USA przyznały, że atak na wojska syryjskie wstrzymano z opóźnieniem
• Siły koalicji dwa dni obserwowały cel w Syrii i uznały go za ważny
• Dopiero potem zaatakowały go z powietrza, zabijając według Rosji, żołnierzy syryjskich
• Tak oświadczył przedstawiciel kierującego działaniami na Bliskim Wschodzie Centralnego Dowództwa USA
• Naloty przerwano po okołu pięciu minutach
20.09.2016 | aktual.: 21.09.2016 00:54
Pułkownik John Thomas dodał, że wstrzymanie nalotów opóźniło się, gdyż pierwszy otrzymany od rosyjskich wojskowych meldunek był niejasny i nie dotarł od razu do właściwego oficera koalicji. Gdy Rosjanie odezwali się ponownie, rozmawiali już z właściwym oficerem i naloty przerwano po około pięciu minutach.
Według Thomasa władze wojskowe USA zleciły oficerowi w stopniu generalskim, by przeprowadził dochodzenie w sprawie trwających blisko godzinę ataków lotniczych na miasto Deir al-Zor na wschodzie Syrii. Cytowane przez Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka źródło wojskowe podało, że w nalotach tych śmierć poniosło co najmniej 90 syryjskich żołnierzy. Obserwatorium jest opozycyjnym ośrodkiem monitorującym z siedzibą w Wielkiej Brytanii.
Poza USA także Wielka Brytania, Dania i Australia przyznały, że ich samoloty uczestniczyły w atakach na Deir al-Zor.