USA. Media: Donald Trump unikał płacenia podatków dochodowych
Kampania wyborcza za Oceanem powoli wchodzi w decydującą fazę. Amerykanie za niewiele ponad miesiąc pójdą do urn zagłosować. Tymczasem dziennik "The New York Times" ujawnia, że Donald Trump w ostatnich latach unikał płacenia podatków. A to wszystko na dwie doby przed pierwszą debatą prezydencką.
Stawka przedwyborcza została podbita w niedzielę - amerykański dziennik "The New York Times" opublikował artykuł sugerujący unikanie płacenia podatków przez Donalda Trumpa. "Prezydent USA zapłacił 750 dolarów podatku dochodowego w roku, w którym wygrał wybory. Rok później wpłacił kolejne 750. Ponadto nie płacił żadnego podatku przez 10 z ostatnich 15 lat - twierdził, że stracił o wiele więcej pieniędzy, niż był w stanie zarobić" - czytamy w gazecie.
W ciągu ostatnich 15 lat polityk miał zarobić blisko 500 mln dolarów, jednak pomniejszał wysokość swoich dochodów. Trump twierdził, że jego działalność przynosi więcej strat niż zysków - dzięki temu mógł korzystać z wielu zwolnień podatkowych.
USA. Donald Trump odpowiada na tekst "NYT": to fake-newsy
Mimo strat, które Donald Trump miał deklarować, nie wpłynęło to za bardzo na jego wystawny styl życia. Według gazety nowojorski deweloper miał korzystać z ulg podatkowych od wydatków osobistych, w tym rezydencji, samolotów i 70 000 dolarów na stylizację włosów.
USA. Steve Bannon aresztowany. Doradca Donalda Trumpa oskarżony o defraudację
Dzięki wielu zabiegom finansowym w ciągu ostatnich dwóch dekad Trump miał zapłacić łącznie około 400 mln dolarów mniej federalnego podatku dochodowego niż osoba zamożna zarabiająca podobne pieniądze i znajdująca się w tej samej grupie podatkowej.
- "The New York TImes" próbuje z tego zrobić jakąś historię, kiedyś już tego próbowali. Robią wszystko, co w ich mocy. Ale ich teksty są fałszywe, to są "fake newsy" - mówił podczas konferencji prasowej Donald Trump. Przekonywał, że zawsze płacił podatki i już niedługo będzie mógł na to pokazać dowody.
USA. Donald Trump vs. Joe Biden. Pierwsza telewizyjna debata przedwyborcza
Donald Trump sam od kilku lat nie chce ujawniać swojego majątku, co było przedmiotem debaty w poprzednich wyborach prezydenckich. Wtedy republikanin przekonywał, że nie może ujawnić żadnych dokumentów, ponieważ są one elementem audytu prowadzonego przez skarbówkę. IRS (amerykański odpowiednik urzędu skarbowego - red.) opublikował wtedy oświadczenie, że audyt nie wyklucza publikacji zeznań majątkowych. Trump jest jedynym prezydentem w najnowszej historii USA, który ich nie publikował.
Kwestia unikania opodatkowania na pewno stanie się przedmiotem pierwszej debaty przedwyborczej między Donaldem Trumpem a Joe Bidenem. Na kilkadziesiąt godzin przed jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu politycznym USA stawkę podbił republikanin. Donald Trump stwierdził, że "śpiący Joe Biden" powinien poddać się testowi na obecność narkotyków.
"Będę stanowczo domagał się testu narkotykowego dla "śpiącego Joe Bidena" przed lub po debacie we wtorek wieczorem. Oczywiście, sam też zgodzę się poddać takiemu testowi" - napisał, w dalszej części tweeta sugerując, że jego kontrkandydat podczas wystąpień mógł być pod wpływem substancji odurzających. Przypomnijmy, że demokrata od dziecka ma problemy z jąkaniem, co czasami ma wpływ na jego wypowiedzi.
Pierwsza debata prezydencka USA 2020 odbędzie się w Cleveland (Ohio) 29 września (wtorek) w nocy czasu polskiego. Moderatorem będzie Chris Wallace z Fox News. Podczas kluczowych 90 minut padną pytania w 6 obszarach, w tym o gospodarkę, pandemię koronawirusa, kwestie rasowe, przemocy w amerykańskich miastach oraz nominacje do Sądu Najwyższego po śmierci amerykańskiej legendy wymiaru sprawiedliwości Ruth Bader Ginsburg.
Ze względu na zagrożenie związane z koronawirusem kontrkandydaci nie podadzą sobie dłoni. Dodatkowo miejsca na widowni zostaną limitowane, a każdy uczestnik wydarzenia przejdzie testy na COVID-19. Donald Trump zajmie miejsce po prawej stronie sceny, zaś Joe Biden po lewej. Zrezygnowano także z tradycyjnych oświadczeń kandydatów na początku debaty, a pierwsze pytanie Chrisa Wallace zostanie skierowane do urzędującego prezydenta.