USA ewakuują swoich obywateli z Jemenu - boją się ataków terrorystów
Stany Zjednoczone ewakuują swoich obywateli z Jemenu. Ma to związek z potencjalnym atakiem terrorystycznym, do jakiego - według Amerykanów - może dojść w każdej chwili. W ostrzeżeniu poziom zagrożenia w Jemenie określono jako "ekstremalnie wysoki". Śladem Amerykanów poszli Brytyjczycy, którzy ewakuowali personel swojej ambasady w Jemenie.
06.08.2013 | aktual.: 06.08.2013 13:49
Amerykański Departament Stanu poinformował, że nakazał większości pracowników ambasady w Sanie opuszczenie Jemenu. Władze Stanów Zjednoczonych zaapelowały też do pozostałych obywateli, którzy są w tym kraju, o jak najszybszy wyjazd, w związku z bardzo prawdopodobnym zamachem terrorystycznym. Odradzane są również podróże Amerykanów do Jemenu. Zagrożenie określono jako "ekstremalnie wysokie".
Już kilka dni temu Waszyngton podjął decyzję o czasowym zamknięciu ambasad w 20 krajach Bliskiego Wschodu i Afryki.
Amerykańskie media informują, że służby przechwyciły rozmowę dwóch liderów Al-Kaidy. Szef organizacji Ajman al-Zawahiri miał sugerować liderowi siatki na Półwyspie Arabskim, Nasirowi al-Wahajsziemu, by ten z okazji Nocy Przeznaczenia "zrobił coś dużego". Amerykanie oraz inne kraje zachodnie zinterpretowały to jako groźbę zamachu.
Niemcy, Francja i Wielka Brytania zamykają ambasady
Oprócz Amerykanów, także Berlin, Paryż i Londyn zdecydowały, że ich ambasady w Jemenie pozostaną zamknięte jeszcze kilka dni. We wtorek Brytyjczycy poszli o krok dalej i również tymczasowo ewakuowali personel ambasady - poinformowało Foreign Office (MSZ). Brytyjska placówka była zamknięta od niedzieli. Rzeczniczka brytyjskiej dyplomacji nie potwierdziła, czy jest konkretne zagrożenie, a jedynie oznajmiła, że chodzi o działania prewencyjne. Dodała, że Foreign Office jest w kontakcie z niewielką grupą Brytyjczyków, którzy pozostali w Jemenie mimo rekomendacji, by opuścili kraj.
Jemeński minister spraw zagranicznych Abu Bakr al-Kirbi oświadczył, że podjęte przez zachodnie kraje kroki "choć mają chronić obywateli, w rzeczywistości służą celom, do których dążą elementy terrorystyczne". Zapewnił, że Jemen podjął wszelkie niezbędne środki, aby chronić zagraniczne misje.
Siedlisko terrorystów
To właśnie Jemen uznawany jest obecnie za jedno z siedlisk Al-Kaidy, poważnie osłabionej po zabójstwie dwa lata temu jej lidera Osamy bin Ladena.
We wtorek czterech domniemanych członków Al-Kaidy zostało zabitych w ataku amerykańskiego drona na wschód od Sany. Jemeńskie ministerstwo obrony sprecyzowało, że co najmniej jeden z nich figurował na liście podejrzanych "planujących ataki terrorystyczne w ostatnich dniach ramadanu i w czasie Id al-Fitr (Święta Zakończenia Postu)".
To czwarty atak z użyciem samolotu bezzałogowego przeciwko domniemanym członkom Al-Kaidy w Jemenie od 28 lipca. W sumie zginęło w tych operacjach 17 osób.