USA wysyłają 200 żołnierzy do Jordanii, by przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się wojny z Syrii
W najbliższych tygodniach Stany Zjednoczone planują wysłać 200 żołnierzy do Jordanii, by wzmocnić bezpieczeństwo tego kraju w obliczu eskalacji działań zbrojnych w Syrii. Amerykański kontyngent ma zapobiegać przemocy na jordańsko-syryjskiej granicy i przygotować się na ewentualne użycie broni chemicznej w Syrii - poinformowała agencja Associated Press.
Decyzję o rozmieszczeniu wojsk przekazał w środę sekretarz obrony Chuck Hagel.
Żołnierze z 1 Dywizji Pancernej mają zastąpić Amerykanów, który już od kilku miesięcy stacjonują w Jordanii **
**. Nowy kontyngent wzbogaci się o specjalistów od logistyki i wywiadu, którzy mają pomagać Jordańczykom. Wśród żołnierzy pojawią się też wyżsi oficerowie, którzy w razie takiej potrzeby, będą w stanie dowodzić większym kontyngentem.
Stabilizacja czy przygotowania do inwazji?
Chociaż wysłanie wojsk USA ma na celu ustabilizowanie sytuacji w regionie, to niektórzy komentatorzy odnoszą się do tego ruchu sceptycznie. - Główne zadanie tych wojsk to logistyka, ale wydaje się, że mogą przygotowywać fundamenty pod inwazję tak, jak robili to przed wojną w Iraku, gdy przygotowywali się do niej w Arabii Saudyjskiej. To poważna i niepokojąca eskalacja - ocenił dla serwisu Russia Today Conn Hallinan z waszyngtońskiego think tanku Foreign Policy in Focus.
Według źródeł izraelskiego serwisu debkafile, jeśli doszłoby do wojny pomiędzy wojskami Jordanii i USA a Syrią, Izrael niemal na pewno włączyłby się do działań zbrojnych.
W czasie trwania konfliktu syryjskiego Jordania stała się głównym kierunkiem ucieczek Syryjczyków. Według różnych danych w kraju jest już od 400 tys. do ponad 480 tys. uchodźców. Każdego dnia przybywa ich ok. 2 tys. Na terytorium Jordanii znajduje się obecnie jedna trzecia wszystkich Syryjczyków, którzy opuścili ojczyznę. Uchodźcy z Syrii przebywający w Jordanii stanowią około sześć proc. jej całej populacji.
Sytuacja w Syrii
Ponad dwa lata od wybuchu zbrojnego powstania przeciwko reżimowi prezydenta Asada wojska rządowe walczą o utrzymanie w swych rękach głównych miast, natomiast wiele obszarów wiejskich i mniejszych miast opanowali rebelianci. Aleppo (Halab), niegdyś najważniejszy ośrodek gospodarczy kraju, jest sceną ustawicznych starć, w których żadna ze stron nie uzyskała dotąd przewagi.
Siły rządowe nie dopuszczają rebeliantów do centrum Damaszku i kontrolują ponad połowę Himsu, zapewniając w ten sposób połączenie stolicy z terenami nad Morzem Śródziemnym, gdzie mieszka większość syryjskich alawitów. Z tej islamskiej wspólnoty wyznaniowej wywodzi się klan Asadów i znaczna część elity rządzącej w Syrii.
Jak się ocenia, krwawy konflikt wewnętrzny, który trwa w Syrii od marca 2011 roku, spowodował już co najmniej 70 tys. ofiar śmiertelnych.