USA wysyłają na Bliski Wschód dodatkowe myśliwce. To znak dla Rosji?
Amerykanie wysyłają w rejon Syrii do tuzina myśliwców F-15C - podaje serwis The Daily Beast. Zwrócił on uwagę, że maszyny te będą wyposażone jedynie w broń do walki powietrznej. Jeśli więc ten ruch nie jest wymierzony w Państwo Islamskie, które nie ma własnej floty samolotów, to w kogo? Amerykański serwis uważa, że w Rosjan.
04.11.2015 | aktual.: 04.11.2015 15:35
Rzeczniczka Departamentu Obrony USA potwierdziła w rozmowie z The Daily Beast, że w bazie Incirlik w Turcji, w pobliżu granicy z Syrią, rozmieszczone zostaną myśliwce F-15C. Według amerykańskiego serwisu mogą być dwa powody takiej decyzji. Pierwszy to pomoc tureckim siłom powietrznym w patrolowaniu obszaru przygranicznego. Drugi - uznany przez portal za bardziej prawdopodobny - eskortowanie bombowców i innych samolotów bojowych, które będą przeprowadzać ataki na dżihadystów kalifatu znajdujących się w pobliżu sił reżimu Baszara al-Asada.
Rzecz jednak w tym, że F-15C, które Pentagon wysyła na Bliski Wschód, są wyposażone jedynie w rakiety powietrze-powietrze. Nie będą więc w stanie atakować celów naziemnych. Ale przydać się mogą do czegoś innego.
Jeśli nie przeciw ISIS, to przeciw komu?
Niebo nad Syrią zrobiło się bowiem od początku października tego roku dużo tłoczniejsze, gdy w konflikt syryjski otwarcie militarnie zaangażowała się Moskwa. Rosyjskie samoloty również przeprowadzają naloty w tym kraju, a jednym z ich celów - jak twierdzą - jest ISIS.
Niestety, Waszyngton i Moskwa, wbrew pozorom nie grają do jednej bramki. Rosjanie bowiem atakować mają także tzw. umiarkowaną opozycję syryjską, której sprzyjają z kolei Amerykanie. Co więcej, Moskwa od początku konfliktu stawała po stronie prezydenta Asada, który w oczach Waszyngtonu stracił legitymację do rządzenia krajem. Takie sprzeczności celów to duże ryzyko napięć, także w powietrzu.
Zdaniem The Daily Beast F-15C miałyby także ogromne znacznie, gdyby północ Syrii planowano ogłosić tzw. strefą zakazu lotów. Od dawna zabiega o to Turcja, ale od czasu wejścia do gry Rosji, pilnowanie syryjskiego nieba stało się jeszcze trudniejsze.
Z kolei izraelski serwis Debka.com ocenia, że Waszyngton wysyła F-15C w rejon Syrii jako odpowiedź na rozmieszczenie tam przez Rosjan myśliwców Su-30. To wielozadaniowe samoloty bojowe, które mogą niszczyć przeciwnika w powietrzu, a w Syrii, jak podawała agencja RIA Novosti, osłaniają podczas nalotów rosyjskie bombowce.
Według Debki rozmieszczane na Bliskim Wschodzie F-15C Eagle "będą użyte przeciwko rosyjskim myśliwcom, jeśli te zaczną mieszać się w ataki bombowe w Syrii sił USA i Turcji".
Testy łączności
Nie znaczy to jednak, że nastawianie USA i Rosji wokół Syrii jest jedynie konfrontacyjnie. We wtorek obie strony poinformowały o teście łączności ich samolotów w ramach ustalonych protokołów bezpieczeństwa. Amerykańskie i rosyjskie myśliwce przez trzy minuty leciały w niedużej, kilkukilometrowej odległości i wymieniły się komunikatami.
Także Izrael ma dzielić się z Rosjanami informacjami na temat sytuacji w powietrzu nad Syrią. Taki komunikat podał przedstawiciel rosyjskiego sztabu generalnego, cytowany m.in. przez PAP. Na początku października rosyjskie Su-30 miały przechwycić kilka izraelskich F-15, które przelatywały w pobliżu bazy w Latakii.
Jedno jest pewne, z dodatkowymi myśliwcami w powietrzu obie strony - Waszyngton i jego sojusznicy oraz Moskwa - będą się jeszcze baczniej sobie przyglądać.