ŚwiatUstawowa pomoc dla zbrodniarzy

Ustawowa pomoc dla zbrodniarzy

Biedni Serbowie są podobno gotowi zgłaszać
się do trybunału w Hadze i przyznawać do niepopełnionych zbrodni w
nadziei na wsparcie finansowe, dostępne na mocy uchwalonej
niedawno w Serbii ustawy.

06.04.2004 | aktual.: 06.04.2004 11:22

Belgradzka gazeta "Kurir" poinformowała we wtorek, że w górniczo-przemysłowym mieście Bor ponad 30 ludzi zgłosiło chęć oddania się w ręce ONZ-owskiego trybunału, reagując na ironiczne ogłoszenie prasowe jednej z organizacji obrońców praw człowieka.

W końcu marca w Serbii uchwalono ustawę, zapewniającą wsparcie finansowe tym, którzy będą musieli odpowiadać przed ONZ-owskim trybunałem ds. zbrodni wojennych na obszarze dawnej Jugosławii.

Do pomocy finansowej uprawniony będzie także były prezydent Slobodan Miloszević i jego najbliżsi współpracownicy.

Ustawę uchwalono z inicjatywy Demokratycznej Partii Serbii premiera Vojislava Kosztunicy i Serbskiej Partii Radykalnej oskarżonego o zbrodnie wojenne Vojislava Szeszelja.

Prozachodnia Partia Demokratyczna, która w roku 2000 przewodziła buntowi przeciwko Miloszeviciowi i w 2001 r. wydała go haskiemu trybunałowi, głosowała przeciwko ustawie. Demokraci przegrali w grudniowych wyborach z nacjonalistami, uważającymi ONZ-owski trybunał za instytucję antyserbską.

Ustawa przewiduje miesięczne świadczenia (wysokości nie podano) dla obywateli serbskich, odpowiadających przed trybunałem w Hadze. Ponadto państwo zamierza pokrywać takim podejrzanym koszty adwokatów i inne wydatki związane z obroną (w tym koszty rozmów telefonicznych) oraz finansować członkom ich rodzin wyjazdy do Holandii na widzenia.

Ponieważ Miloszević nie uznaje jurysdykcji haskiego trybunału i broni się sam, na mocy nowej ustawy otrzyma zwrot kosztów zatrudniania licznych doradców prawnych.

Ogłoszenie, o którym informuje we wtorek "Kurir", wzywało chętnych do poprawienia sobie sytuacji finansowej przez skorzystanie z dobrodziejstw ustawy. Liczba chętnych wskazuje, jak bardzo źle powodzi się ludziom w Serbii - powiedział gazecie jeden z obrońców praw człowieka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)