swej lojalności i przynależności etnicznej, dziś znajduje schronienie w położonej na uboczu sztucznej wiosce. Stanowi ona dla niego zarówno azyl jak i pewnego rodzaju deklarację. Goran Gocić, serbski krytyk filmowy, autor biografii Kusturicy, twierdzi, że reżyser dawniej wykorzystywał swoją sztukę, aby nawiązać kontakt z tą wybraną częścią swojej narodowej tożsamości, a teraz stara się rozszerzyć poszukiwania tradycji i korzeni. Kusturica przygotował kilka nazw dla swojej nowej wioski, której założenie kosztowało podobno ponad milion dolarów. Między innymi myślał o tym, żeby nazwać ją Mećavnik (od góry, na której jest położona) albo Kustendorf (Drvengrad), w nawiązaniu do swego nazwiska. Wypatrzył to miejsce w 2004 roku, gdy na pobliskim wzgórzu kręcił „Życie jest cudem”. Oprócz domków mieszkalnych zbudował tu restaurację dla smakoszy, podziemne boisko do koszykówki i kino. Wioska zaczyna być
popularnym celem pielgrzymek dla Serbów z całego kraju.

Górująca nad nią cerkiew z charakterystycznym wielopoziomowym dachem stała się mekką nowożeńców. – To niesamowite, że to wszystko stworzył jeden człowiek – mówi Gorica Popović, jedna z najsłynniejszych serbskich aktorek, która od czasu do czasu spędza tu weekendy. – Co za magiczne miejsce. Kilka domków nosi imiona bohaterów powieści Ivo Andricia, jugosłowiańskiego noblisty, którego twórczość wielu Bośniaków potępia jako antymuzułmańską. Niedaleko znajduje się most na Drinie, opisany w najsłynniejszej powieści Andricia. Kusturica nie tylko krytykuje swoją rodzinną Bośnię; wypowiadał się także krytycznie o Hollywood, o globalizacji, coraz bardziej obecnej w Belgradzie, i o zunifikowanej kulturze Zachodu. Przeniósł tę ideologię do restauracji i kawiarni w swojej nowej wiosce. Zamiast whisky i coca-coli podają tu serbską śliwowicę i naturalne soki owocowe w butelkach z wizerunkiem Che Guevary. Na szczycie góry powietrze jest krystalicznie czyste, a dokoła widać przejrzyste niebo. Patrząc na wschód, łatwo
dostrzec stąd Bośnię, choćby Kusturica nie wiadomo jak się od niej odcinał.

Tracy Wilkinson

dddxx3p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dddxx3p
Więcej tematów