USA: nowe sankcje jeśli Rosja uzna referendum na wschodzie Ukrainy
Jeśli zaplanowane na niedzielę separatystyczne referendum na wschodzie Ukrainy odbędzie się, a Rosja je uzna, to będzie to powód do wdrożenia kolejnych sankcji wobec Rosji - powiedziała asystent sekretarza stanu USA ds. europejskich Victoria Nuland.
Występując przed komisją spraw zagranicznych Senatu Nuland zapewniała, że USA będą dalej zaostrzać sankcje wobec Rosji, jeśli ta będzie dalej eskalować napięcie na Ukrainie, doprowadzając do zakłócenia zaplanowanych na 25 maja wyborów prezydenckich w tym kraju.
Pytana przez republikańskiego senatora Johna McCaina, co będzie może uznać za takie "zakłócenie", powiedziała, że "będzie tak, jeśli Rosja uzna separatystyczne referendum". - Wtedy gotowi będziemy z sankcjami - powiedziała. Nie sprecyzowała jednak, jakie sankcje wchodziłyby wówczas w grę - czy kolejne sankcje przeciwko indywidualnym osobom i firmom rosyjskim, czy znacznie ostrzejsze tzw. sankcje sektorowe, a więc nakładane na całe gałęzie rosyjskiej gospodarki.
- Jednak zanim wprowadzimy sankcje sektorowe, mamy w zanadrzu sankcje wobec kolejnych ludzi zbliżonych do Putina i możemy je wdrożyć już bardzo szybko - powiedziała Nuland. Podkreśliła, że sankcje sektorowe będą bardziej skuteczne, jeśli zostaną skoordynowane i wprowadzone wspólnie z Unią Europejską. A to wymaga zgody wszystkich państw UE.
Wcześniej we wtorek także sekretarz stanu John Kerry oświadczył, że stanowczo odrzuca plany "spreparowanego i fikcyjnego" referendum niepodległościowego, jakie próbują zorganizować w niedzielę prorosyjscy separatyści w Doniecku i Ługańsku, na wschodzie Ukrainy.
Występujący wraz Nuland na forum komisji zastępca ministra skarbu Daniel Glaser zapewniał, że wprowadzone już przez Zachód sankcje mają "dramatyczny wpływ na gospodarkę" Rosji.
Rosja liczy straty
Przypomniał, że od początku ukraińskiego kryzysu z Rosji uciekło od 100 do 130 mld dolarów kapitału, wartość rosyjskiej giełdy spadła od początku roku o 13 proc. a rubel stracił 8 proc. wartości, mimo iż rosyjski bank centralny wydał od początku roku 50 mld dolarów rezerw, by temu przeciwdziałać.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy znacząco obniżył kilka dni temu prognozy wzrostu dla Rosji, przewidując wręcz, że rosyjska gospodarka znajdzie się w tym roku blisko recesji.
Ponadto Glaser zauważył, że w górę poszło oprocentowanie rosyjskich 10-letnich obligacji, co sprawia, że obsługa długu rosyjskiego jest coraz droższa.
Sankcje dla Bank Rossija
Dotkliwie amerykańskie sankcje odczuł Bank Rossija, obsługujący wiele osób ze szczytów rosyjskiej władzy.
Według Glasera po tym jak USA nałożyły w marcu na ten bank sankcje w postaci zamrożenia aktywów, które w praktyce uniemożliwiły mu prowadzenie jakichkolwiek operacji w dolarach, bank stracił prawie miliard dolarów w depozytach i by zachować płynność został zmuszony do sprzedaży obligacji o wartości 500 mld USD. - To jasne, że nasza polityka sankcji działa - powiedział wiceminister skarbu.
Zapewnił też, że sankcje zostaną zaostrzone, jeśli - jak ostrzegł w piątek prezydent Barack Obama - Rosja będzie na tyle eskalować napięcie na Ukrainie, że zakłóci to przebieg wyborów prezydenckich 25 maja.
Odnosząc się do tych wyborów, Nuland powiedziała, że według OECD, "gdyby dziś miały miejsce, to mogłyby się odbyć także w Odessie", mimo ostrych starć między zwolennikami jedności Ukrainy, a prorosyjskimi separatystami - do jakich doszło w tym mieście.