USA zaniepokojone sytuacja w Bahrajnie

Departament Stanu USA wyraził "poważne zaniepokojenie" ostatnią falą protestów antyrządowych w Bahrajnie i wezwał wszystkie strony konfliktu do powściągliwości i powstrzymania się od aktów przemocy. Demonstranci, rekrutujący się w większości z szyitów, są zdecydowani kontynuować protest.

16.02.2011 | aktual.: 16.02.2011 05:23

Rzecznik Departamentu Stanu Philip Crowley potwierdził, że rząd USA otrzymał informacje o śmierci dwóch demonstrantów i wezwał władze Bahrajnu do zbadania okoliczności tych zdarzeń oraz do "podjęcia działań przewidzianych przez prawo w przypadkach jakiegokolwiek nieuzasadnionego stosowania przemocy przez siły bezpieczeństwa".

Król Bahrajnu szejk Hamad ibn Isa al-Chalifa w telewizyjnym wystąpieniu wyraził ubolewanie z powodu śmierci "naszych dwóch synów" i zapowiedział śledztwo. Zapewniał, że pokojowe protesty są w Bahrajnie legalne.

Tymczasem szyiccy demonstranci, którzy okupują centrum stolicy Bahrajnu - Manamy, postanowili kontynuować protest przez noc z wtorku na środę.

Protestujący, zainspirowani rewoltami w Tunezji i Egipcie, które zakończyły się obaleniem dotychczasowych rządzących, otwarcie domagają się już ustąpienia premiera szejka Chalifa ibn Salmana al-Chalifa, który sprawuje ten urząd od czasu uzyskania przez Bahrajn niepodległości w roku 1971.

Demonstranci rekrutujący się z szyickiej większości w Bahrajnie, twierdzą, że rządzący sunnici dyskryminują ich utrudniając dostęp do opieki zdrowotnej, stanowisk rządowych i mieszkań.

Bahrajn, w którym stacjonuje amerykańska V Flota, uważany jest przez swoich sojuszników - Arabię Saudyjską i USA - za zaporę przed wpływami szyickiego Iranu w regionie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)