ŚwiatUSA forsują sankcje przeciw Korei Północnej po próbie nuklearnej

USA forsują sankcje przeciw Korei Północnej po próbie nuklearnej

Administracja USA nalega na wprowadzenie surowych sankcji ONZ wobec reżimu Korei Północnej po przeprowadzeniu przez ten kraj pierwszej próby z bronią atomową.

09.10.2006 | aktual.: 09.10.2006 19:10

Rada Bezpieczeństwa ONZ obradowała nad sankcjami rano. Po spotkaniu ambasador USA przy ONZ John Bolton powiedział, że "był pod wrażeniem" jednomyślności państw-członków Rady w potępieniu reżimu północnokoreańskiego.

Obrady trwały tylko 30 minut, co jest godne uwagi w ONZ, i nikt nie wystąpił w obronie Korei Północnej - powiedział dziennikarzom po naradzie.

Podkreślił, że Waszyngton chce uchwalenia sankcji według artykułu VII Karty NZ, czyli idących dalej niż sankcje uchwalone już w lipcu, po próbach rakietowych przeprowadzonych przez Phenian.

Przewidywałyby one przede wszystkim blokadę importu broni oraz materiałów i technologii militarnych przez Koreę Północną.

Na pytanie, czy nie obawia się, że Rosja i Chiny będą się sprzeciwiały takim sankcjom - na co wskazywały poniedziałkowe wypowiedzi ich ambasadorów dla prasy - Bolton odparł krótko: Nie widziałem dziś żadnych obrońców Korei Północnej w ONZ.

Ambasador Chin powiedział jednak, że jego kraj jest gotów tylko do rozważenia, "jak odpowiedzieć w konstruktywny i ostrożny sposób na to wyzwanie (ze strony Korei Północnej)".

Eksperci przypominają, że wcześniejsze sankcje doprowadziły głównie do pogorszenia już i tak fatalnej sytuacji materialnej północnokoreańskiego społeczeństwa, natomiast nie złamały reżimu.

Administracja prezydenta George'a Busha uważa, że kluczem do rozwiązania konfliktu z Phenianem jest przekonanie Chin, aby zmusiły reżim Kim Dzong Ila do rezygnacji z broni nuklearnej. Chiny mają potężną dźwignię nacisku, gdyż praktycznie utrzymują zbankrutowaną gospodarkę Korei Północnej przy życiu, dostarczając jej żywności i paliw.

W odróżnieniu jednak od USA, które stawiają sobie za cel upadek reżimu Kim Dzong Ila, Pekin nie chce tego, ponieważ obawia się, że spowodowałoby to groźny kryzys i masowy napływ uchodźców północnokoreańskich do Chin. Z tego samego powodu Chiny obawiają się także zbyt surowych sankcji wobec Phenianu.

Niektórzy politycy amerykańscy, jak były republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich, radzą administracji Busha, żeby rozmawiając z Chinami ostrzegła je, że jeśli nie nakłonią Korei Północnej do wyrzeczenia się broni nuklearnej, będą zachęcały do uzbrojenia się w tę broń Japonię. Japonia napadła na Chiny w latach 30. i okupowała je w czasie II wojny światowej.

Destabilizacji w regionie boi się także Korea Południowa, która liczy na pokojową ewolucję w Korei Północnej, do czego miała prowadzić polityka dialogu i wymiany gospodarczej między obu państwami na półwyspie, zainicjowana przez rząd w Seulu.

Sama Korea Północna domaga się dwustronnych rozmów z USA i pełnych gwarancji bezpieczeństwa z ich strony. Waszyngton stanowczo odmawia rozmów dwustronnych. Zdaniem ekspertów Phenian chciałby w ten sposób legitymizować swój reżim i zmniejszyć wpływy Korei Południowej.

Opcja siłowa jest praktycznie wykluczona z obecnych rozważań. Atak na północnokoreańskie instalacje nuklearne - jak się powszechnie uważa - wywołałby natychmiastowy odwet w postaci zaatakowania rakietami przez wojska reżimu Kim Dzong Ila oddalonego o 40 km od granicy Seulu, a także sił amerykańskich stacjonujących w Korei Południowej.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)