USA pozytywnie ocenia stan praw człowieka w Polsce
W ogłoszonym dorocznym raporcie o przestrzeganiu praw człowieka na świecie Departament Stanu wystawił Polsce ponownie dobrą ocenę w tym zakresie, choć jak zwykle zaznaczył, że istnieją "problemy na pewnych obszarach".
Departament opisał sytuację w 2006 r. w ponad 180 krajach na wszystkich kontynentach. W części dotyczącej Polski raport nie odbiega w zasadzie od tego, co opisywano w latach poprzednich. Wytyka jednak rządowi m.in. naruszanie - niekiedy - prawa obywateli do prywatności i zwraca uwagę, że ustawa lustracyjna może być nadużywana do celów politycznych.
"Rząd ogólnie biorąc przestrzegał praw człowieka obywateli, były jednak problemy na pewnych obszarach" - oceniono we wstępnej części raportu. Wytyka on Polsce złe warunki w więzieniach, długie przetrzymywanie oskarżonych w aresztach tymczasowych oraz opieszałe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Jest to powtórzenie krytyki z poprzednich lat.
Raport wypomina też ograniczanie wolności słowa i prasy, ale przypisuje to "prawom i przepisom z epoki komunistycznej", takim jak zakaz obrażania głowy państwa. Przytacza przypadki antysemityzmu, w tym związane z przemocą, krytykuje dyskryminację kobiet na rynku pracy oraz incydenty przemocy i dyskryminacji przeciwko mniejszościom etnicznym i homoseksualistom.
Chociaż wymiar sprawiedliwości jest niezależny, wciąż pozostaje - stwierdza raport - nieskuteczny, co sprawia, że społeczeństwo nie ma do niego zaufania. "System sądowniczy pozostaje ociężały, źle zarządzany i niedoinwestowany. Ciągłe opóźnienia w rozpatrywaniu spraw i wysokie koszty postępowania prawnego odstraszają obywateli od korzystania z systemu sprawiedliwości" - czytamy w raporcie.
Rząd RP - w ocenie Departamentu Stanu - "nie zawsze przestrzegał zakazów arbitralnego ingerowania" w prywatne życie i korespondencję obywateli.
Raport zwraca uwagę na brak niezależnego nadzoru sądowego nad inwigilacją elektroniczną - dozwoloną prawem w celu zapobiegania przestępczości lub prowadzenia śledztwa - oraz "brak jakiejkolwiek kontroli użycia informacji otrzymanej w toku monitorowania prywatnej komunikacji". Podkreśla, że "wiele rządowych agencji ma dostęp do informacji z podsłuchów telefonicznych".
Odnotowując uchwalenie w 2006 r. nowej ustawy lustracyjnej, autorzy raportu zauważają, iż "wiele osób w rządzie i niezależnych organizacjach obrony praw człowieka niepokoi się, że nowe prawo może być nadużywane z powodów politycznych".
Wspomina się o "krytyce mówiącej, że procedury prześwietlania kandydatów na stanowiska rządowe są niesprawiedliwe, ponieważ materiały służby bezpieczeństwa były gubione lub podlegały manipulacjom". Jako przykład przytoczono lustrację wicepremier Zyty Gilowskiej, oczyszczonej z początkowych zarzutów.
Raport - jak w poprzednich latach - wytyka Polsce ustawę przeciwko lżeniu przywódców państwa jako naruszenie wolności wypowiedzi. Ilustracją tego jest - według autorów - oskarżenie na jej podstawie w listopadzie bezdomnego o obrażenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Zwraca też uwagę, że chociaż media są niezależne i członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji muszą zawiesić przynależność do partii politycznych, "krytycy (w Polsce) twierdzą, iż KRRiT stała się bardziej upolityczniona i mniej profesjonalna wraz z nominacją nowych członków blisko związanych z koalicją rządową".
Za krytykami w Polsce raport powtarza też zarzuty wobec Radia Maryja, w tym fakt, że występujący na jego falach prawicowy komentator Stanisław Michalkiewicz oskarżył w marcu ub.r. Żydów o "próbę wymuszenia na naszym rządzie zapłaty haraczu zwanego dla niepoznaki rewindykacjami".
Dokument odnotowuje incydenty przemocy wobec prominentnych przedstawicieli społeczności żydowskiej, jak rabin Michael Schudrich, oraz przypadki homofobii w Polsce. Przytacza tu m.in. wypowiedzi posła LPR Wojciecha Wierzejskiego, który nazwał gejów "zboczeńcami" i wzywał do pałowania uczestników Parady Równości.
Raport podkreśla jednak dalszy "znaczny postęp w stosunkach ze społecznościami żydowskimi".
Tomasz Zalewski