"Ustawki" kiboli - nowe zagrożenie na polskich autostradach
"Mieli na sobie białe koszulki i kominiarki. Było ryzyko, że mogą się na nas rzucić. Gdyby nie obecność policji spróbowałbym na wstecznym oddalić się od miejsca, gdzie doszło do bójki między pseudokibicami". Wirtualna Polska dotarła do świadka sobotniej "ustawki" na autostradzie A1.
W sobotę 28 stycznia wczesnym popołudniem na A1 kilkanaście kilometrów przed bramkami doszło do starcia między pseudokibicami. To już kolejne tego typu zdarzenie na polskiej autostradzie. Nasz rozmówca podróżował z żoną z Warszawy do Gdańska. Nie chce ujawniać swojego imienia i nazwiska, ale dokładnie opisuje to, czego był świadkiem. Kilkanaście kilometrów przed ostatnimi bramkami przed Gdańskiem zauważył dziwne zachowanie kierowców. - Nagle kolumna samochodów przede mną zaczyna hamować. Po chwili wszystko wróciło do normy, ale za moment stało się dokładnie to samo. Zdarzyło się to chyba trzy razy. W pewnym momencie zauważyłem, że 5 czy 6 mężczyzn wyskakuje z samochodu, a po chwili do niego wsiada i jedzie dalej. Sprawiało to wrażenie jakiegoś pościgu - opowiada.
Samochody z zasłoniętymi tablicami
W pewnym momencie wszystkie samochody zostały zatrzymane przez policję. Okazało, że korek spowodowali pseudokibice. Rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tczewie asp. sztab. Dawid Krajewski nie potwierdza ani nie zaprzecza, że chodzi o członków fanklubów dwóch, zwaśnionych trójmiejskich drużyn - Arki Gdynia i Lechii Gdańsk. - Policjanci dostali informację, że po autostradzie przemieszczają się samochody z zakrytymi numerami rejestracyjnymi. Domyśliliśmy się co może się wydarzyć, więc wysłaliśmy tam nasze nieoznakowane samochody. Później, w miarę rozwoju sytuacji, na miejsce zostały skierowane oddziały prewencyjne policji z Gdańska - wyjaśnia Krajewski.
Świadek wydarzenia, z którym rozmawiamy był zaskoczony, że w tym samym czasie i miejscu spotkali się pseudokibice dwóch drużyn. Jedna grupa jechał do Gdańska, a druga z Gdańska najprawdopodobniej do Poznania na walkę MMA. - Mieli na sobie białe koszulki i kominiarki. Staliśmy jakieś 30 minut i oglądaliśmy to całe zdarzenie. Doszło do regularnej bójki. Część z tych pseudokibiców kierowała się w stronę pobliskiego lasu. Autostrada była zamknięta w obu kierunkach. A z tego, co widziałem dwa nieoznakowane wozy policji wyposażone prawdopodobnie w wideorejestratory oddzielały nas od pseudokibiców, tak jak oddziela się innych uczestników ruchu od miejsca wypadku. Później dojechały większe samochody policji, z których każdy mógł pomieścić pewnie z 10 funkcjonariuszy. Policjanci nie mogli przeskoczyć przez dość wysokie barierki, więc żeby dostać się na przeciwległe pasy do grupy pseudokibiców musieli wsiąść do samochodów i zrobić nawrotkę. Zajęło im to jakiś kwadrans - opowiada rozmówca WP.
Policja nikogo nie zatrzymała
- Było i strasznie, i śmiesznie. Ludzie, którzy tak jak my obserwowali co się dzieje, śmiali się, że wojska Macierewicza mają pierwsze szkolenie - opowiada rozmówca WP.
- Nadrzędnym zadaniem policji było zadbanie o bezpieczeństwo kierowców i pasażerów, którzy znajdowali się na autostradzie. Pseudokibice zostali odseparowani od siebie przez funkcjonariuszy - informuje Krajewski.
- To wyglądało tak, jakby policja zabezpieczała ustawkę kiboli. Tych pierwszych było pewnie ze 300, a policjantów kilkudziesięciu - dodaje kierowca. Przyznaje jednak, że gdyby nie funkcjonariusze to spróbowałbym na wstecznym oddalić się od miejsca, gdzie doszło do bójki. - Nie jestem jakiś strachliwy, ale było ryzyko, że mogą się na nas rzucić - przyznał.
Żona świadka wydarzenia zarejestrowała telefonem interwencję policji i zachowanie pseudokibiców.
Ucieczka pseudokibiców
Uczestnicy zajść po około 30 minutach starć i przepychanek z policją zaczęli wsiadać do swoich aut i odjeżdżać. Świadkowie, czyli także nasz rozmówca zostali przetrzymani przez policję jeszcze przez jakiś kwadrans. Dopiero wtedy wszystko wróciło do normy. Ruch w obie strony został otwarty. - Kiedy ruszyłem widziałem ślady na jezdni i porozbijane szkła lamp samochodowych. Wyglądało to tak jakby samochody zostały skopane. Choć nie jestem pseudokibicem żadnej z polskich drużyn to widziałem sporo "ustawek", ale takiej jak ta na autostradzie, w biały dzień jeszcze nie - przyznaje zszokowany.
To tylko wykroczenie
- Policjanci już poza autostradą, na jednej z lokalnych dróg, zatrzymali dwa samochody z zasłoniętymi numerami rejestracyjnymi. Wylegitymowali łącznie 7 osób, które nimi podróżowały. Obecnie sprawdzamy zapis z wideorejestratorów z nieoznakowanych radiowozów. Zabezpieczyliśmy też monitoring ze Swarożyna (w pobliżu tej miejscowości znajduje się węzeł drogowy autostrady A1 z drogą krajową 22). W tej chwili jest prowadzone postępowanie w sprawie wykroczenia jakim jest blokowanie ruchu.
Policja prosi świadków sobotnich zajść o zgłaszanie się na najbliższą komendę oraz udostępnianie wszelkich nagrań wideo z miejsca zdarzenia. Przyznaje jednak, że "ustawka" obecnie jest traktowana jak wykroczenie, dlatego wylegitymowani pseudokibice nie zostali przesłuchani.