Demonstracja przed Kapitolem. Potężna mobilizacja służb
W stolicy USA odbyła się demonstracja, której uczestnicy domagali się sprawiedliwego procesu dla "więźniów politycznych" zatrzymanych za udział w szturmie na Kapitol. Protest poprzedziła ogromna mobilizacja amerykańskich służb.
W demonstracji przed Kapitolem wzięło udział zaledwie około 300 obrońców osób zatrzymanych po zamieszkach z 6 stycznia, kiedy wielotysięczny tłum wdarł się do budynku Kongresu.
Hasłem protestu było "Sprawiedliwość dla 6 stycznia", a jego uczestnicy domagali się m.in. sprawiedliwego procesu dla "więźniów politycznych", którym postawiono zarzuty za udział w zamieszkach.
USA. Potężna mobilizacja służb
W obawie przez ewentualnymi próbami ponownego wtargnięcia do budynków administracji państwowej, w Waszyngtonie zgromadzone zostały potężne siły policji oraz stuosobowy oddział gwardii narodowej. Na ulicach pojawiły się wozy opancerzone i policyjne barykady, a sytuację z góry kontrolowały załogi śmigłowców. Tym razem protest miał jednak bardzo spokojny przebieg.
W przeciwieństwie do potężnej demonstracji z 6 stycznia, tym razem na ulicach stolicy USA nie pojawił się żaden z amerykańskich kongresmenów. Do zebranych przemawiał jedynie kandydat na kongresmena z Georgii Mike Collins. Jego przemówienie nie spodobało się jednak zebranym, bo stwierdził, że "należy ukarać osoby, które w czasie zamieszek uciekały się do przemocy".
Jarosław Gowin: Drożyzna stanie się jeszcze bardziej dotkliwa
Uczestnicy protestu w rozmowach z relacjonującymi wydarzenie mediami twierdzili, że USA stały się państwem policyjnym, nie różniącym się w niczym od Rosji, Chin i Korei Północnej. Zapewniali również o swoim ciągłym poparciu dla Donalda Trumpa, który ich zdaniem wygrał wybory prezydenckie z 2020 roku.
- Ameryki już nie ma. Żyjemy w komunistycznej dyktaturze. Takie rzeczy dzieją się tylko w Rosji, Chinach, Korei Północnej - powiedział Randy, ubrany w koszulę w barwy USA i trzymający flagę Chin oraz odwróconą flagę Ameryki.
USA. Zwolennicy Trumpa wdarli się na Kapitol
6 stycznia 2021 roku w Waszyngtonie odbyła się wielotysięczna demonstracja poparcia dla Donalda Trumpa, który przegrał wybory prezydenckie z 2020 roku. Były prezydent USA wziął udział w tym wydarzeniu, a w swoim przemówieniu zachęcał zebranych, by ruszyli przed Kapitol i tam głośno domagali się niezatwierdzania wyników wyborów. Tłum następnie przemieścił się przed budynek Kongresu, by sforsować policyjne barierki i wedrzeć się do budynków administracji państwowej.
Za udział w zamieszkach zarzuty usłyszały dotąd 643 osoby. Większość z nich oskarżona jest nieuprawnione wkroczenie na teren Kapitolu oraz zakłócenie porządku publicznego. 165 osobom postawiono zarzut napaści na policjantów, a 50 z nich usłyszało dodatkowo zarzut napaści z niebezpieczną bronią. Do tej pory skazanych zostało zaledwie kilka osób, a najsurowszym wyrokiem było 8 miesięcy pozbawienia wolności.