USA: wolność słowa równa się wolności pornografii
Sąd federalny pokrzyżował w piątek plany rządu amerykańskiego, usiłującego chronić dzieci przed pornografią w Internecie.
31.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Powołując się na wartość nadrzędną, jaką jest wolność słowa, sędziowie orzekli zakaz egzekwowania ustawy, przewidującej wstrzymywanie subsydiów bibliotekom publicznym, które nie zainstalują w podłączonych do Internetu komputerach specjalnego oprogramowania, uniemożliwiającego dostęp do materiałów pornograficznych.
Oczekuje się, że rząd amerykański odwoła się do Sądu Najwyższego, ale do czasu rozpatrzenia apelacji ustawa nie będzie mogła być egzekwowana.
Jest to kolejna porażka administracji na polu walki z pornografią. W kwietniu Sąd Najwyższy orzekł, że zakaz materiałów pornograficznych, jedynie sprawiających wrażenie, że ukazują dzieci, narusza swobodę wyrazu artystycznego.
Stosunkiem głosów sześć do trzech trybunał unieważnił tym samym ustawę, przewidującą wysokie kary dla twórców, którzy sceny pornograficzne z udziałem dzieci zastępują generowaną komputerowo "rzeczywistością wirtualną" lub angażują młodych dorosłych, udających dzieci.
Na mocy unieważnionej w kwietniu ustawy z 1996 roku zakazano w USA rozpowszechniania wielu filmów pornograficznych, stwarzających wrażenie, że ukazują aktywność seksualną nieletnich.
Sędzia Anthony Kennedy napisał w uzasadnieniu orzeczenia, że ustawa w jej obecnej formie zabrania obrazowania koncepcji, że nastolatki są aktywne seksualnie, która jest faktem we współczesnym społeczeństwie i od stuleci stanowi temat dla sztuki i literatury. Sędzia uznał, że tzw. wirtualna pornografia dziecięca nie ma znamion przestępstwa i nie tworzy ofiar.
Ustawę zaskarżyli przedstawiciele działającego w USA Zrzeszenia Rozrywki dla Dorosłych.(miz)