USA obchodzą czwartą rocznicę ataku na WTC
Stany Zjednoczone obchodziły
czwartą rocznicę ataku terrorystycznego z 11 września 2001 roku,
kiedy samoloty porwane przez członków Al-Kaidy staranowały
wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku i budynek Pentagonu w
Waszyngtonie.
Prezydent George W. Bush z małżonką Laurą uczestniczyli rano w nabożeństwie żałobnym w kościele episkopalnym w stolicy, a następnie uczcili pamięć ofiar minutą milczenia na trawniku przed Białym Domem. Towarzyszyli im wiceprezydent Dick Cheney z żoną.
W Nowym Jorku uroczystość rocznicowa odbyła się, jak w poprzednich latach, na terenie "strefy zero", czyli tam, gdzie wznosiły się wieżowce WTC. Ceremonię otworzył burmistrz miasta Michael Bloomberg. Najbliżsi krewni ofiar ataku odczytali ich nazwiska. Pamięć zabitych uczczono minutą milczenia.
Hołd ofiarom oddali w przemówieniach: sekretarz stanu Condoleezza Rice, były burmistrz Nowego Jorku, Rudy Giuliani, który 11 września 2001 roku kierował akcją ratunkową po ataku, oraz gubernator stanu Nowy Jork, George Pataki.
Wszyscy nawiązywali w swych wystąpieniach także do tragicznego w skutkach huraganu Katrina i powodzi w Nowym Orleanie. Bloomberg wspomniał o ataku terrorystycznym na Londyn w lipcu tego roku.
Po urocyzstođciach Bush odleci w rejon dotknięty huraganem Katrina. W Waszyngtonie tymczasem rozpoczęła się ceremonia rocznicowa pod Pentagonem z udziałem ministra obrony Donalda Rumsfelda.
Po ceremonii kilka tysięcy ludzi przejdzie pochodem na Mall w centrum miasta. Tzw. Marsz Wolności - jak nazwano pochód - odbędzie się pod szczelną eskortą policji. Środki bezpieczeństwa uzasadnia się obecnością Rumsfelda.
Media porównują zamachy z 11 września z huraganem Katrina, którego liczba ofiar może się okazać większa niż ataku terrorystycznego cztery lata temu.
Niedzielny "New York Times" przypomina, że władze wszystkich szczebli po 11 września spisały się bardzo dobrze, podczas gdy akcję ratunkową po katastrofie nad Zatoką Meksykańską prowadzono źle, co powiększyło liczbę ofiar.
Po 11 września - pisze "New York Times" - "wszyscy stanęli na wysokości zadania, idąc na pomoc Nowemu Jorkowi, i robiąc potem wszystko, co możliwe, aby uczynić kraj bezpiecznym". Tymczasem obecnie służby odpowiedzialne w sytuacji klęski żywiołowej "albo zawiodły, albo były bezsilne wobec kataklizmu".
"Przywódcy nie przewodzili, a rząd federalny był pod wieloma względami gorzej przygotowany niż wtedy, gdy wieże WTC jeszcze stały" - czytamy w artykule redakcyjnym dziennika.
"Washington Post" ostrzega, że po czterech latach Stany Zjednoczone wciąż nie są odpowiednio przygotowane na ewentualny terrorystyczny atak nuklearny, albo z użyciem broni biologicznej.
Jak pisze dziennik, mimo wzmocnienia po 11 września bezpieczeństwa w Waszyngtonie, sami funkcjonariusze ds. walki z terroryzmem przyznają, że w wypadku kolejnego poważnego ataku na stolicę może tam zapanować podobny chaos, jak w Luizjanie po przejściu huraganu Katrina.
Tomasz Zalewski