USA: sagi wyborczej ciąg dalszy
Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych odesłał do Sądu Najwyższego Florydy pozew demokratów dotyczący ponownego, ręcznego przeliczenia głosów oddanych w tym stanie w listopadowych wyborach prezydenckich.
Werdykt zmusił Sąd Okręgowy w Tallahassee na Florydzie do wstrzymania się z oczekiwanym na poniedziałek orzeczeniem w sprawie kolejnego protestu wyborczego sztabu Gore`a. W proteście tym Demokraci domagają się ponownego przeliczenia głosów oddanych w hrabstwach Miami-Dade i Palm Beach.
Federalny Sąd Najwyższy miał rozstrzygnąć, czy stanowy Sąd Najwyższy Florydy - jak twierdzą adwokaci republikańskiego kandydata George`a Busha juniora - naruszył prawo, przesuwając termin zatwierdzenia wyników wyborów i nakazując władzom tego stanu, by uwzględniły dodatkowo rezultaty ręcznego liczenia głosów.
Podczas 22 godzinnych przesłuchań w sądzie w Tallahassee , prawnicy Gore'a argumentowali, że ręczne liczenie jest jedynym sposobem upewnienia się, jaki był rzeczywiście wynik głosowania
Prawnicy Busha podkreślają natomiast, że ani prawo stanu Floryda, ani konstytucja USA, nie przewidują ręcznego liczenia. Ponadto - jak twierdzą - nie przedstawiono wystarczających dowodów na to, że maszyny liczące nie działały właściwie.
Decyzja w sprawie liczenia głosów na Florydzie musi zostać podjęta jak najszybciej, ponieważ do 12 grudnia stany muszą wybrać swoich elektorów do Kolegium Elektorskiego. 18 grudnia, Kolegium wybierze nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. (ajg, and)