USA cieszyło się z powstania Solidarności
Sierpień 1980 odbierany był w USA z radością, gdyż liczono, że Solidarność obali komunizm bez użycia przemocy - wspomina w rozmowie z PAP Richard Pipes, szef wydziału ds.Europy Wschodniej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w administracji prezydenta Regana.
Powstanie Solidarności w Polsce przyjęto w Waszyngtonie z wielkim entuzjazmem. Prezydent Reagan był bardzo podekscytowany. Martwił się zawsze jak można zwyciężyć komunizm, chciał jego obalenia, ale obawiał się wojny nuklearnej. Strach przed nią był jego obsesją. Solidarność tymczasem stwarzała nadzieję na pokojowy sposób likwidacji komunizmu. Dlatego kiedy w grudniu 1981 r. ogłoszono stan wojenny, zareagował z takim gniewem, gdyż zdawało się to eliminować możliwość pokojowej ewolucji komunizmu - powiedział Pipes, emerytowany profesor historii na Uniwersytecie Harvarda.
W 1981 roku administracja USA optymistycznie oceniała z początku możliwość pokojowego rozwiązania konfliktu między pierwszym niezależnym związkiem zawodowym w PRL a jej władzami.
Administracja Reagana, przypomniał profesor, otrzymywała wtedy raporty od pułkownika Ryszarda Kuklińskiego ze sztabu generalnego LWP, który współpracował z CIA, przekazując do USA raporty o sytuacji w Polsce.
Pipes uważa, że najważniejszy wkład Solidarności do historii polega na jej pokojowych metodach działania.
Nigdzie indziej w obozie socjalistycznym nie byliśmy świadkami jak robotnicy w sposób pokojowy walczyli z reżimem. To było unikalne - powiedział.