USA: istniała możliwość ratunku dla załogi Columbii
Istniała możliwość uratowania załogi wahadłowca Columbia przed jego katastrofą 1 lutego - podał "Washington Post", powołując się na przedstawicieli Państwowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA).
Gazeta powołała się na informacje przedstawione przez NASA komisji śledczej, którą kieruje emerytowany admirał Harold Gehman.
Agencja twierdzi obecnie, że można było przedłużyć pobyt Columbii na orbicie do 30 dni i w tym czasie wysłać do niej prom Atlantis z zadaniem ewakuowania wszystkich astronautów. W trakcie zespołowego lotu w odległości około 10 metrów siedmioosobowa załoga Columbii przeszłaby w skafandrach do Atlantisa, który wyruszyłby w kosmos tylko z czterema astronautami.
Za mniej dogodny, ale także potencjalnie pomyślny scenariusz, NASA uznała prowizoryczną naprawę uszkodzonego poszycia skrzydła Columbii przy użyciu dostępnych na pokładzie materiałów, jak wewnętrzne okładziny i stalowa blacha. Prace te mogliby jednak wykonywać tylko dwaj astronauci, gdyż tyle było w Columbii skafandrów.
Jak ujawniła NASA, jej inżynierowie już drugiego dnia po starcie Columbii wiedzieli o uszkodzeniu krawędzi natarcia skrzydła przez fragment izolacji termicznej głównego zbiornika paliwa. Informację te uzyskano z nakręconego podczas startu filmu. Jednak analiza komputerowa, dokonana przez firmę Boeing -głównego producenta promu - wykluczyła, by było to uszkodzenie istotne.
Jak powiedział rzecznik NASA Glenn Malone, gdyby znano rzeczywiste rozmiary uszkodzenia, "uczynilibyśmy wszystko, co możliwe i wszystko, co w naszej mocy, by zrealizować misję ratunkową".
Tym niemniej NASA miałaby do dyspozycji tylko bardzo krótkie "okienko" czasowe dla startu Atlantisa i zła pogoda mogłaby tę misję całkowicie udaremnić. Po pomyślnym starcie i wejściu na orbitę oba wahadłowce zbliżyłyby się do siebie i dwaj uwiązani do Atlantisa astronauci przenieśliby na Columbię dwa dodatkowe skafandry. Następnie dokonano by transferu siedmiu zagrożonych astronautów.