Ustalono tożsamość śmiertelnej ofiary katastrofy kolejowej
Trwa usuwanie skutków piątkowej katastrofy kolejowej w miejscowości Baby k. Piotrkowa Trybunalskiego. Według kolejarzy do sobotniego wieczora powinno zakończyć się usuwanie wykolejonego składu z miejsca wypadku, a ruch jednym torem powinien zostać wznowiony w niedzielę. Jak poinformował Adam Kolasa z łódzkiej policji, ustalono tożsamość śmiertelnej ofiary katastrofy. W wypadku zginął 52-letni mieszkaniec Częstochowy.
13.08.2011 | aktual.: 13.08.2011 22:18
Czytaj więcej: To doprowadziło do katastrofy?
Jak poinformował 13 sierpnia wieczorem rzecznik PKP PLK Krzysztof Łańcucki, początkowo planowano, że w niedzielę przed południem w miejscu wypadku ruch zostanie wznowiony jednym torem za pomocą lokomotyw spalinowych. Jednak w związku ze spodziewaną dużą liczbą pociągów w kierunku Częstochowy (w związku z poniedziałkowymi jasnogórskimi uroczystościami święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny) postanowiono, że ruch zostanie wznowiony dopiero w niedzielę wieczorem po naprawieniu trakcji elektrycznej. Do tego czasu pociągi nadal będą jeździć objazdami.
"-możliwi to obsługę wzmożonego ruchu pociągów jednym torem w miejscu wypadku w kierunku Częstochowy. W innym przypadku ruch pociągów spalinowych utrudniałby naprawę sieci trakcyjnej - powiedział Łańcucki.
Kierujący akcją na miejscu dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Łodzi Marek Olkiewicz powiedział, że postawione na tory zostały już dwa wykolejone wagony; trwają przygotowania do postawienia trzeciego wagonu i lokomotywy. Olkiewicz przewiduje, że usuwanie składu z miejsca wypadku potrwa do sobotniego wieczora. - Rozbieramy też nawierzchnię torową, a PKP Energetyka przygotowuje sieć trakcyjną - dodał Olkiewicz.
Na razie nie wiadomo, czy przewrócony wagon będzie stawiany na tory. - Ten pierwszy przewrócony trzeba będzie odciągnąć i zastanowić się czy nadaje się w ogóle do stawiania na tory, jeśli tak, to będzie stawiany w dalszej kolejności. Chodzi przede wszystkim, żeby udrożnić linię, żeby można było pojechać trasą bez objazdów - powiedział Łańcucki.
Zamiast 40 km/h, jechał 118 km/h
Według kolejarzy przyczyną wypadku była prawdopodobnie nadmierna prędkość z którą pociąg wjechał na rozjazd. Dopuszczalna prędkość na tym szlaku wynosi 120 km/h, ale na rozjeździe jest ograniczenie do 40 km/h. Według prokuratury pociąg jechał w tym miejscu tuż przez wypadkiem z prędkością 118 km na godz.
- Było na rozjeździe ograniczenie do 40 km/h, czyli prawie trzy razy szybciej jechał niż wolno było. To zawodowy maszynista, doskonale znał wszelką sygnalizację, zasady ruchu, więc tutaj nie można jakąkolwiek nieznajomością, czegokolwiek usprawiedliwiać - ocenił rzecznik PKP PLK.
Podkreślił, że maszynistami pociągów takich jak TLK nie zostają ludzie przypadkowi, tylko sprawdzeni pod względem wiedzy, umiejętności, zdrowia, a także znajomości szlaku. - Maszynista musi znać szlak, żeby mógł jechać z prędkością rozkładową jak np. 120 km na godz., a jeśli nie zna szlaku, to może jechać z prędkością najwyżej 40 km na godz - dodał Łańcucki. Nie chciał snuć przypuszczeń dlaczego maszynista nie zwolnił wjeżdżając na rozjazd.
Do wypadku pociągu pasażerskiego TLK relacji Warszawa Wschodnia - Katowice o numerze 14101 doszło w piątek ok. godz. 16.15. Wykoleiła się lokomotywa i cztery wagony. Lokomotywa uderzyła w nasyp. Jeden z wagonów wypadł z torów i przewrócił się. W wyniku wypadku zginęła jedna osoba - 52-letni mieszkaniec Częstochowy, a 81 osób zostało poszkodowanych.
Według informacji Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Łodzi w szpitalach pozostaje wciąż 28 osób. Pozostali poszkodowani po udzieleniu pomocy medycznej opuścili szpitale. Sześć osób jest po zabiegach i operacjach m.in. kończyn, kręgosłupa czy głowy. Najbardziej poszkodowani znajdują się w szpitalach w Końskich, Sosnowcu, Piotrkowie Trybunalskim oraz szpitalach im. Kopernika i im. WAM w Łodzi. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Maszynista zatrzymany przez policję
Piotrkowska prokuratura prowadzi śledztwo ws. spowodowania katastrofy kolejowej. W niedzielę przesłuchany w tej sprawie ma zostać zatrzymany maszynista pociągu. Niewykluczone, że usłyszy zarzuty.
Przyczyny wypadku badają też przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych i PKP.
Według informacji PKP Intercity w związku z przywróceniem napięcia w sieci trakcyjnej na odcinku Moszczenica - Baby, nastąpiło wydłużenie trasy przejazdu pociągów wahadłowych kursujących z kierunku Częstochowy. Obecnie pociągi te kursują na trasie Częstochowa - Baby - Częstochowa. Na pozostałym odcinku do Koluszek sytuacja pozostaje bez zmian.
Do odwołania wszystkie pociągi dalekobieżne jadące pomiędzy Koluszkami a Częstochową (w obu kierunkach) kierowane są drogą okrężną przez Łódź Widzew, Zduńską Wolę, Magistralę Węglową, Chorzew Siemkowice. Pociągi dalekobieżne jadące z kierunku Gdyni i Bydgoszczy kierowane są z pominięciem stacji Łódź Widzew, Koluszki, Piotrków Trybunalski, Radomsko, przez Zduńską Wolę, Magistralę Węglową i Chorzew Siemkowice.